Epilog

651 8 24
                                    

Dwa i pół miesiąca później

– Gdzie one są? – jęknęła niezadowolona Vanessa. – Miałyśmy zobaczyć się już o szesnastej.

– Już tak nie narzekaj. Gdybyśmy widziały się gdzieś indziej, a nie w twoim mieszkaniu, to ty przyszłabyś spóźniona – powiedziałam z uśmiechem.

Przyjaciółka przedrzeźniła mnie śmiesznymi minami. Po chwili przestałam trzymać ją w niepewności – choć nasze dzisiejsze spotkanie nie było jakimś szczególnie wyjątkowym – i odpowiedziałam na jej pytanie.

– Alice napisała, że trochę się spóźni, a Jessica – zerknęłam na telefon – powinna już być.

Vanessa westchnęła pod nosem, dając znać, że nie wierzy w punktualność Jess. Sama także nie byłam do tego przekonana, lecz zaraz ku naszemu zdziwieniu usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.

– Jestem!

Jessica ujawniła się zza ściany, a po chwili przyszła do nas do salonu.

– Uff, nie przyszłam ostatnia. – Uśmiechnęła się.

– Allice ma wytłumaczenie.

– A ja nie? – Oburzyła się Jessica na wrogie spojrzenie Vanessy. – Już nie pamiętasz, że kazałaś mi wpaść do sklepu i dokupić kilka rzeczy?

Zaśmiałam się pod nosem, a Van cicho westchnęła.

– Nie psujmy tego dnia. – Zapobiegłam sprzeczkom. Podeszłam do siatek, które przyniosła przyjaciółka. – Idę do kuchni, zajmę się resztą.

Zabrałam jedzenie i postawiłam wszystko na stole. Z salonu dochodziły mnie już odgłosy rozmów oraz podśmiechiwań. Ucieszyłam się. Najwidoczniej zmiana humoru Vanessy musiała być chwilowa – podejrzewałam, że wynikała z wczorajszego zdenerwowania w pracy. Dzisiejszy dzień miałyśmy spędzić na świetnej zabawie i zrelaksować się jak za dawnych czasów. Ostatnio nie było na to dobrej okazji, a gdy tylko Eddie musiał wyjechać służbowo na dwa dni, Van zaproponowała, byśmy wpadły.

Po chwili Vanessa przyszła do kuchni, pomogła mi w szykowaniu sushi – a raczej przekładaniu na osobny talerz. Żadna z nas nie posiadała tak świetnych umiejętności kulinarnych. Po chwili wszystko było już gotowe. Przyjaciółka ruszyła z przysmakami do salonu, ja natomiast pochowałam resztę rzeczy.

– Van, gdzie masz małe miski? – krzyknęłam.

– Druga szafka przy lodówce!

Zaśmiałam się pod nosem. Po remoncie oraz przemeblowaniu ciężko było mi odnaleźć się w kuchni Vanessy. Wcześniej znałam ją jak własną kieszeń.

Sięgnęłam po naczynia, a przypadkowo z górnej półki wyleciało kilka kopert. Wzięłam je do rąk, aby z powrotem odłożyć na miejsce. Wyglądały na zagubione, ich stara data również to potwierdzała, dlatego też nie odstawiłam ich od razu. Nim jednak zdążyłam bardziej się im przyglądnąć, Vanessa prędko zjawiła się w kuchni.

– Chyba o czymś zapomniałaś – powiedziałam od razu. – Przy remoncie mogły ci się zapodziać.

– A, to nic takiego. Nudne rachunki – rzekła, nawet nie zerkając na papiery, choć mimo tego chciała je jakby zabrać. – Zostaw i chodź już do nas.

Westchnęłam rozbawiona. Odstawiłam miskę i przyjrzałam się bliżej kopertom.

– Niemożliwe. Nie gadaj mi tu, że nie płacisz rachunków od prawie trzech miesięcy.

– A jednak. – Uśmiechnęła się. – Wszyscy mnie kochają i właściciel pozwolił mi zapłacić w późniejszym terminie.

Zaśmiałam się pod nosem.

Naucz mnie czuć [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz