Rozdział 29

256 3 0
                                    

Spotkanie z przyjaciółkami było całkowicie spontaniczne. Co prawda wczoraj rozmawiałam jedynie z Vanessą, ale do małego wypadu dołączyła się także Alice. Jessica natomiast nie mogła się z nami zobaczyć, ponieważ miała już zaplanowane imieniny swojej babci.

W czasie pracy wracałam myślami do poprzedniego dnia, ale starałam się trzymać rozkazu Vanessy i nie smucić bardziej, niż to faktycznie konieczne. Zmieniłam więc punkt swoich rozważań na znacznie przyjemniejszy. Przed moimi oczami ukazał się Nathan, a na ustach od razu pojawił się uśmiech. Żadna z tych dwóch kwestii nie była odpowiednia, aby rozmyślać nad nią w pracy i na razie postanowiłam skupić się na wykonywaniu poleceń Amandy.

Po skończeniu zmiany wróciłam do mieszkania, ponieważ miałam jeszcze trochę czasu do umówionego spotkania z przyjaciółkami. Siedząc na kanapie w salonie, pozwoliłam, by myśli zabrały mnie do Nathana. Znów nabrałam ochoty, aby się z nim zobaczyć i denerwowałam się, że wszystko tak bardzo się przeciągało i jednocześnie uniemożliwiało nam zobaczenie się. Co prawda Nathan przez te kilka dni się do mnie nie odezwał i przez chwilę zdążyłam się już nawet nakręcić, że może zwyczajnie mu się znudziłam. Odepchnęłam jednak od siebie te myśli i po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że teraz to moja kolej na wyciągnięcie ręki.

Wyciągnęłam telefon, weszłam w naszą konwersację, a moje oczy od razu powiodły po wcześniejszych wiadomościach. Na ustach pojawił się uśmiech, ale i dreszcz niepewności. Zdobyłam się jednak na odwagę i korzystając z przypływu tej chwili, wysłałam SMS.

JA: Cześć. Jak w pracy? Jesteś bardzo zabiegany, czy masz może trochę czasu?

Przeczytałam to kilka razy i od razu do głowy przyszła mi inna myśl – która wydała się znacznie lepszą – w jaki sposób mogłam zacząć rozmowę. Zdenerwowałam się, ponieważ wiadomość została wysłana i nic nie mogłam już zrobić. Odłożyłam telefon, ale po chwili wydał on dźwięk.

Odpisał.

NATHAN: Cześć. Myślę, że trochę czasu by się znalazło :P. Zależy na co...?

Moje usta momentalnie rozciągnęły się w uśmiechu, widząc, że jest jak najbardziej w humorze.

JA: Na przykład na spotkanie.

Odpisałam i nie przestawałam wpatrywać się w wyświetlacz telefonu. Czekałam na odpowiedź, ale zanim ją otrzymałam, zdobyłam się na większą śmiałość i dopisałam:

JA: Ze mną...

NATHAN: Na to zdecydowane znajdę czas... brzmi zachęcająco. Jutro po południu?

Nathan odpisał niemal od razu, a ja oczywiście się zgodziłam. Wszystko poszło szybko i sprawnie. Nie rozumiałam, dlaczego myśl o nim bądź kilka głupich SMS'ów było w stanie tak szybko poprawić mi humor, ale nie rozwodziłam się nad tym. Ważne, że tak było i nie zamierzałam marudzić na dobre samopoczucie.

Przez zamyślenie jutrzejszym spotkaniem, prawie zapomniałam o dzisiejszym. Prędko wyszłam z mieszkania i ruszyłam do baru, w którym umówiłam się z przyjaciółkami. O dziwo, Vanessa i Alice już na mnie czekały i automatycznie zerknęłam na zegarek w obawie, iż jednak się spóźniłam. Tak jednak nie było.

– Niedowierzasz, że jestem na czas? – Vanessa od razu uśmiechnęła się pod nosem i popatrzyła na mnie z grymasem.

– To dzięki mnie! – odezwała się Alice. – Podeszłam po Van po drodze, inaczej na pewno by się spóźniła...

Naucz mnie czuć [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz