Rozdział 52

226 4 0
                                    

Nasz ostatni wypad do klubu się nie udał. Na mieście było za dużo ludzi, a później okazało się, że nie był to przypadek. Natrafiliśmy na dzień, w którym organizowane było pewne wydarzenie. Do klubu przyjechała bowiem grupa piosenkarzy i to ona zabawiała tłum. Nasze plany więc się nie udały i musieliśmy odpuścić taniec. Nie sprawiło to jednak, że nasz dzień minął gorzej. Świetnie się bawiliśmy, a czas znów minął nam bardzo szybko. Nathan jednak obiecał mi, że spełni moją zachciankę – pomysł na klubowe tańce wyszedł w końcu ode mnie – i w tygodniu mieliśmy się umówić.

Dwa dni później, w piątkowe popołudnie, Nathan zadzwonił do mnie z propozycją. Zdobył bilety, mieliśmy więc zapewniony wstęp i nie było możliwości, by coś nas zaskoczyło. Umówiliśmy się już jednak pod klubem, ponieważ obydwoje mieliśmy kilka spraw do załatwienia.

Mój nawyk z przybywaniem przed czasem nie minął. Tego wieczoru również pojawiłam się przed klubem piętnaście minut wcześniej. Panował już zmrok, a światło dawały jedynie uliczne latarnie. Lubiłam jednak tę aurę i zupełnie nie narzekałam na wcześniejsze przybycie.

Przechadzałam się wzdłuż ulicy, a zupełna cisza i spokój uaktywniły moje myśli, od których zdołałam oderwać się przez poprzednie dni. Praca zdecydowanie zajęła mi czas, dzięki czemu nie analizowałam tego, czego nie powinnam. Teraz jednak dotknęły mnie przemyślenia, a z powodu braku innego punktu zaczepienia, oddałam się w ich sidła.

Powróciłam do odpowiedzi Nathana, które nie zabrzmiały tak, jak głęboko tego pragnęłam. Nie zdążyłam jednak przemyśleć wszystkiego dokładnie i skonfrontować tego ze swoimi uczuciami, ponieważ Nathan, o dziwo, pojawił się szybciej. Usłyszałam westchnięcie uśmiechu i kroki zza pleców. Odwróciłam się wesoło, ale gdy zorientowałam się, że to nie Nathan zmierza w moją stronę, moje ucieszenie momentalnie znikło.

Z przeciwnej strony zmierzał jakiś facet. Był ode mnie znacznie starszy, nie wyglądał na bardzo wysportowanego, ale jego duże ramiona zdecydowanie informowały o sporej sile. Nie to jednak przestraszyło mnie najbardziej, a jego śliniące spojrzenie na mój widok.

– Co taka ślicznotka robi tutaj bez niczyjej opieki? – od razu się odezwał. – Ślicznotka nie wie, że nie powinna być tutaj sama?

Moje serce zaczęło bić coraz szybciej, ale starałam się sprawiać pozory nieustraszonej.

– Czekam na kogoś.

– Hmm... ślicznotka na kogoś czeka – powtórzył przeciągliwym tonem, przez który aż się wzdrygnęłam. Facet rozglądnął się na boki, a następnie zerknął na mnie z uśmiechem, który przeraził mnie jeszcze bardziej. – Nie widzę tu jednak nikogo innego. Powinnaś być chyba zła, że nie ma tutaj twojego znajomego...

Mężczyzna zrobił kolejny krok w moją stronę, a ja obróciłam się w bok. Nie chciałam robić pośpiesznych ruchów, by nie dać mu znać, że mnie przestraszył.

– Zaraz na pewno będzie – odparłam przekonywująco. Musiałam zapewnić o tym także samą siebie.

– To już nieistotne – powiedział nieznajomy. Uśmiechał się do mnie w obrzydliwy sposób, a odległość miedzy nami niebezpiecznie się zmniejszała.

Zerknęłam w stronę parkingu, gdzie zaraz powinien pojawić się Nathan. Żadne auto jednak nie podjechało i panowała bezustanna ciemność. Mój strach tylko rósł, choć dalej starałam się pokazywać z mocnej strony. Kiedy jednak facet stanął zdecydowanie za blisko mnie, zaczęłam powoli iść w stronę klubu. Nie znajdowaliśmy się od niego daleko, jedynie za rogiem. Teraz jednak bardzo żałowałam, że nogi zaprowadziły mnie aż tutaj.

Naucz mnie czuć [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz