Przepraszam Was, że tyle musicie czekać
Następny rozdział za dwa dni! Obiecuję ;P
***
Nastał w końcu najbardziej wyczekiwany dzień. Obudziłam się od razu nad ranem, nie mogąc dłużej spać. Od środka rozpierała mnie masa emocji. Były one jednak inne, niż w przypadku, gdy szykowałam się na ślub Vanessy, a jeszcze wszystko dobrze pamiętałam, gdyż wesele mojej przyjaciółki odbyło się około miesiąc temu. Owszem, wtedy również byłam zestresowana, ale był to odmienny rodzaj stresu. Ten dzisiejszy z pewnością szybko mi nie przejdzie, chyba że cudem na przyjęciu wszystko pójdzie dobrze. Starałam się jednak za dużo nie myśleć, od razu wstałam z łóżka i zabrałam za przyszykowania.
Stanęłam przed dużym lustrem na przedpokoju i przypominając sobie, jaką sukienkę wybrałam, podeszłam bliżej do swojego odbicia. Przeglądnęłam się sobie uważnie i mimo obaw, wszelkich minusów, które nagle dostrzegłam – bądź które ubzdurał sobie mój mózg, przez ogrom stresu – nie miałam wyboru. Sukienka, którą pomogła mi wybrać Vanessa, będzie tą, w której pojawię się na przyjęciu. Teraz już jednak nie przejmowałam się sobą, nie skupiałam się na swoich odczuciach, lecz tym, co powie moja rodzina.
Prawie godzinę przed czasem byłam już gotowa i pomimo że zawsze wszystko szło mi sprawnie, teraz sama się zdziwiłam. Być może było to spowodowane stresem, który jednak zadziałał na mnie motywująco i całość poszła mi produktywniej, niż się spodziewałam. Mając więc jeszcze czas na oddech, usiadłam na kanapie w salonie. Wcześniejsze zastanowienia, które zostawiłam z tyłu głowy, powróciły.
Zerknęłam na telefon. Nathan powinien być u mnie za dziesięć minut. Właśnie w ten sposób się wczoraj umówiliśmy. Wierzyłam, że przybędzie punktualnie, zwłaszcza, iż to nie jego zjadały nerwy, tak więc wszystko powinno pójść mu gładko. Mimo tego i tak denerwowałam się, że nie dawał żadnego znaku. Ku mojej uciesze za krótki moment usłyszałam dzwonek do drzwi.
Przed wpuszczeniem Nathana do środka, jeszcze raz przeglądnęłam się w lustrze, upewniając się, że wyglądam w porządku, sukienka leży na mnie należycie, a także włosy nie odstają mi na boki. Zaraz podeszłam do drzwi, uśmiechnęłam się i pociągnęłam za klamkę.
– Cześć – powiedziałam.
Nie czekałam na odpowiedź i pognałam szybko do salonu po torebkę oraz prezent, które tam zostawiłam. Musieliśmy już wychodzić, tak więc nie chciałam niczego przeciągać. Usłyszałam krótkie słowa przywitania i mając już wszystko ze sobą, podeszłam do Nathana z powrotem. Planowałam od razu ruszać, trzymałam już nawet klucze w dłoniach, ale Nathan zamknął drzwi. Popatrzyłam na niego z zapytaniem i dopiero teraz zorientowałam się, że przyglądał mi się uważnie. Stanęłam w bezruchu, obawiając się, iż może jednak coś jest nie w porządku.
Pozwoliłam, aby mi się przyjrzał. Nathan chyba właśnie na to czekał, a ja przez cały swój pośpiech mu to uniemożliwiłam. Objął mnie wzrokiem – dość długo zatrzymując go na moim wcięciu w talii – i rozchylił usta, zaraz je przygryzając. Widząc jego reakcję uśmiechnęłam się zadowolona, całkowicie pozbywając się wcześniejszego zaniepokojenia, a podbrzuszu poczułam znajome mrowienie. Dalej nie mogłam się nadziwić, jak na mnie działał i mimo dużego stresu, jedynie swoim spojrzeniem był w stanie wprawić mnie w inny stan.
– Widzę, że ta zemsta ma być też na mnie – powiedział, wzdychając.
– Na tobie? – Uniosłam pytająco brwi.
Uśmiechał się seksownie, a jego oczy w dalszym ciągu badały moje ciało. Zmarszczyłam czoło, nic nie rozumiejąc, ale widząc, z jakim zainteresowaniem się we mnie wpatrywał, moje kąciki ust uniosły się do góry. Nathan odchrząknął i zaczął powoli iść w moją stronę.
CZYTASZ
Naucz mnie czuć [18+]
Romance- Po prostu chcę, byś zaspokoiła swoją ciekawość - szepnął, ocierając się ustami o moją szyję. - Nie mogę przecież pozwolić, żeby stało się inaczej. Ciekawości ciężko się oprzeć... dlatego nie warto się jej sprzeciwiać... Przeszedł mnie dreszcz...