Rozdział 59

252 4 0
                                    

Dziwiłam się, że obydwoje wciąż wyrażaliśmy chęć na spotkanie. Nathan być może liczył, iż wszystko powróci do starego trybu, a ja gdzieś w środku wciąż miałam ociupinkę nadziei. Musiałam jednak w końcu się z tym zmierzyć. Łzy wylewane w poduszkę i doszukiwanie się ukrytych uczuć w głębokim spojrzeniu Nathana nie było tym, co pomagało. To tylko sprawiało, że bardziej cierpiałam.

Nigdy wcześniej nie czułam czegoś podobnego, dlatego też nie spodziewałam się, że miłość może objawiać się również w tak bolesny sposób. I jeszcze bardziej bolało mnie, iż Nathan nie miał o niczym pojęcia – a przynajmniej tak mi się wydawało. Mimo olbrzymiej chęci na zmianę, bałam się jej sięgnąć. Bałam się, jak zareaguje i czy po tym wyznaniu odtrąci mnie już całkowicie.

Miałam wrażenie, że od tamtej szczególnej nocy bardzo się od siebie oddaliliśmy. Powstały między nami mury, na których myśl od razu do oczu napływały mi łzy. Wizja tego, jak było dawniej, a tego, jak było teraz, naprawdę miała sporo różnic. Nowa odsłona nie była tym, czego chciałam.

Chciałam Nathana. Chciałam, by pozwolił mi się kochać i by pokochał mnie.

Nie miałam pojęcia, jak przeminie dzisiejsze spotkanie, ale wiedziałam, że dłużej nie wytrzymam w takim ustawieniu. Nie zamierzałam już iść mu na rękę i udawać, iż wszystko gra. Potrzebowałam rozmowy. Potrzebowałam mu powiedzieć, co czuję.

Zależało mi, by spotkać się jak najprędzej. Nathan zgodził się i powiedział, że wpadnie do mnie po pracy. Mimo późnej godziny, otworzyłam mu drzwi z uśmiechem. Na jego widok moje kąciki ust zawsze uniosły się do góry. Radość sprawiał mi już sam jego widok. Chciałam nacieszyć się nim, póki jeszcze było to możliwe.

– Coś nie tak? – spytał, wchodząc do środka. – Jestem brudny, że się tak uśmiechasz?

– Cieszę się, że cię widzę – powiedziałam prawdę.

Zatrzymałam spojrzenie na dłużej, niż się tego spodziewał. Dostrzegłam jego zmieszanie na te słowa, ale jak zwykle udał, że to nic takiego.

– Myślałem, że o tej godzinie będziesz już spać – odparł. Ściągnął skurzaną kurtkę i powiesił ją na wieszaku. Powiodłam wzrokiem po jego umięśnionych ramionach, które jeszcze niedawno całowałam z uczuciem. – No chyba że nie możesz zasnąć i zadzwoniłaś po to, żebym cię zmęczył...

Rzucił mi namiętne spojrzenie i zaczął się do mnie zbliżać. Uśmiechnęłam się, wyobrażając sobie, że wszystko między nami gra. Pocałował mnie namiętnie, ale ja oddałam pocałunek w delikatny sposób. Nathan uległ, lecz gdy wszystko za bardzo zaczęło przypominać nasz ostatni raz, odsunął się do tyłu.

I wtedy moje wyobrażenie, iż wszystko jest w porządku, odeszło. Daleko było nam do tego stanu.

Inicjatywa Nathana także odeszła w zapomnienie. Zrobił kolejny krok w tył i ruszył do salonu. Zupełnie bez słowa.

Od tamtej nocy nie wylądowaliśmy ponownie w łóżku. Pojawiały się wyłącznie pocałunki, które również wyglądały znacznie inaczej. Za każdym razem coś nam przeszkadzało, za co akurat dziękowaliśmy w duchu. Ciężko byłoby przerwać to samodzielnie z jakąś konkretną wymówką – skoro teoretycznie właśnie na to się umawialiśmy. Choć teraz Nathan to zrobił – ale bez cienia wyjaśnienia. Ja jednak wiedziałam, o co chodziło.

Starałam nie skupiać się na bolesnym kłuciu w żołądku i poszłam za Nathanem. Gdy zajęłam miejsce na kanapie, on przysiadł na fotelu obok. Teraz nawet taka bliskość sprawiała problem – i to nie tylko mnie, a również Nathanowi. To on się jej bał, to on się od niej stronił. Smuciłam się tym, ale starałam się myśleć, że to dobry znak. Że boi się mnie dotknąć tak jak wtedy, ponieważ wszystko powróci. I że wtedy nie będzie już w stanie udawać.

Naucz mnie czuć [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz