Rozdział 45

234 4 0
                                    

Od naszej – mojej i Nathana oczywiście – kolejnej wspólnej nocy minęło kilka dni. Mimo tego w mojej głowie wciąż odtwarzały się tamte wydarzenia i każda jedna sytuacja przewijała mi się przed oczami. Wszystko było zagmatwane, niesamowicie gwałtowne i ciągle się zmieniało. Zupełnie nie spodziewałam się, że wypad z przyjaciółkami może skończyć się w taki sposób.

Od Nathana nie miałam jednak żadnej wiadomości od tamtej chwili i sama także nie wyszłam z jakąkolwiek inicjatywą. Nie wiedziałam, czy ten brak odzewu ma mi dać do myślenia i jest jakimś konkretnym zagraniem, czy po prostu to zwykły zbieg okoliczności. Pamiętałam, że Nathan miał teraz znacznie więcej pracy i mniej czasu wolnego – ostatnio omówiliśmy to aż za dobrze. O dziwo jednak na myśl o uprzednich dniach, do mojej głowy trafiały raczej te przyjemne wspomnienia. Wciąż pamiętałam o tych gorszych, ale jakimś cudem wybierałam, by skupiać się na tych miłych. To one wywoływały na mojej twarzy uśmiech i to ich wolałam się trzymać.

Nie odznaczało to jednak, że porzuciłam racjonalne myślenie. Ciągle patrzyłam na wszystko w realistyczny sposób, a szczególnie na moją relację z Nathanem, gdyż w głównej mierze rozchodziło się właśnie o nią. Niestety, nic nie mogłam poradzić na to, że w mojej głowie echem odbijały się jego słowa. Miłe słowa wypowiedziane do mnie – wyłącznie do mnie – które tak jak wtedy, tak i teraz wywoływały na moich ustach większy uśmiech i sprawiały, że wszystko, co złe, nagle nie istniało.

Właśnie w ten sposób przetrwałam te kilka dni, a w końcu nawet zdecydowałam się do niego odezwać. Nathan odpisał mi natychmiastowo – co oczywiście zwiększyło moją radość – i wstępnie umówiliśmy się na jutrzejszy dzień.

Niezastanawianie się nad gorszymi momentami nie dotyczyło tylko Nathana. Na tył głowy odrzuciłam także sytuację z rodzicami. Postanowiłam iść do przodu i nie tracić więcej czasu na jakiekolwiek smutki. Ta mała zmiana bardzo mi się spodobała i postanowiłam brnąć w jej kierunku.

W kwestii pracy wciąż wszystko było takie samo. Popadanie w jej wir pozostawało jednym z moich ulubionych zajęć i co do tego byłam w stu procentach pewna, że się nie zmieni. Perfekcyjność w tej dziedzinie wychodziła mi na plus. Dziś mogłam wykazać się dwukrotnie, ponieważ James był nieobecny z powodów zdrowotnych i to ja musiałam się wszystkim zajmować. Ustalałam wraz z Paulem wszelkie szczegóły i całość oczywiście konsultowaliśmy z Amandą. Nie napotkaliśmy żadnych problemów, przez co zadania poszły szybko i sprawnie.

Moje skupienie działało dziś na najwyższych obrotach. Nic nie wybijało mnie z rytmu, byłam strasznie zaangażowana w polecane mi zadania. Jeszcze rano myślałam o Nathanie, podczas pracy jednak odepchnęłam go daleko od siebie. Do głowy wpadały mi tylko nowe pomysły na realizację kolejnych scen.

Dzisiejsze zacięcie w pracy kazało mi nawet zignorować mój telefon, który właśnie dał znać o otrzymanej wiadomości. Widząc jednak kto napisał SMSa, od razu wzięłam komórkę w dłoń.

NATHAN: Dalej ściśle przestrzegasz reguł, a szczególnie tej dotyczącej czasu?

Nie rozumiałam za dużo, ale widząc, że Nathan jednak odzywał się do mnie bez problemu i wciąż obdarzał mnie swoim humorem, uśmiechnęłam się. Chwilę pogłowiłam się, skąd mogło wyniknąć jego zapytanie, ale zaraz zrezygnowałam i po prostu odpisałam.

JA: Tak.

Pozostało mi jeszcze kilka spraw do załatwienia, ale kolejny SMS przyszedł niemal od razu.

NATHAN: To dlaczego dalej nie wyszłaś z biura? Wasza zmiana dobiegła końca.

Zaśmiałam się pod nosem, ale zaraz orientując się, że znaczy to tyle, iż Nathan czeka na mnie na dole, wstrzymałam oddech z zaskoczenia. Sądziłam, że spotkamy się dopiero pod wieczór. By jednak mieć pewność, że Nathan zwyczajnie sobie ze mnie nie żartuje, wyjrzałam przez okno. I faktycznie czekał.

Naucz mnie czuć [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz