Mimo że moje myśli utknęły w jednej przestrzeni i tyczyły się ciągle tych samych wydarzeń, życie toczyło się do przodu. Nie sprawiało to jednak, iż moje przemyślenia także ruszały naprzód i wiele sytuacji kojarzyło mi się z tą jedną. Być może stałam się zbyt przewrażliwiona i niepotrzebnie tak wszystko analizowałam, lecz naprawdę ciężko było mi zaprzestać.
Całe szczęście moja perfekcyjność ze mną pozostała i sprawy dotyczące pracy wciąż wykonywałam należycie. Byliśmy na etapie kończenia kolejnego projektu, więc skupienie musiało być włączone na maksymalnych obrotach. Dlatego też z odpowiednią skrupulatnością wychwytywałam wszystkie zauważone błędy bądź podawałam inne możliwości, dzięki którym mogliśmy coś usprawnić.
– Bardzo dobrze, Samantho. Masz rację – pogratulowała mi w pewnym momencie kierowniczka. Zaraz odwróciła się do montażystów, żywo gestykulując. – Naprawcie to najszybciej jak się da. Co prawda w ten sposób nie wygląda to źle, ale wizja przedstawiona przez Samanthę bardziej mi odpowiada. I jestem też pewna, że znacznie bardziej przypadnie do gustu naszemu producentowi.
Na moich ustach zagościł szczery uśmiech. Miło było usłyszeć pochwałę. Niestety, nawet ta miła sprawa szybko minęła i ponownie cofnęłam się do wydarzeń sprzed kilku dni – a w zasadzie już niemal tygodnia.
Od razu wspomniałam znajomość Amandy z rodzicami. Patrząc jednak na jej zachowanie w stosunku do mnie oraz normalne pytania i tematy, o jakich rozmawiałyśmy, o niczym nie wiedziała. Co prawda byłam skłonna twierdzić, iż taką nowością – jak kłótnia wywołana przez swoją okropną córkę – moi rodzice podzielą się prędko z całym światem. Zawsze tak to działało, choć teraz wyglądało na to, iż mówienie reszcie o wszelkich nieprzyjemnych sprawach dotyczących mnie uległo zmianie.
Ukazywanie pozytywnych emocji szło mi naprawdę dobrze i aż sama się sobie dziwiłam, że byłam do tego zdolna. Przeważnie uczucia wylewały się ze mnie i byłam jak otwarta karta. Skłonna byłam jednak myśleć, iż moi współpracownicy nie znali mnie tak dobrze, dlatego też nie zauważyli, że pokazywana przeze mnie radość nie jest faktycznie tak szczera. Do takich wniosków doszłam przez Nathana.
To on znał mnie zdecydowanie lepiej, w końcu spędzaliśmy ze sobą dużo czasu i coraz częściej zmieniało się to w coś więcej, niż tylko seks. Wiedział też on znacznie więcej o moich prywatnych sprawach, wciąż radził dobrym słowem, choć dalej upierał się przy tym, iż tego nie potrafił. W każdym razie bez problemu wiedział, jak się czuję i moje uśmiechy nie działały. Poza tym... przy nim nawet nie starałam się udawać. Być może dlatego, że wiedział o całej mojej sytuacji. Sam nawet zaczynał o tym rozmowę i pytał mnie, czy coś się zmieniło.
Odpowiedź, niestety, wciąż brzmiała przecząco. Bardzo chciałam, aby się zmieniła, ale po ostatnim telefonie od mamy – gdzie rozmowa wyglądała w niemal dokładnie taki sam sposób, jak za pierwszym razem – coraz bardziej upewniałam się w przekonaniu, iż jeszcze trochę czasu będę musiała poczekać. Myśl ta bolała, ale musiałam się z nią pogodzić. Nie mogłam ciągle o tym myśleć, zwłaszcza, że życie szło do przodu. Nathan starał się oderwać mnie od smutków, ale jak na razie rozmawialiśmy o bolesnych sprawach.
– A dalej nie przeprosili? – spytał.
Uśmiechnęłam się smutno i zaprzeczyłam ruchem głowy. Zapadła cisza, którą każde z nas poświęciło na rozmyślania.
– Dalej nie zrobili tego, co należy, ale za to wciąż powtarzają jedno. Że popełniam błąd i że to nie jestem ja. Że nigdy się tak nie zachowywałam i... – Wzruszyłam ramionami, a Nathan nie prosił, bym mówiła więcej. Wszystko było jasne i nie było sensu się powtarzać.
CZYTASZ
Naucz mnie czuć [18+]
Romance- Po prostu chcę, byś zaspokoiła swoją ciekawość - szepnął, ocierając się ustami o moją szyję. - Nie mogę przecież pozwolić, żeby stało się inaczej. Ciekawości ciężko się oprzeć... dlatego nie warto się jej sprzeciwiać... Przeszedł mnie dreszcz...