Rozdział 8

554 8 0
                                    

Przed wyjściem z domu kilka razy sprawdziłam godzinę, by nie popełnić tego samego błędu co wczoraj. Gdy miałam stuprocentową pewność, że tym razem wszystko jest tak, jak należy, zakluczyłam drzwi i ruszyłam. Myślami byłam jednak już gdzieś dalej i nawet nie patrzyłam przed siebie. Zrobiłam to dopiero w chwili, kiedy było już za późno, ponieważ poczułam, że odbiłam się od czyjegoś ramienia.

– Przepraszam, przepraszam... – zaczęłam szybko.

Z dłoni wypadła mi woda i schyliłam się, by ją podnieść. Nie zdążyłam nawet dobrze przyjrzeć się z kim miałam przyjemność w tym wypadku, ale zaraz wszystko stało się jasne.

– Z czego wynika to niesłychane roztargnienie naszej perfekcyjnej Samanthy? – Usłyszałam.

Spojrzałam do góry i zmrużyłam oczy.

– Vanessa?

– Ze wzrokiem też masz problemy? – jęknęła, kręcąc głową.

Zmarszczyłam czoło i wstałam na proste nogi. Zupełnie nie rozumiałam, o co jej chodziło. Dodatkowym utrudnieniem w rozszyfrowaniu jej słów było moje niemijające zaskoczenie.

– A co ty tutaj robisz? – spytałam, niedowierzając.

– Nie chciałaś czasem powiedzieć: o, jak dobrze cię widzieć, Van! Bardzo się za tobą stęskniłam i mam ci mnóstwo rzeczy do opowiedzenia!

– Owszem, dobrze cię widzieć, ale... – zerknęłam na zegarek – ...jest dopiero po ósmej. Nie zabłądziłaś?

Przyjaciółka zaśmiała się wesoło i chwyciła mnie pod ramię.

– Jak widać nie – odparła. – Mam to, czego szukałam.

– A czego szukałaś... ? – szepnęłam, gubiąc się we wszystkim jeszcze bardziej.

– Ciebie, wariatko! – Uśmiechnęła się, a zaraz szturchnęła mnie w bok. – Co z tobą?

– Nie spodziewałam się, że kiedyś kopnie mnie taki zaszczyt – zaczęłam, patrząc jej w oczy. – Vanessa wstała z łóżka przed ósmą i...

– Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile mnie to kosztowało... – jęknęła, wykrzywiając twarz w niezadowoleniu. – Eddie dawał mi tyle powodów, by zostać razem z nim i nawet pokazał mi kawałek tego, co stracę, wychodząc...

– Stop! – szybko jej przerwałam i zamknęłam mocno powieki.

Przyjaciółka zaśmiała się pod nosem, a na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. Dalej jednak byłam w lekkim szoku.

– W takim razie jeszcze bardziej niedowierzam, że... zrezygnowałaś z jego propozycji –powiedziałam, jednak mój głos trochę się załamał. Moja nieśmiałość nie dawała o sobie zapomnieć.

– Ja też. – Udała posmutniałą. – Ale nic straconego! Wszystko nadrobimy, jedziemy przecież w podróż poślubną.

– Właśnie – oprzytomniałam. – Nie mieliście jechać od razu po weselu?

– Sprawy przeciągnęły się o parę dni, bo Eddie musi załatwić jeszcze kilka spraw w pracy – szybko wytłumaczyła. – Teraz to lepiej ty opowiadaj, co słychać u ciebie.

Popatrzyła na mnie pytająco i nieco się uśmiechnęła. Jej spojrzenie mnie rozbawiło i pokręciłam głową.

– Wolę zapomnieć o wczorajszym dniu...

– Mów! – przerwała mi momentalnie, a w jej oczach od razu zagościło zaciekawienie.

Westchnęłam głęboko. Wiedziałam, że Van mi nie odpuści i mimo wszystko wyciągnie ze mnie cały przebieg poprzedniego dnia.

Naucz mnie czuć [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz