Rozdział 49

236 4 0
                                    

Przez sen dochodziły do mnie pewne odgłosy, ale odepchnęłam je od siebie i skupiłam na pogodnym śnie. Zaraz znów coś naruszyło ciszę, jednak moje powieki wciąż pozostawały zamknięte, głowa wtulona była w poduszkę. Leżałam na boku, a druga część łóżka jakby nagle się poruszyła. Poczułam gwałtowny ruch, który sprawił, że już zupełnie się obudziłam. Odwróciłam się na drugą stronę, otworzyłam oczy i zobaczyłam Nathana.

Siedział na łóżku, zupełnie przed sekundą wyrwany ze snu. Miał podwinięte nogi, zgięte nieco w kolanach. Opierał się o nie łokciami, ale już za moment przeczesał ręką włosy. Były one bardzo rozczochrane, lecz dłoń Nathana chyba nie miała przywrócić ich do porządku. Nathan chciał się uspokoić.

Jego klatka piersiowa nerwowo się unosiła, lewa noga jakby nie zamierzała przestać nerwowo się poruszać, a jego szybki oddech nie chciał wrócić do normalnego rytmu. Nathan głośno przełknął ślinę, po czym ukrył twarz w rękach. Zupełnie nie zwrócił na mnie uwagi i to ja przysunęłam się do niego bliżej. Był chyba w jakimś szoku, może ataku paniki. Nie wiedziałam, o co chodziło. Kiedy jednak uniosłam się na łóżku, przestraszony obrócił się w moją stronę. Zastygłam w bezruchu, a Nathan starł pot z czoła.

– Ja... przepraszam, że cię obudziłem – powiedział zmieszany. – To kolejny powód, dla którego powinienem spać sam.

Pokręciłam głową, nie zgadzając się z tym stwierdzeniem. Nie to było jednak teraz najważniejsze.

– Wszystko w porządku? – spytałam. Jego oddech wciąż był bardzo przyśpieszony.

Czekałam na odpowiedź i nie chciałam w żaden sposób go pośpieszać. Nathan po dłuższej chwili przytaknął – choć było to bardzo nieprzekonywujące – ale na mnie nie popatrzył. Może wiedział, że na jego twarzy maluje się faktyczna odpowiedź. Sięgnął po wodę leżącą na szafce nocnej, wciął kilka łyków, po czym na nowo się położył.

Ułożyłam się na swojej części łóżka, ale nie zamknęłam oczu. Ciągle wpatrywałam się w Nathana, a raczej w jego plecy, ponieważ leżał do mnie tyłem. W pokoju dalej słychać było jego niespokojny oddech i nawet mimo upływu dłużej chwili, jego ciało lekko drżało. Odruchowo przysunęłam się bliżej i objęłam go ręką. Na ten dotyk spiął się jednak jeszcze bardziej i od razu zaczęłam się odsuwać.

– Poczekaj... znaczy... – odezwał się niespodziewanie. Zatrzymałam się, ale Nathan nie powiedział już nic więcej.

– Chcesz, żebym cię obejmowała? – spytałam cicho. Bałam się zrobić coś źle.

– Jeśli chcesz... ale nie musisz – szybko zmienił odpowiedź. – Nic mi nie jest.

Jego potwierdzenie wciąż nie zabrzmiało przekonująco. Wahałam się, co zrobić, ale w końcu opuściłam dłoń. Powoli położyłam ją na boku Nathana i kolejno przesunęłam na jego klatkę. Objęłam go, ale moja niepewność wzrosła, ponieważ nie odezwał się na to ani słowem i nie zareagował też w żaden inny sposób. Kiedy powoli zaczynałam już żałować tej decyzji, Nathan nagle odnalazł moją dłoń.

Nakrył, lecz bardzo powoli, wierzchem swojej ręki moją i splótł delikatnie nasze palcem. W ciszy czekałam, co zaraz nastąpi. Nie chciałam wykonywać żadnych ruchów, by go nie wystraszyć. On jednak mocniej ścisnął moją dłoń i wtedy zdecydowałam się docisnąć je do jego klatki oraz nieco zbliżyć – wciąż jednak zachowując odległość. Nic na to nie powiedział, co chyba oznaczało zgodę. Lekko się uśmiechnęłam, lecz dalej byłam zmartwiona. W dalszym ciągu nie wiedziałam, co takiego się wydarzyło, a zdecydowanie było to coś poważnego. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.

Naucz mnie czuć [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz