Rozdział 47

248 6 0
                                    

Mijał kolejny tydzień, natomiast od Nathana nie miałam żadnych informacji. Wymieniliśmy jedynie kilka SMSów, ale nie było to nic konkretnego – jedynie zapytanie o pracę. Nathan powiedział, że jest bardzo zajęty, nie wyszedł z żadną propozycją spotkania – nawet na kilka godzin – więc również siedziałam cicho.

Wszystko to zaczęło przypominać mi dawne sytuacje i po analizie całość wyglądała tak samo. Bowiem za każdym razem, gdy w jakiś sposób się do siebie zbliżaliśmy, Nathan nie odzywał się do mnie przez kilka kolejnych dni. Myślał może, że w ten sposób wcześniejsze wydarzenia uciekną nam z pamięci i stracą rangę tych ważnych – bo jakby nie patrzyć, takie właśnie były. Tak jednak się nie działo, gdyż w mojej głowie trwały bezustannie. Nie mogłam przestać ich wspominać, ale nie mogłam również zaprzeczyć, że brak kontaktu i jakiegokolwiek odzewu sprawiał, iż wszystko jakby... traciło znaczenie oraz cichło. Nie znikały natomiast pytania i pojawiało się więcej niepewności.

W ciągu tygodnia wypadło mi spontaniczne spotkanie z przyjaciółkami. Okazało się one jednak bardzo pomocne, ponieważ dziewczyny zdołały naprostować trochę moje myślenie i pokazały mi swoje punkty widzenia, które mnie uspokoiły i pozwoliły zaczerpnąć innej perspektywy.

Razem z Jessicą wpadłyśmy do Vanessy. Alice niestety nie mogła być dziś razem z nami, ponieważ wypadło jej pilne spotkanie w pracy. Obiecała jednak, że postara uporać się z tą sprawą jak najszybciej i później do nas dołączyć.

Mimo naszego niepełnego grona, od razu zaczęłyśmy wymieniać relacje z przebiegu tygodnia. Jessica wciąż marudziła i narzekała na swojego szefa, natomiast dla mnie i Vanessy sprawa zmierzała do jasnego celu. Van opowiedziała nam o historiach, o których ja z pewnością nie podzieliłabym się z nikim. Z racji jednak, że była to nasza Van, wszystko było normalne. Jedynie biedny Eddie nie miał chyba pojęcia, iż mamy o nim tak sporą wiedzę.

Atmosfera zmieniła się na smutniejsza w chwili, gdy nadszedł czas na mnie i gdy dziewczyny upierały się, bym opowiedziała im, jak ma się sytuacja między mną a Nathanem. Z racji, że oczywiście nie umiałam przed nimi udawać, wyśpiewałam im swoje niepewności.

Zaczęłam od wspólnej nocy – mówiąc o niej, wesoło się uśmiechałam – aż dotarłam do wczorajszego dnia, gdzie po spotkaniu miałam tylko większy mętlik w głowie.

– Nie wiem, dziewczyny. Przecież...

– Sam, on na pewny chciałby coś więcej. – Van od razu weszła mi w słowo. – W przeciwnym wypadku nie mówiłby ci przecież tego wszystkiego i z byle powodu nie otworzyłby się przed tobą.

Vanessa miała rację. Te argumenty były niezaprzeczalne, jednak... wciąż nie byłam pewna, co o tym myśleć.

– Nathan ciągle jest sprzeczny – westchnęłam, na nowo wspominając wszystkie niejasne sygnały. – I mimo że zupełnie się z tym zgadzam, wszystko jakoś...

Miałam nawet problem z dokończeniem zdania. Tak bardzo było to zawiłe. A przynajmniej w mojej głowie, gdyż ewidentnie dla moich przyjaciółek sprawa miała się inaczej.

– Bo Nathan to twardziel. Boi się ukazać choć odrobiny swojego wnętrza – powiedziała Jess. – Czy nie tak jest? Zawsze uśmiechnięty, na każdym kroku rzuca żartami, w mig umie zmienić temat, byle nie skupiał się on na nim. – Popatrzyła na mnie z uniesionymi brwiami. Kiwnęłam głową, znów wszystko się zgadzało. – Więc widzisz. Odpowiedź mimo że jest skomplikowana... jest też oczywista.

– Spędzacie ze sobą coraz więcej czasu, a co za tym idzie... zbliżacie się do siebie i on także coraz bardziej się otwiera – dodała od razu Van. – Potrzebuje po prostu więcej czasu.

Naucz mnie czuć [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz