Rozdział 3 - Nie było nawet mowy (cz.1)

273 23 2
                                    


Maggie

Dwa dni później

Było to w poniedziałek, godzina ósma czterdzieści rano.

Jechałam doskonale sobie znanymi ulicami SLC do pracy swoim starym, beżowym Jeepem Wrangler Sahara z 1990 roku.

Codzienna rutyna.

Sobotni wieczór spędziłam, oglądając film Gra Tajemnic, a potem poszłam spać i śniłam o twardym ciele Davida, którego nigdy przenigdy nie będę mogła dotknąć, bo nigdy przenigdy się do niego nie zbliżę.

Nie było nawet mowy.

Jednocześnie po cichu marzyłam, że może jednak kiedyś...

Taka głupia, mała Maggie.

W niedzielę wstałam wcześnie, zjadłam śniadanie, zrobiłam kolejne niepotrzebne pranie i prasowanie, sprzątnęłam w lodówce (uwielbiałam mieć wszystko ułożone datami przydatności w równych rzędach i świeżo umyte), wytarłam z mebli i podłogi kurz, którego nie było i wyszykowałam się, by pójść do mamy na lunch.

Tak, dobrze słyszycie.

Moja mama znowu była w moim życiu.

Kiedy byłam w college'u i potem, kiedy zaczęłam pracować jako księgowa, żyła sobie gdzieś w Salt Lake City po swojemu, nie pamiętając o mnie, nie szukając mnie, nie kontaktując się nawet po to, by przypomnieć mi, jaka byłam głupia i niezdarna.

Miała mnie w nosie, a ja się z tego cieszyłam.

Początkowo mama odcięła się ode mnie głównie po to, żeby mi nie pomagać, a potem ja nie szukałam jej, żebym to ja nie musiała jej pomagać.

To pomaganie wiązałoby się z finasowaniem przeze mnie jej balowania i lenistwa, co już poznałam aż za dobrze.

Zresztą wówczas mieszkałam z kimś i wydawało się, że było to trwałe.

Mama, z tego co słyszałam, miała kolejnych przelotnych kochanków, kolejne prace (albo nie), kolejne lokale, za które nie płaciła, więc ją wyrzucali.

Czasem coś słyszałam od nielicznych wspólnych znajomych, jakich nabyłam, kiedy mieszkałam z nią na samym początku naszego życia w tym wielkim mieście.

Niestety, nie zerwałam z nią całkiem kontaktu, chociaż powinnam.

Salt Lake City było dumne ze swojej dobroczynności, więc uzyskiwała kolejne wsparcia, nowe lokum, kolejną tymczasową pracę i żyła sobie dalej swoim życiem, w którym zawsze ktoś inny był winny tego, że jej się nie udało.

Nie musiałam to być ja.

W college'u miałam następne pełne stypendium naukowe po tym, jak wygrałam konkursy, opublikowałam w niszowym piśmie branżowym swoją autorską pracę z matematyki kwantowej (ja bym tego nie zrobiła, ale mój nauczyciel uparł się i wysłał ją do wydawcy ze swoją rekomendacją).

Potem poprowadziłam program o sudoku w jednej lokalnej telewizji (mnie, na szczęście, tam nie było ani widać ani słychać, ale miałam koleżankę, która nie miała nic przeciwko temu, by czytać i pokazywać wszystko to, co ja jej napisałam i narysowałam).

Wymieniono wtedy moje nazwisko i potem moja mama próbowała prosić mnie o to, bym dała jej jakieś pieniądze.

Nie miałam ich i nie mogłam jej nic dać, więc się na mnie obraziła, twierdząc, że byłam zbyt skąpa i nazywając mnie niewdzięcznicą.

Maggie - Jesteś moja [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz