Rozdział 10 - Ze stali

213 19 2
                                    

Prawie bez zmian ;)

M.

Maggie

Tydzień później

Był zwykły, pracowity dzień w mojej pracy, jakie były ostatnie dni, skoro nadal rozliczaliśmy podatki naszych klientów.

Siedziałam za swoim biurkiem, w swoim gabinecie i w całkowitym skupieniu wprowadzałam dane do arkusza kalkulacyjnego, które przesłał nam ważny klient, by zrobić jego rozliczenie za ubiegły rok.

Było to dla mnie nudne, mechaniczne zadanie, które mogłabym zrobić w pamięci, ale musiało być ono udowodnione i zapisane w komputerze, jako wykonana praca, a z powodu nudy mogłam się przy nim pomylić, więc byłam maksymalnie skoncentrowana i Barb wiedziała, że nikomu nie było wolno mi teraz przeszkadzać.

Barb mi nie przeszkodziła, ale zadzwonił mój stacjonarny telefon biurowy, którego używaliśmy głównie do rozmów wewnętrznych i na który można było dodzwonić się do mnie z pominięciem mojej asystentki.

Ponieważ dzwonił tylko w wyjątkowych okolicznościach, więc przerwałam swoją pracę, automatycznie ja zapisując, podniosłam słuchawkę i nacisnęłam odpowiedni przycisk, żeby odebrać rozmowę.

- Magdalene O'shea - przedstawiłam się, chociaż ten, kto dzwonił i tak musiał wiedzieć, że to byłam ja.

- Maggie - usłyszałam w słuchawce głos mojego szefa, który był jakby zmartwiony, ale też trochę urzędowy, więc wiedziałam, że musiało stać się coś naprawdę ważnego - Poproszę cię do mnie.

Dziwne było to, że nie przywitał się, jak zawsze się ze mną witał.

- Natychmiast - zaintrygowana tym odpowiedziałam i bez zwłoki podniosłam się z fotela, poprawiając automatycznie spódnicę na moich biodrach.

W ciągu ostatnich dni codziennie spędzałam godzinę lub dwie z Davidem w wynajętym przez niego mieszkaniu.

Starałam się o tym nie myśleć, przynajmniej nie w pracy, chociaż to było trudne, bo nasze chwile były cudowne, pełne miłosnych uniesień i bliskości.

W hospicjum, w którym w tym tygodniu bywałam krótko, bo mama nie wymagała wiele pomocy, więc pojawiałam się tam głównie, by zabrać pościel i ubrania do wyprania (czasem ją przebierałam, ale nie musiałam jej karmić), również nie myślałam o Davidzie.

Kochałam nasze chwile z Davidem w tamtym mieszkaniu, nawet jeśli miałyby trwać tylko do momentu, kiedy David złapie Curt'a i przejdzie dalej, do następnego zadania.

Starałam się wziąć jak najwięcej, by mieć co pamiętać.

Chociaż być może robiłam błąd, bo mogło potem bardziej mnie boleć.

Ale ja byłam przyzwyczajona do bólu.

Wyszłam ze swojego gabinetu, mechanicznie zabierając po drodze swój telefon z biurka i wsuwając GPS, który ładował się przy komputerze, na plecach za szeroki pasek mojej szarej spódnicy.

Nawet, jeśli nie miałam zamiaru opuszczać biura, to David czuł się spokojniejszy, jeśli nosiłam go przy sobie, więc to robiłam.

Przyzwyczaiłam się i była to już moja rutyna.

Przeszłam obok Barb, która pracowała w boksie naprzeciwko moich drzwi, na komputerze przy swoim biurku.

Uśmiechnęłam się do niej i jeszcze raz ogarnęłam wzrokiem pluszaki, kartki z serduszkami, plastikowe kwiatki i inne śmieci, którymi chłopak Barb starał się zapewnić ją o swoim uczuciu.

Maggie - Jesteś moja [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz