Rozdział 8 - Gwiazdka (cz.1)

227 20 1
                                    

Maggie

Miesiąc później

Było już bardzo późno, więc miałam tylko kilka minut, żeby dokończyć szykować się do wyjścia.

Po prysznicu, będąc w bieliźnie, z wysuszonymi włosami, patrzyłam na sukienkę, którą miałam założyć na obiad świąteczny, na który zaprosiła mnie Eva, a którą na czas przygotowań powiesiłam na wieszaku na drzwiach szafy w mojej sypialni.

Nie miałam ochoty tam iść.

Nie chciałam siedzieć przy stole z jej rodziną, kilkorgiem z naszych przyjaciół i słuchać wspomnień tego, jak obchodzono Święta w ich rodzinach, bo wiedziałam, że z tym wszystkim będą się czuła jeszcze bardziej samotna.

Minęły kolejne długie, smutne i samotne cztery tygodnie bez Davida.

Niby wiedziałam, dlaczego nie kontaktował się ze mną, że był gdzieś tam niedaleko, ale nadal było mi bardzo smutno i czułam się bardzo samotna.

Znowu.

Różnica polegała na tym, że wiedziałam, że robił to dla mnie, że mógł być przez to w niebezpieczeństwie, więc zaciskałam zęby i żyłam.

Ja nie byłam ważna, ale David chciał, musiał, mnie obronić, więc żyłam.

Dzień po dniu upływały na tych samych czynnościach.

Jeździłam do pracy, pracowałam, robiłam zakupy i gotowałam.

Segregowałam rzeczy, które stały w moim salonie w coraz mniej licznych pudłach, które przynieśliśmy z Magnusem z mieszkania mojej mamy.

Większość już wyrzuciłam.

Część odłożyłam na później.

Magnus był nadal w euforii swojego nowego związku i nie miał dla mnie czasu, co, jak sądziłam, było dobre z tym wszystkim, co działo się wokół mnie i czego się dowiedziałam.

Smutne dla mnie, chociaż radosne dla Magnusa było to, że Magnus prawdopodobnie miał wkrótce wyprowadzić się do Idaho, gdzie mieszkała rodzina jego partnera.

Rozstrzygali jeszcze sprawy firmy Magnusa, mieszkania i innych rzeczy, ale sam fakt, że mówili o tym, zasmucał mnie, bo Magnus był moim najstarszym przyjacielem.

Ale byłam z jego powodu szczęśliwa, bo on zasługiwał na szczęście dla siebie po tym wszystkim, co przeszedł.

Na całe Boże Narodzenie wyjechali we dwóch w tamte okolice, więc sądziłam, że podejmą ostateczną decyzję.

Moją samotność wypełniała czasem, o dziwo, Sonija, która wpadała do mnie jak huragan, pożyczała cukier, sól, przynosiła jakieś bułki lub zapraszała mnie na pizzę, kiedy Benji był gdzieś, gdzie miała pracować, chociaż nadal nie byłam pewna, na czym polegała jego praca.

Chyba był dziennikarzem, ale co tacy robią, nie wiedziałam.

Sonija była dla mnie zbyt żywiołowa, wiec nie było szansy na to, żebyśmy się zaprzyjaźniły, ale miłe z jej strony było to, że próbowała, więc nie odtrącałam jej... całkowicie.

W dawnym mieszkaniu Evy i Jimmy'ego mieszkali Josh i Sandra, bardzo miła, młoda, afroamerykańska para, która, oboje z nich, pracowała, odwiedzała rodzinę, mieszkającą w Salt Lake City i była bardzo, bardzo cicha.

Więc ich nie poznałam, bo nie miałam okazji.

Nie, żebym jakiejś szukała.

W dawnym mieszkaniu Eddiego mieszkał jakiś samotny mężczyzna, ale wiedziałam, że był biały, niższy od Davida i... to wszystko.

Maggie - Jesteś moja [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz