Akitoya

rozdział 20

POV:Akito
-uhhh -co by tu teraz powiedzieć..
-dobra skoro tak odpowiadasz to potem pogadamy, a teraz, kladz się i będziesz odpoczywać - powiedział stanowczo Toya.
-nie -odpowiedzialem
-kladz się powiedziałem -spojrzal na mnie
-a co mi zrobisz jak nie? -zapytalem się go uśmiechając się chytrze. Onnie popchnal, położył się obok mnie i przytulił. Zarumieniłem się dość mocno. On również się zarumienił. Odwróciłem się do niego zakrywając twarz dlonmi. Teraz by nic nie spieprzyć i nic nie powiedzieć złego, co by mogło zniszczyć ta chwile. Ostatecznie odwróciłem się do niego patrząc na chlopaka. On również na mnie spojrzał. Oboje się uśmiechnelismy. To było słodkie. Przytuliłem go, ponieważ tak. Ziewnalem, Toya zaczal mnie "usypiać"? Bardziej głaskać po plecach usypiajaco. Próbowałem nie zasnąć. Lecz no przymykały mi się oczy... LECZ NIE ZASNALEM >:D tylko zamknąłem oczy i udawałem. Toya patrzył na mnie po czym wstał, powiedział, że idzie zrobić herbatę i wyszedł.

Minęło 10 minut, Toya nadal nie wrócił. Ale nic nie mówił, że przyjdzie. Wstałem i poszedłem do kuchni.

W kuchni ujrzałem Toye, lecz krwawił mu nos oraz wargę.. co mu się w ten czas stało?! Podbiegłem do niego, wziąłem jakaś chusteczkę i próbowałem zatamować krwawienie. Chłopak rowniez próbował, lecz to mu wychodziło. Zacząłem mu zadawac milion* pytań czy go boli, odpowiedział mi na to:

-boli mnie jak mówię
-dobrze, że nie jesteś An -zasmialem się.- bo ona cały czas "BlA bLa BlA"
-Akito.. -klepnal się po głowie Toya.-nie możesz być taki wredny
-:'))

Toya wycierał ostatnie krople krwi i spojrzał na mnie i znowu zaczal mówić:

-no chciałem iść do ciebie z herbatą, ale się wywaliłem i uderzyłem o stół -zlapal się za nos
-oj ty pechowcu -powiedzialem kładąc rękę na jego ramieniu.- będzie dobrze,  potem będzie lepiej. Miejmy nadzieje, że to nic poważnego
-tez mam taką nadzieję -klepnal mnie po plecach uśmiechając sie

____________________
300 słów
Pozdrawia autorka 🤩👍