rozdział ✨28✨

180 4 20
                                    

POV:3 osoba czy coś???

Otóż dziś jest ulubiony dzień Akita - czyli 2 wrzesień. Tak się cieszył, że się nie cieszył. Nie dziwię się mu, skoro dziś jest pierwszy dzień szkoły, w sensie że lekcje ma pierwszy dzień po wakacjach. Toya też jakoś nie był zadowolony, ale się cieszy że znowu ujrzy swoich przyjaciół. Jest godzina 5 nad ranem, niefajny czas dla nich - muszą się spakować i wrocic do swoich domow oraz potem do szkoły. Biedni. Wzięli swoje torby po czym zgaszajac wszystkie światła wyszli z domku zamykając drzwi. Powędrowali w stronę autobusu, gdzie mieli dojechać do siebie. Po 10 minutach odjechali.

30 minut pozniej
6:01

Chłopacy są już w swoich domach, pakując się do pierdoln- znaczy do szkoły tak tak...

POV:Akito

-ENAAAAAAAA -wydarlem się, lecz nie dostałem odpowiedzi. No cóż... Ubrałem się w mundurek, spakowałem książki oraz spojrzałem na plan...-BOZE NO CHYBA KŪRWA NIE... DLACZEGO MAM PIERWSZA MATME...

Po 20 minutach załamania wyszedłem z pokoju z plecakiem. Potuptalem do kuchni. Nie chciało mi się nic robić, więc postanowilem, że sobie kupię jedzenie podczas drogi do szkoły. Założyłem buty i wyszedłem.

Idąc do szkoły poszedłem jeszcze do pierwszego lepszego sklepu. Wszedłem i zrobiłem mini zakupy - między innymi kupiłem wode (gazowana jakby ktoś się pytał), batona (ee dajmy że Grześka XD) oraz miętowe gumy (to jest życie). Szybko zapłaciłem i wybiegłem idąc znów do pierdolnika.

Wyjąłem jedna gumę i zacząłem ją żuć.  Idąc spotkałem Saki. Nie przywitałem się, ani nic, bo po co? (No nieładnie rudy Ena by była zla) Wszedłem do piekła nie zmieniając butów bo ZAPOMNIALEM. XD zacząłem biec na pierwsze piętro, by sprawdzic czy jest Toya (Toyota). O kurw.. Dyrektor szedł po schodach, a ja butów nawet nie wytarlem... W TYL ZWROT. Odwróciłem i wróciłem do wyjścia, wytarlem buty i znow pobiegłem na piętro. No i nie było Toyi... Spojrzałem na plan.. AHA CZYLI ZE ON MA NA 9... NO NIESPRAWIEDLIWE... Sprawdzilem jeszcze gdzie mam lekcje. Sala na samej górze. JA NIE MOGĘ. Pobiegłem tam by zająć najlepsze miejsce, czyli na samym tyle. Zmęczyłem się wchodząc po schodach. Wszedłem do sali i nagle drzwi się zamknęły.. duchy? W sumie, możliwe. Próbowałem je otworzyć. Ktoś je przytrzymywal. Kopnąłem je, nic nie dało. Jedynie słyszałem chichotanie jakiś chłopów z starszych klas. Japierdole... Trudno. Jeblem noga, że się przestraszyli i uciekli XDDD ale i tak zostałem w klasie. Usiadłem na samym końcu w ławce - oczywiście sam bo lubię.

Po 30 minutach zaczęła się lekcja. Kłóciłem się z baba, że nie chce siedzieć z jakimś debilem. Wstawiła mi uwagę i pozwoliła mi z niechęcią siedzieć tam XD. No i gitez majonez esssaaa.


____________________
432 słowa
Rudy nie jest zadowolony, ja tez :')
Pozdrawia autorka 🤩👍

AkitoyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz