MARIE nabrała powietrza czując jak strużka potu spływa po jej skroni. Przyśpieszyła kroku zaciskając palce na ramiączku swojej torebki i rozejrzała się dookoła w poszukiwanou jakijeś deski ratunku. O tej porze ulice były opustoszałe, zwłaszcza w tej części miasta, więc nie mogła niestety liczyć na pomoc.
Praca po godzinach miała w tym przypadku mnóstwo wad. Była wyczerpana, na dworze było ciemno i zimno a jej mieszkanie znajdowało się jeszcze kilometr dalej. Jęknęła w duchu zerkając szybko przez ramię i z przerażeniem odkrywając, że była śledzona.
Mężczyzna w ciemnej bluzie z naciągniętym kapturem szedł za nią odkąd wyszła z pracy. Ilekroć przyśpieszała lub skręcała on doganiał ją będąc w odległości dziesięciu metrów.
Zdąrzyła w tym czasie wymyślić same najgorsze scenariusze, i przekląć siebie za to, że nie pojechała autobusem.
Przynajmniej nie założyła dzisiaj obcasów, które dodatkowo by ją spowalniały. Odgarnęła kosmyk swoich brązowych włosów i ze świstem wypuściła powietrze.W myślach błagała Boga o litość, modląc się o pomoc.
Kiedy już prawie straciła nadzieję ujrzała przed sobą zarys męskiej sylwetki stojącej przed nią na chodniku. Nie udało jej się zobaczyć jego twarzy, gdyż stał odwrócony do niek plecami. Zaryzykowała i podeszła do niego.
— Przepraszam... — odezwała się cicho, i przez chwilę myślała, że nawet za cicho. Mężczyzna odwrócił się mierząc ją spojrzeniem. — Mógłby mi Pan pomóc? — zdenerwowana odwróciła się szybko by zobaczyć czy facet który ją śledził nadal za nią idzie.
— O co chodzi? — wydało jej się, że rozpoznaje skądś ten głos.
— Ktoś...ktoś mnie śledzi. — wydukała pod nosem patrząc na niego przestraszona.
Kiwnął głową rozumiejąc jej intencję po czym odwrócił się dotrzymując kroku brunetce. Oboje szli w tak samo szybkim tempie, nie odzywając się słowem.
— On wciąż tam jest. — wyszeptała drżąc na ciele.
— Złap mnie za rękę.
— Co?
— Po prostu to zrób.
Wykonała jego polecenie bez chwili zastanowienia. Jej dłoń zetknęła się z jego. Była szorstka lecz wciąż ciepła i duża. Poczuła się trochę pewniej, kryjąc przy tym rumieniec który pokrył jej policzki.
— Masz jakieś imię?
— Marie. — odparła, przełykając ciężko. — A Ty jesteś...
— Tony. — tu spojrzał na nią akurat w momencie gdy przeszli pod światłem lampy. — Tony Stark.
Chwilowy szok objął jej ciało gdy usłyszała to nazwisko, znane jej z wywiadów oraz telewizji. Czy ona naprawdę szła za rękę z najbogatszym i naprzystojnieszym mężczyzną w Stanach?
Otrząsnęła się kiedy milczenie między nimi stało się zbyt niekomfortowe. Zerknęła w bok a następnie obejrzała się i przez przypadek mocniej ścisnęła jego dłoń.
— Nie bój się, nic Ci nie zrobi. — wymamrotał, patrząc przed siebie.
— Okej, spróbuję. — odparła. — Tylko...mnie nie puszczaj.
Brunet kiwnął porozumiewawczo głową i potarł swoim kciukiem skórę na jej dłoni. Sam parę minut później obejrzał się przez ramię, kląc pod nosem.
Ten facet zaczynał mu działać na nerwy i gdyby nie brunetka która wciąż była roztrzęsiona już dawno by mu przyłożył.
CZYTASZ
TONY STARK ONE SHOTS
FanfictionKsiążka obejmuje one shoty: ━ 𝐓𝐎𝐍𝐘 𝐗 𝐑𝐄𝐀𝐃𝐄𝐑 ━ 𝐓𝐎𝐍𝐘 𝐗 𝐎𝐂 Komentarze są mile widziane :p