𝐩𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞𝐬𝐬𝐞𝐬 𝐝𝐨𝐧'𝐭 𝐜𝐫𝐲 | tony x royal!reader

481 10 84
                                    


- Wasza kolejna mjsja to pewnego rodzaju zlecenie. - Nick rzucił papierową teczkę na blat stołu wydając przy tym trzask. - Macie odbić niejaką Claire Callahan.

Jako pierwszy do teczki zajrzał Steve i następnie podał ją Natashy.

- Porwano ją dwa dni temu. Ostatni dowód życia został potwierdzony 7 godzin temu, w Paragwaju, okolice Alto Paraná.

- Niezła dziura. - skwitował Clint przesuwając dalej teczkę do Tony'ego który siedział na samym końcu niezwruszony (być może z powodu kaca na jakim był).

Chwycił ją do rąk i powoli przejechał wzrokiem po jej zdjęciu. Wydawało mu się przez chwilę, że skądś ją kojarzył. Przeczytał parę linijek i niemal zakrztusił się powietrzem jak tylko zrozumiał dlaczego ją poznawał.

- Jest księżniczką Grecji?!

Wszyscy jak jeden mąż odwrócili się by na niego spojrzeć a w pomieszczeniu zaległa chwilowa cisza.

- Jakiś problem, Stark?

- Cóż...nie powinno się tym zająć no nie wiem...wojsko? Albo CIA?

- Nie z tym rodzajem przestępców. - pirat pokręcił głową. - Nie żądają okupu. Nie mają żadnych warunków. I wcale im się nie śpieszy żeby ją oddać.

Stark pochylił głowę do boku i pozostał cicho do końca spotkania zatapiając się we własnych myślach.

***

Plan był niesamowicie prosty.

A przynajmniej tak się niektórym wydawało.

Steve i Natasha mieli ją odbić oraz wywieźć poza granice dzielnicy. Potem mieli ją oddać w ręce Clintowi który przetransportował by ją na północ - do Brazyli gdzie czekałby na nią Bruce.

Tam otrzymałaby fachową pomoc medyczną oraz krótki nocleg po którym zostałaby przetransportowana do Avengers Tower gdzie ma czekać na nich Tony.

Wszyscy dobrze znali swoje stanowiska, byki odpowiednio przygotowani i skupieni. Plan powtarzali nawet przez sen niczym wierszyk w szkole.

Więc co poszło nie tak?

***

Claire jęknęła cicho gdy worek został jej ściągnięty z głowy. Nadgarstki bolały ją od mocno zawiązanej lin a plecy od siedzenia na twardym krześle.

Jej gardło było kompletnie wysuszone, usta popękane a oczy przekrwione. Wzrok miała nieobecny, pusty, wypełniony resztkami nadziei, że ten koszmar się jednak skończy. Kręciło się jej w głowie. Nie jadła od wielu godzin a prysznica zażyła około dwa dni temu.

Miała na sobie pobrudzoną koszulę wraz z pudrowo różową marynarką oraz spodniami w tym samym kolorze. Obcasy które miała wcześniej na sobie zostały od niej zabrane pozostawiając ją bosą.

Podłoga była okropnie zimna, podobnie jak temeperatura pomieszczenia w którym była. Zwykle byłaby z tegi zadowolona przebywając w klimacie równikowym ale nie teraz, kiedy siedziała przywiązana do krzesła, tysiące kilometrów od domu i rodziny której prawdopodobnie już nie zobaczy.

Samotna łza stoczyła się po jej policzku gdy nagle z tyłu za nią rozbrzmiał szelest. Poruszyła się nerwowo na krześle, nabierając ciężko powietrza.

TONY STARK ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz