𝐰𝐨𝐫𝐭𝐡𝐥𝐞𝐬𝐬 | część druga

504 13 34
                                    

  Bankiet na którym Tony miał się zjawić był zorganizowany z powodu rocznicy powstania drużyny. Niby symboliczne wydarzenie jednak on myślał jedynie o negatywach.

Przede wszystkim o bitwie w Nowym Jorku i o kosmitach.

Szarpnął jeszcze parę razy za krawat i wyprostował go ruchem ręki. Ubrany w ciemno granatowy garnitur  wyszedł by powitać pierwszych gości a następnie zamówić sobie drinka.

  — Pepper nie ma? — usłyszał głos Kapitana który stanął u jego boku. Palce bruneta zacisnęły się na kieliszku.

  — Nie mogła przyjść. — urwał błądząc wzrokiem po dnie naczynia. — Jest zajęta firmą i swoim narzeczonym.

  — Przepraszam, nie wiedziałem. — wtrącił szybko Steve. Tony kiwnął głową i zamówił sobie szkocką w zamian za martini które przestało mu nagle smakoać.

Rogers rozpłynął się gdzieś w tłumie chwilę później zostawiając go samego. Chwytając za szklankę dobiegł do niego głos Jarvisa w słuchawce:

  — Sir, obudziła się.

  Na jego twarzy wykwitł nieznaczny uśmiech.

  — W samą porę. — rzucił cicho pod nosem i zabierając swojego drinka odszedł do windy, którą później zjechał do skrzydła szpitalnego.

  Pchnął metalowe drzwi po czym stanął przed jedną z sal w której leżała dziewczyna. Na korytarzu było ciemno, nie wspominając już o sali. Wszedł spokojnie do środka a jego kroki odbiły się echem.

— Cześć śpiąca królewno. Jak się spało?

  Dziewczyna nie odpowiedziała, kuląc się na łóżku szpitalnym.

Tony zapalił bez oporu jedną lampkę która rzuciła słabe światło na ich oboje. Potem poluzował swój krawat i rozsiadł się w fotelu który sobie przysunął.

— Przeszłaś przez operację i kilka zabiegów. Niby nic wielkiego a jednak ściagnąłem tu najlepszych lekarzy. — upił łyk alkoholu. — Spałaś równo cztery dni, osiem godzin i dwanaście minut. — mówiąc to zerknął na swój złoty zegarek.

Kiedy nie usłyszał odzewu wypuścił powietrze nosem i zastukał palcami o szklankę.

— Możesz mi chociaż powiedzieć swoje imię? Czuję się jakbym gadał do ściany.

Spojrzała na niego spod przymrużonych powiek po czym oblizała spierzchnięte wargi.

— T/I.

Nie spodziewał się odpowiedzi. Dlatego gdy ją usłyszał o mało nie zakrztusił się swoim drinkiem.

***


Patrzyłaś na niego w skupieniu obserwując jak co raz to unosi szklankę do swoich ust. Twoje gardło było wysuszone ale bałaś się odezwać. Nie wiedziałaś czy mogłaś mu ufać mimo faktu, że to on Cię uratował.

Nie robił żadnych gwałtownych ruchów. Jedynie siedział w fotelu, zerkając na Ciebie bądź zapatrując się w widok za oknem, przy którym stało łóżko.

Czasami mówił coś ale Ty odpowiadałaś mu jedynie milczeniem, zmuszając się czasem do skinięcia głową. Alkohol w jego krwi robił swoje, bo zaczął się rozgadywać na różne tematy.

Gadał i gadał jakby jutra miało nie być.

Nie wkurzało Cię to. Wręcz przeciwnie.

TONY STARK ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz