𝐦𝐚𝐫𝐫𝐢𝐞𝐝 𝐭𝐨 𝐚 𝐛𝐢𝐥𝐥𝐢𝐨𝐧𝐚𝐫𝐞 | część trzecia

317 11 43
                                    


— Poznaliśmy się dwa lata temu i jakoś tak wyszło, że się we mnie zakochałaś bez pamięci. Oświadczyłem Ci się na plaży w rocznicę naszego poznania a dzieci nie planujemy.

Usłyszała kiedy oboje jechali na jedną z wystawnych gal. Niestety Tony musiał być tam obecny co oznacza, że Kiara razem z nim.

Najzabawniejsze było to, że dowiedziała się o tym dosłownie kilka godzin temu i jeszcze nie potrafiło to do niej dojść gdy siedzieli w jego aucie, na drodze do centrum.

Ona ubrana w piękną granatową suknię oraz czarne obcasy, on w garnitur od Armaniego, przesiąknięty zapachem jego drogich perfum.
Jej uwagę przykuła jednak złota obrączka którą wsunął na palec zaraz po tym gdy zatrzymali się przed oszklonym budynkiem z wielkim tarasem.

— Pamiętasz o czym Ci mówiłem?

— Nie rozmawiać z nikim chyba, że to konieczne. — powtórzyła wysilając się by spojrzeć mu w oczy. Tony bez cienia uśmiechu skinął głową po czym wysiadł na zewnątrz by otworzyć jej drzwi z drugiej strony.

Zmusiła się do uśmiechu i gdy drzwi zostały otworzone przyjęła wystawioną ku niej dłoń, wysiadając na zewnątrz.

Blask fleszów oślepił ją na moment ale szybko zdąrzyła się przyzwyczaić, dając z siebie tyle ile mogła. Zaczęli iść po czerwonym dywanie aż do głównego wejścia mijając przy tym tłum dziennikarzy a także ludzi którzy się za nimi ogladąli będąc zdumieni tym widokiem.

Weszli na salę główną zapełnioną gośćmi po same brzegi. Wszędzie gdzie by się nie obejrzała byli ludzie.

Spokojnie Kiara, przerabiałaś to.

To nic takiego.

— Anthony! — usłyszeli chrapliwy akcent dochdzący z ich lewej strony. Odwrócili się w tamtą stronę a Tony szybko owinął swoje ramię wokół jej talii.

— Sanchez, miło Cię widzieć. — brunet wyciagnął swoją dłoń do uścisku wciąż trzymając Kiarę przy swoim boku.

— A cóż to za piękność? — wyszczerzył się siwowłosy mężczyzna po sześćdziesiątce.

Kiara uśmiechnęła się, w środku mając ochotę zwrócić śniadanie gdy wyczuła od niego woń papierosów.

— Moja żona. — odparł Stark. — Poznaj proszę Thobiasa Sancheza, jednego z moich kontrahentów.

Wyciągnęła ku niemu swoją dłoń, która przyjął, na dodatek całując jej wierzch.

Tony zacisnął uścisk gdy wyczuł jak zadrżała nieprzyjemnie na ten gest, kryjąc dyskomfort za swoją maską.

***

Wszystko dłużyło się w nieskończoność.

Odetchnąć mogła dopiero gdy Tony zniknął gdzieś w tłumie, na chwilę o niej zapominając. Znalazła się przy barze zamawiając sobie jeden kieliszek martini.

Nie lubiła pić procentów. Gorzki posmak alkoholu zazwyczaj ją odrzucał a skutki nad ranem całkowicie zniechęcały do zamawiania drinków.

W którymś momencie jej spokój został zaburzony przez pojawienie się jednego z gości przy barze.

— Hej, piękna. — mężczyzna koło trzydziestki posłał jej uśmiech poprawiając swoją muchę przy szyi. — Co byś powiedziała na drinka?

Nie odpowiedziała, przypominając sobie słowa Starka. Wlepiła jedynie wzrok w dno swojego kieliszka, błagając w myślach by sobie poszedł.

TONY STARK ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz