𝐰𝐨𝐫𝐭𝐡𝐥𝐞𝐬𝐬 | część czwarta

420 12 2
                                    

ostrzeżenie: SCENY 16+

— Powoli T/I. Nie śpiesz się. — zmartwiony ton głosu Tony'ego sprawił, że na Twoich ustach wykwitł uśmiech.

— Dam sobie radę, naprawdę. Nie musisz mnie już trzymać. — powiedziałaś to żeby go uspokoić jednak on wciąż pozostał nieprzekonany. Jego brązowe duże oczy, obserwowały każdy Twój ruch w skupieniu. Ręce asekurowały Cię wisząc w powietrzu, będąc w każdej chwili gotowe by Cię złapać.

W końcu mogłaś stanąć na nogi i było to jedno z najlepszych uczuć w Twoim życiu, po tak długim leżeniu. Wciąż miałaś na sobie szpitalną koszulę ale nie przeszkodziło Ci to w stawianiu kroków.
Sunęłaś powoli do przodu tuż przy Tony'm który nie odstępował Cię na krok. Za każdym kolejnym krokiem uśmiechał się coraz mocniej, czując jak przepełnia go szczęście.

Serce zalewała fala ciepła ilekroć Wasze spojrzenia się krzyżowały a uśmiech również na Twoich ustach.
Pokochał go od pierwszej chwili, wiedząc, że pojawił się tam tylko i wyłącznie przez niego.

Po kolejnych trzydziestu minutach chodzenia i przekonywania Starka, że czujesz się dobrze, dostałaś ubrania na przebranie, które po ubraniu wciąż lekko na Tobie wisiały.

Byłaś jeszcze bardzo chuda a Twoja waga zachwiana.  Brunet osobiście pilnował byś jadła trzy posiłki dziennie, w konsultacji z dietykiem i lekarzem. Zazwyczaj to pięlegniarki przynosiły Ci wszystkie dania i patrzyły czy dojadasz je do końca. Nie czułaś się z tym najlepiej, dlatego powiedziałaś o tym miliarderowi, który od tamtwj pory przychodził by Ci towarzyszyć.

W niedługim czasie byłaś w stanie zaufać mu bardziej niż komukolwiek. Jemu jedynemu pozwalałaś się dotykać, przytulać, oraz czasem nawet żartobliwie szturchać i łaskotać.

— Wyglądasz ślicznie.

— Cicho. — zarumieniłaś się wychodząc z łazienki i związując swoje włosy w kucyka. — Chodź przejdziemy się.

— Napewno? W każdej chwili może Ci się zrobić słabo albo Twoja rana...

— Tony. — westchnęłaś z irytacją.

— Okej, okej. Idziemy.

***

— Tu jest siłownia, tam po drugiej stronie jest basen i sauna. — powiedział rysując palcem w powietrzu kierunek. — Tu zwykle mamy treningi.

Trzymałaś się jego ramienia, wsłuchując w każde słowo jakie opuszczało jego usta. Czułaś się dobrze w towarzystwie geniusza. Lubiłaś patrzeć na niego i obserwować jak w jego oczach błyszczą małe iskierki. Słuchałaś go z zafascynowaniem, starając przy tym zapamiętać jak najwięcej rzeczy.

— Nie przynudzam? —zapytał, obejmując Cię w pasie, gdy się zatrzymaliście.

— Ani trochę. — powiedziałaś, opierając głowę o jego ramię. — Mów dalej.

Brunet z uśmiechem kontynuował Wasz spacer po wieży i tak zleciała Wam kolejna godzina. Minęliście po drodze kilku członków drużyny. Zagadywali Cię zawsze rzucając jakąś uwagę odnośnie Twojwgo dobrego wyglądu oraz tego, że możesz znowu się poruszać.

Tony zazwyczaj mówił za Ciebie widząc, że nie bardzo miałaś odpowiadać, za co byłaś mu wdzięczna.

Koło trzeciej zeszliście razem do jadalni w której byli pozostali mieszkańcy wieży.
Nie mówiłaś za wiele skupiając się na tym by czasem odpowiedzieć lekkim uśmiechem bądź skinięciem głową.
W którymś momemcie poczułaś jak dłoń geniusza łapie Twoją, splatając wasze palce pod stołem. Ten gest dodał Ci trochę otuchy dzięki czemu mogłaś się trochę rozluźnić.

TONY STARK ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz