𝐝𝐨𝐥𝐥 | tony stark x OC

406 15 1
                                    

Zanim to wszystko się zawaliło, zanim jego świat zaczął płonąć, Tony poznał kobietę idealną.

Była z dobrego domu jak wszystkie grzeczne dziewczynki wychowywane przez bogatych rodziców. Niezwykle piękna, i zmysłowa a przez to owiana tajemnicą. Grzeczna, ułożona i pociągająca. Obiekt westchnień każdego mężczyzny.

  Charlotte Austin.

Tony uwielbiał w niej wszystko poczynając od stóp aż do jej pięknych hebanowych włosów sięgających daleko za łopatki. Uwielbiał jej ciemne prawie, że czarne oczy które błyszczały za każdym razem gdy w nie patrzył. Uwielbiał jej pełne różowe usta które smakowały szampanem oraz nutą letniego słońca.

Poznali się przypadkiem na jednej z konferencji. Od razu było widać, że mają się ku sobie wymieniając pożądliwe spojrzenia oraz flirciarskie uśmiechy. Już wtedy przyrzekł sobie, że zdobędzie jej serce, nieważne za jaką cenę.

W taki sposób widywali się coraz częściej a ich relacja rozwijała się w nadludzko szybkim tempie. Już po zaledwie sześciu miesiącach byli razem, dzieląc ze sobą każdy moment wypełniony ich namiętnym uczuciem.

A przynajmniej tak wyglądało to ze strony Starka.

Póltora roku później rzeczy zaczęły się psuć a idealna bańka w której byli zamknięci zaczęła pękać. Coraz częściej zaczynał czuć przy niej zmieszanie. Charlotte nigdy nie zwracała uwagi na to jak się czuł twierdząc, że to chwilowe. Rzadziej zapewniała go o swoim uczuciu mimo, że on robił to niemalże cały czas.

Poświęcał się, spędzał z nią każdy wolny moment. Jego uwaga była skupiona wyłącznie na niej.

Dopiero później odczuł skutki takiego zachowania, które objawiały się pod postacią bezsennych nocy spędzonych w pustym i zimnym łóżku a czasem nawet na podłodze w warsztacie.

Otoczka idealnej pary zaczęła powoli zanikać ale on nie chciał konfrontacji z rzeczywistością.

Nie chciał przyznać sam przed sobą, że to co nazywali miłością było jedynie pustym naczyniem które od czasu do czasu zalewane było sztucznym przeświadczeniem o lojalności.

— Kochanie? — usłyszał jej piękny głos dobiegający z sypialni. Potem jej rytmiczne kroki a następnie ciche westchnięcie gdy oparła się o framugę drzwi. — Czemu nie jesteś gotowy?

— Jestem, znaczy...mam mały problem z zawiązaniem krawata. — wydusił spoglądając na swoje drżące dłonie w których tkwił materiał.

— No to go nie ubieraj. — odparła beztrosko a następnie pokonała dzielący ich dystans i zabrała od niego ozdobę.

Przez moment naprawdę liczył, że pomoże mu go zawiązać jednak tym razem się rozczarował.

— Jak wyglądam? — zapytała, wieszając mu ręce na szyi. Tony szybko zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów po czym uśmiechnął się krótko.

— Przepięknie, najdroższa. — odparł i pochylił się by złożyć na jej szyi pocałunek. Charlotte odsunęła się westchnięciem zirytowania co zamaskowała za uśmiechem.

— Zaczekaj chociaż do końca wieczoru. — przejechała swoją dłonią po jego torsie.

Brunet ukazał jej swój biały uśmiech po czym przyjął od niej krótkiego całusa pozwalając sobie na pogłębienie czułości.

— Tony. — pacnęła go w ramię odrywając od niego niemal natychmiast i dotykając swoich jeszcze świeżo pomalowanych ust. — Zepsułeś mi szminkę!

TONY STARK ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz