LUIZA
– Przesyłka do Pani Luizy Gwiazdowskiej – oznajmił beznamiętnie wątły blond chłopaczek, stojąc przy kontuarze mojego stanowiska pracy.
– To chyba jakaś pomyłka. – Wychyliłam się i zerknęłam na wielki, bliżej niezidentyfikowany przedmiot w kartonie.
– Pani Luiza?
– Tak, zgadza się, ale…
Przerwał mi, rzucając na blat papier na tekturowej podpórce – znajdowało się na nim moje imię i nazwisko.
– Muszę rozpakować i złożyć, ta usługa została wliczona w cenę dostawy. Proszę złożyć podpis na dokumencie, a ja zajmę się robotą.
– Ja nic nie zamawiałam.
Chłopaczek zaczął nożykiem rozcinać ogromny karton i ściągać warstwy czarnej folii ochronnej.
– Halo, proszę pana? – ponowiłam próbę, ale zdawał się zupełnie mnie ignorować.
Nie powinno mnie to dziwić.
Podeszłam tuż za jego plecy. Może gdyby dźgnął mnie tym nożykiem, w końcu by na mnie zwrócił uwagę.
– Przepraszam – odezwałam się głośniej.
Młodziak wyprostował się i zerknął na moją spódnicę, jakby widział mnie po raz pierwszy.
– Tak?
– Czy ta przesyłka to na pewno do mnie?
– A czy umie pani czytać? – Kiwnął głową na list przewozowy. – Jeśli tak, to chyba widzi pani, że to pani dane.
Co za burak.
Gdyby nie to, że powinnam swoją energię spożytkować w innych celach, może nawet bym mu nagadała.
Wróciłam za kontuar, zabrałam się za odbieranie telefonów i odpisywanie na pierwsze maile. Zrobiła się ledwie siódma trzydzieści, kurier hałasował folią i taśmą klejącą na środku recepcji, a ja próbowałam pogodzić te dźwięki z rozmowami przez telefon. W końcu się poddałam i po prostu przeszłam do jednego z biur. Wróciłam po trzydziestu minutach, gdy odgłosy tłuczenia się i cichych przekleństw rzucanych pod nosem zniknęły.
Młody kurier stał przy kontuarze i bębnił palcami o blat.
Obok niego stał fotel. Tak, fotel. Obrotowy, duży, miękki, wygodny, w pięknym karmelowym kolorze.
Zamrugałam i stanęłam na środku pomieszczenia.
– Nie podpisała pani. – Młodziak zastukał dłonią o papiery. – Proszę podpisać i oddać mi ten fotel zza biurka.
– Słucham?
– Proszę podpisać i…
– Tak, tak, słyszałam. – Pospiesznie weszłam za kontuar, złożyłam podpis na dokumentacji. – Ale o co chodzi z tym fotelem?
– Nie mam pojęcia, pani Luizo – westchnął przeciągle. – To tylko moja robota. Muszę zabrać stary fotel i się zmywać, mam jeszcze sto milionów przesyłek, a dzień się przecież nie wydłuży – ciągnął bez emocji.
Złożyłam wszędzie podpisy, pomogłam wysunąć stary fotel zza biurka, kurier zabrał ze sobą także karton i całą folię, którą poszarpał na strzępy. Obrzucając niewygodnymi spojrzeniami nowy mebel, kucałam i zbierałam resztki papierków, które po sobie zostawił. Karmelowy fotel. Była jedna osoba, której powiedziałam o moim wymarzonym karmelowy fotelu. Ale to głupie. Idiotyczne. Dlaczego niby Maks miałby kupować cokolwiek specjalnie dla mnie?
CZYTASZ
Acheron (Synowie Chaosu #3) [+18]
RomanceAcheron -- jedna z pięciu rzek Hadesu, zwana rzeką smutku. Maksymilian Lewicki to prawa ręka diabła. Przyjaciel piekieł, tak o nim mówią. Jest adwokatem w sprawach karnych, współwłaścicielem dobrze prosperującej kancelarii prawniczej. Jego znajomi...