MAKS
Na zewnątrz rozbrzmiały dźwięki fajerwerków, kiedy akurat wyłączałem film dokumentalny. Nigdy nie rozumiałem, co ludzie widzą w świętowaniu Sylwestra. To jak celebrowanie starzenia się i przemijania czasu. Nie miałem pojęcia, gdzie uciekł mi ten ostatni rok.
Odłożyłem talerz do zmywarki, włączyłem odpowiedni program, zamknąłem drzwi urządzenia. Szum wody rozniósł się po mieszkaniu niedługo potem. Było cicho. Pusto. Jak zwykle. Nigdy wcześniej mi to nie przeszkadzało, a jednak teraz robiło mi się coraz chłodniej. Ciągle zerkałem w stronę kanapy i pozostawionego na niej koca, pod którym ostatnio spała Luiza. Przesiąkł jej zapachem, choć i ten powoli się ulatniał.
Ciche pukanie do drzwi pojawiło się znikąd. Tak niemrawe, że gdybym dalej miał włączony telewizor albo był w sypialni, pewnie nawet bym tego nie usłyszał.
Pewnie jakiś nawalony sąsiad pomylił mieszkania. Na piętrze wyżej chyba odbywała się jakaś impreza, bo co jakiś czas słyszałem dudnienie basu przez ściany i szuranie krzeseł o podłogę. Wrzuciłem sobie do ust winogrono, przeszedłem do przedsionka i otworzyłem drzwi.
Co?
– Luiza? – Kończyłem przeżuwać winogrono i patrzyłem na stojącą w progu postać.
Chryste, aż zakręciło mi się w głowie. W ręce trzymała zwiniętą w kłębek czarną puchową kurtkę, a oprócz tego miała na sobie tylko srebrną sukienkę na delikatnych ramiączkach i sandałki takiego samego koloru. Jej policzki i palce u rąk oraz stóp lśniły różem, pewnie od mrozu, może z zawstydzenia. Oczy błyszczały nienaturalnie i zapach zdradzał, że na pewno coś piła.
– To ja – odparła nieśmiało. – Cześć. Przepraszam, że przyszłam niezapowiedziana. – Nagle zdała sobie sprawę z sytuacji. – Jezu, jest po północy. – Przysłoniła dłonią usta. – A ja przyszłam do twojego mieszkania. Co mi strzeliło do głowy? Przepraszam. Naprawdę przepraszam. Tak mi głupio…
Jednak zanim zdążyłem otworzyć usta, gdzieś za jej ciałem rozległo się długie gwizdnięcie.
– O kuuuuurwa – syknął brunet w garniturze i z szampanem za tysiaka w ręce. – Dziewczynko! Jeśli Lewicki nie lubi niezapowiedzianych odwiedzin, zapraszam do siebie. – Przekręcił klucz w zamku swoich drzwi i otworzył je na oścież.
– Spierdalaj. – Kiwnąłem na niego głową. – Idź spijać się w samotności i oglądać porno z azjatkami.
Prychnął głośno, plując przy okazji śliną.
Jakby w odpowiedzi z jego apartamentu wydobył się kobiecy pisk, potem męski śmiech, kolejne głosy jakichś młodych dziewcząt. Luiza patrzyła w tamtą stronę zdezorientowana.
– Możecie przyjść razem. – Sąsiad wzruszył ramionami. – Wszyscy mają wstęp otwarty. Będziemy się rżnąć do rana i ćpać kokę z cycków modelek. – Upił wielki łyk szampana. – Wystarczy zapukać.
Najwyraźniej nie zamierzał wcale odpuszczać, a do tego wciąż patrzył się na ciało Luizy, więc musiałem czym prędzej to, kurwa, powstrzymać, bo już się we mnie gotowało. Wystąpiłem o krok z mieszkania, otoczyłem ją ramieniem i wciągnąłem do siebie, zamykając drzwi na wszystkie zamki. Po moim, kurwa, trupie, puściłbym ją na taką imprezę.
– Nawet o tym nie myśl – rzuciłem, wyszarpując z jej rąk kurtkę.
Wcisnąłem ją do szafy, zapach alkoholu, czegoś słodkiego i chyba jakiegoś jedzenia wdarł się do pomieszczenia jak natrętne robactwo. Przez chwilę nawet mnie to drażniło, ale potem… potem się odwróciłem i znowu ją zobaczyłem. Wielkie zielone oczy, spoglądające na mnie z zaskoczeniem. Różowe policzki. Szczupłe, wątłe ramiona, niewielki dekolt sukienki, skrywający malutkie piersi. Chryste. Mógłbym udławić się własną śliną.
CZYTASZ
Acheron (Synowie Chaosu #3) [+18]
RomanceAcheron -- jedna z pięciu rzek Hadesu, zwana rzeką smutku. Maksymilian Lewicki to prawa ręka diabła. Przyjaciel piekieł, tak o nim mówią. Jest adwokatem w sprawach karnych, współwłaścicielem dobrze prosperującej kancelarii prawniczej. Jego znajomi...