LUIZA
Przez kolejne kilka dni praktycznie nie wychodziłam z mieszkania Maksa. Przywiózł moje rzeczy, zapewnił mi należytą opiekę i czułam się trochę jak dziecko, a nie jak kobieta.
Pierwszy raz wyszłam do ludzi po czterech dniach od pamiętnych wydarzeń. Maks był w pracy, a ja po prostu chciałam zrobić zakupy. Zamknęłam mieszkanie, wyszłam na jasną, oświetloną promieniami nadchodzącego wiosennego słońca ulicę i… zamarłam. Kilka minut zajęło mi zrobienie pierwszego niepewnego kroku. Zmierzałam do sklepu w biały dzień, a obracałam się ciągle przez ramię, jakby ktoś zaraz miał wyskoczyć mi zza pleców.
To chyba trauma. Dotąd moje życie było tak proste i mało emocjonujące, że zupełnie nie wiedziałam jak sobie radzić z tym wszechobecnym uczuciem strachu i niepewności.
Polepszało mi się, gdy Maks był obok, ale on, w przeciwieństwie do mnie, wciąż pracował i najwyraźniej był znacznie silniejszy psychicznie.
Po tygodniu zrobiło się lepiej. Byłam w stanie opuścić mieszkanie i nie oglądać się przez ramię co dwie minuty.
– Cześć. – Przeszłam przez próg salonu fryzjerskiego.
Natalia uśmiechnęła się, ale podeszła do mnie bardzo ostrożnie i nie próbowała całować w policzek na przywitanie, ani nawet przytulać.
O Natalii nauczyłam się już kilku rzeczy.
Była spostrzegawcza, trochę wybuchowa, bardzo energiczna i zdeterminowana, ale też wykazywała duże pokłady empatii i zrozumienia. Jej nigdy nie trzeba było tłumaczyć niczego dwa razy. Szybko się uczyła, jeszcze szybciej korzystała ze zdobytego doświadczenia. Wydawała się być drobna, niepozorna, może nawet trochę beztroska… ale życie ludzkie zwykle odbija się w oczach dopiero wtedy, gdy spojrzysz w nie drugi raz. Miałam wrażenie, że u Natalii trzeba było spojrzeć i z pięć razy albo więcej, bo trzymała gardę wysoko i tylko w krótkich momentach nieuwagi jej mury opadały. Zastanawiałam się jak mocno ludzie jej nie doceniają. Jak bardzo są przekonani, że skoro uśmiecha się do nich szeroko, rozmawia i otwiera się, w głębi duszy nic jej nie dręczy.
– Miło cię widzieć – przywitała mnie, zamiatając podłogę w pomieszczeniu. – Siadaj. – Przekręciła w moją stronę fotel fryzjerski.
Oparła dłoń na końcówce kija od miotły, kosmyk jej włosów wypadł z upięcia na czubku głowy.
– To co, nowy kolor?
– Nigdy nie farbowałam włosów – zastanawiałam się głośno. – Nie wiem czy jestem na to gotowa.
Usiadłam na fotelu, Natka obróciła mnie w kierunku lustra.
– Dotknę teraz twojej głowy, okej? – Uśmiechnęła się do mnie w lustrze. Przesunęła dłońmi po całej długości włosów. – Czuć, że nigdy nie były farbowane. Są piękne. Bardzo ładny kolor. Delikatny, lekko popielaty blond. – Przyglądała się końcówkom, sypała pasma pomiędzy palcami.
– Chcę je tylko skrócić.
Natka puściła włosy w dół i przycisnęła krawędź dłoni w miejscu, gdzie kończyły się włosy, czyli gdzieś w połowie pleców. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że sięgały tak nisko.
– Aktualnie mamy taką długość – oznajmiła w skupieniu. – Ile mam podciąć? Kilka centymetrów?
Oglądałam się w lustrze i zastanawiałam się czego potrzebuję, by dostać kopa do działania.
– Więcej.
Podniosła rękę.
– Tyle?
– Jeszcze więcej.
CZYTASZ
Acheron (Synowie Chaosu #3) [+18]
RomanceAcheron -- jedna z pięciu rzek Hadesu, zwana rzeką smutku. Maksymilian Lewicki to prawa ręka diabła. Przyjaciel piekieł, tak o nim mówią. Jest adwokatem w sprawach karnych, współwłaścicielem dobrze prosperującej kancelarii prawniczej. Jego znajomi...