MAKS
– Żałuję, że jednak nie strzeliłem mu w łeb – oznajmiłem tuż po tym, jak z rany na ramieniu Bałuckiego zaczęła sączyć się krew.
Ze względu na bliskość broni, tkanka została rozerwana na tyle, że czerwień prysnęła także na wszystko wokoło, między innymi na ubrania Tajpana. Patrzył na mnie spod byka, ale więcej już nie komentował.
– Zajmij się nią, a my to posprzątamy. – Luka pojawił się u mojego boku. – Idź do niej, Maks. Luiza cię potrzebuje.
Byłem jak w transie. Jej imię przywróciło mnie do rzeczywistości.
Nadal zajmowała miejsce na fotelu, obok niej stał już Burzyński, ale rzuciłem się w ich stronę i odepchnąłem go na bok. Opadłem na kolana, otworzyłem dla niej ramiona, a Luiza od razu wpadła w ten uścisk i uczepiła się mnie z całych sił, płacząc znacznie mocniej niż wcześniej. Pozwoliłem jej na to tak długo, jak tego potrzebowała. Minęło kilka chwil, a ona poruszyła się, przesuwając ciało na siedzeniu, dzięki czemu zauważyłem, że obicie fotela pod nią również było całe we krwi.
Gwałtownie odsunąłem ją od siebie, ująłem opuchniętą twarz w dłonie i zacząłem szukać obrażeń.
– Lu, co on ci zrobił? Skarbie? – rzucałem nerwowo. – Mów do mnie, co się stało? Dlaczego tu jest tyle krwi?
Jej jasna swetrowa sukienka też była pokryta czerwienią, rajstopy miała podarte. Myśl, że brutalnie ją zgwałcił aż do krwi sprawiła, że niemal wyszedłem z siebie. Już miałem sięgać do broni za paskiem.
– To nic. – Znów się do mnie przytuliła. – Przepraszam, przepraszam… to nic takiego.
Odsunąłem ją ponownie. Wycierała policzki dłońmi, zaczerwieniła się po koniuszki uszu.
– Chcę stąd wyjść – oznajmiła płaczliwie. – Chcę jechać do domu.
– Do siebie?
Pokręciła przecząco głową.
– Do ciebie.
Ścisnąłem dłonią jej udo.
– Skąd ta krew, kotku? Musisz mi powiedzieć co się stało.
Zacisnęła usta, będąc jednocześnie bladą jak ściana i czerwoną ze wstydu.
– Ja… to tylko… ja tylko… – przyciszyła głos do szeptu – dostałam okres. Przepraszam – dławiła się. – Naprawdę przepraszam. Nie spodziewałam się i…
– To krew menstruacyjna? – Kamień spadł mi z serca.
– Tak. – Zaczerwieniła się mocniej, a w jej oczach znów narosły łzy. – Przepraszam.
– Jezu, Luiza – sapnąłem, znów przytulając ją z całej siły. – Nawet nie wiesz jak mnie to, kurwa, cieszy. – Wciąż trzymając ją w uścisku, przetarłem zmęczoną twarz.
Burza złapał mnie delikatnie za ramię i spojrzał na nas z góry.
– Musimy zabrać ją na komendę żeby złożyła zeznania – poinformował na tyle delikatnie, na ile potrafił, ale Luiza tylko wcisnęła we mnie mocniej swoje przerażone ciało.
– Nie chcę. Proszę, zabierz mnie do domu – płakała mi w ramię.
– Jestem teraz w robocie, więc ja ją przesłucham – oświadczył, posyłając mi smutny uśmiech. – Obiecuję, że będę delikatny i oddam Luizę tak szybko, jak to możliwe.
On przynajmniej nie będzie niczego przeciągał. Choć bardzo chciałbym zabrać Luizę po prostu do domu, wiedziałem, że musimy się dostosować.
Postrzelenie Bałuckiego nie było problemem. Wiedziałem, że każdy potwierdzi moją wersję, czyli to, że zrobiłem to w obronie własnej. A na dodatek teraz, gdy nie tylko Emilia była poszkodowana, ale także Luiza, nad Bałuckim wisiał naprawdę duży wyrok. Miałem nadzieję, że zdechnie w tym więzieniu.
CZYTASZ
Acheron (Synowie Chaosu #3) [+18]
RomanceAcheron -- jedna z pięciu rzek Hadesu, zwana rzeką smutku. Maksymilian Lewicki to prawa ręka diabła. Przyjaciel piekieł, tak o nim mówią. Jest adwokatem w sprawach karnych, współwłaścicielem dobrze prosperującej kancelarii prawniczej. Jego znajomi...