MAKS
Czasy nie są ani spokojne ani pewne, ale przyzwyczaiłem się, że po prostu nigdy takie nie będą. Każdy z nas musiał przyjąć do wiadomości taką wizję rzeczywistości.
Mimo tego życie w ostatnich miesiącach toczyło się całkiem spokojnie.
Ada urodziła miesiąc przed terminem porodu, ale z dzieckiem wszystko jest w porządku. Antek Burzyński pojawił się na świecie w pełni rozwinięty i sprawny, choć nieduży – ważył niewiele więcej niż dwa i pół kilo. Teraz ma dwa miesiące i niedawno właśnie zaczął się do nas świadomie uśmiechać.
Stoję przy prowizorycznym ołtarzu ozdobionym kwiatami w pięknej oranżerii tuż za miastem. Bierzemy ślub cywilny, urzędniczka trochę nabija się ze mnie i z tego, jaki jestem zdenerwowany. Wcześniej dyktowałem jej jak dokładnie ma to wszystko wyglądać, przez telefon zawsze brzmiałem chłodno i stanowczo. A teraz przebieram nogami w oczekiwaniu na Luizę i trochę mam ochotę po prostu sobie usiąść. Stresuje mnie to. Nigdy nie spodziewałem się, że będę się żenił.
– Tylko nie bądź uciekającym panem młodym, Lewicki. – Tajpan naśmiewa się ze mnie właściwie od samego rana.
Jest moim świadkiem na ślubie, a na świadkową Luiza wybrała Emilię. Tak więc Ci dwoje siedzą obok siebie w pierwszej ławce i wygląda to trochę komicznie, bo jeszcze parę miesięcy wcześniej nikt nie powiedziałby, że będą dobrze się dogadywać. Cholera, te parę miesięcy wcześniej Emilia nie znosiła przede wszystkim mnie, a teraz patrzy z dumą i puszcza mi oczko, gdy po raz kolejny przełykam ciężko ślinę i nie mogę skupić wzroku na żadnym konkretnym punkcie.
Mimo, że Tajpan siedzi obok Emilii, jego spojrzenie wciąż wędruje gdzieś w bok – tam, gdzie siedzi Natka, na swoich kolanach trzymając dwumiesięcznego Antka. Macha mu nad brzuszkiem niebieskim misiem z dzwoneczkami zamiast uszu i szczebiocze wesoło, a dziecko praktycznie cały czas się cieszy. Natka jest najlepszą ciocią i często walczy o opiekę nad Antkiem z… Luką. On też kocha dzieci. A Antek kocha ich oboje. I właściwie wszystkich wokoło.
Burza przytula Adę i całuje ją w czubek głowy. Jest spełniony i szczęśliwy.
Jonas zajmuje miejsce tuż obok Natki i trochę krzywi się, gdy dziecku ulewa się z buzi resztką mleka. Natka w ogóle nie reaguje – Jonas natomiast robi kwaśną minę i kręci nosem, mamrocząc coś do siebie, ale pomaga i podaje Natalii białą tetrową pieluszkę. Wszyscy zwariowali na punkcie tego maluszka. I mam wrażenie, że każdy po cichu zazdrości Burzyńskiemu tego, jak ułożyło się jego życie.
Ale teraz już wiem, że każdy z nas ma na takie życie szansę. Jesteśmy przecież rodziną.
Próbuję poprawić kołnierzyk koszuli, żeby mnie tak nie dusił, ale wtedy szepty na sali milkną. Wśród licznych kremowych i różowych ozdób pojawia się ona. Stoi na środku prowizorycznej alejki prowadzącej do ołtarza, wygląda stylowo, nowocześnie i elegancko. Błyszczy cała od stóp do głów. Jej sukienka ma szerokie ramiączka i dekolt w serek, opina tors, talię i biodra, jest odrobinę luźniejsza już na udach i w okolicy kolan. Kończy się w połowie łydki. Nie jest śnieżnobiała, raczej lekko kremowa, wysadzana drobnymi kamykami i brokatem na każdym skrawku materiału. Jesienne słońce odbija się od sukienki i sprawia, że Luiza wygląda jak anioł. Blond włosy ponownie trochę odrosły i są długie, zaczesane gładko do tyłu z przedziałkiem na środku. Różowa szminka, lekko podkreślone oczy, błyszczące policzki. Nie kłamała, gdy mówiła, że dopiero stanie się prawdziwą iskierką.
Brakuje mi powietrza. Mam ochotę odwrócić się do urzędniczki i poprosić o maskę tlenową.
Przygrywa nam jakiś retro miłosny kawałek, a ona wzrusza lekko ramionami, oczy ma zaszklone, i w końcu… idzie w moją stronę. Z każdym jej krokiem czuję narastający niepokój, a z drugiej strony nie mogę się doczekać, aż ją zaobrączkuję i dam jej swoje nazwisko.
CZYTASZ
Acheron (Synowie Chaosu #3) [+18]
RomanceAcheron -- jedna z pięciu rzek Hadesu, zwana rzeką smutku. Maksymilian Lewicki to prawa ręka diabła. Przyjaciel piekieł, tak o nim mówią. Jest adwokatem w sprawach karnych, współwłaścicielem dobrze prosperującej kancelarii prawniczej. Jego znajomi...