Tydzień później wróciłam do domu.
Musiałam zostać na obserwacji aż tyle czasu, ponieważ podczas upadku doznałam wstrząśnienia mózgu, czy czegoś takiego.
Ucieszyłam się, gdy lekarz stwierdził, że mogę już zostać wypisana ze szpitala, ale ten dom kojarzył mi się z mamą.
A skoro miałam pogodzić się z jej śmiercią, to chciałam po prostu zapomnieć.
Nie wiem, czy dobrze robiłam, ale taki sposób wydawał mi się najlepszy.Zapomnieć.
Gdy weszłam do środka moim oczom od razu rzuciły się zdjęcia mamy w ramkach stojących na kominku.
Była na nich taka szczęśliwa.. I piękna.
Już samo jej imię było cudowne.
Anastazja.Chwilę popatrzyłam na te zdjęcia, po czym ruszyłam na górę do mojego pokoju.
Rozpakowałam torbę, którą miałam podczas pobytu w szpitalu i zeszłam na dół w celu zjedzenia kolacji. Byłam bardzo głodna, a jedzenie w szpitalu wcale nie należało do najlepszych.
Nagle poczułam roznoszący się po kuchni zapach naleśników.
Uwielbiałam je!- Tato, mam do ciebie pytanie. - stwierdziłam, siadając na krześle barowym.
- Słucham? - odwrócił się od patelni i lekko uniósł kąciki ust.
- Jak zginęła? - spytałam, czując, że moje serce zaczęło bić mocniej.
Odpowiedzią taty było jedynie ciężkie westchnięcie.
- Tato, mam prawo wiedzieć. - podniosłam głos, a mój ton zmienił się na poważniejszy i być może lekko ostrzejszy.
- Tak, wiem.. Zgoda. Więc.. Mama miała wypadek samochodowy. - spojrzał na mnie, a jego oczy zaczęły błyszczeć od napływających do nich łez.
- Tato, przepraszam. Musiałam spytać. - szepnęłam i podeszłam do niego, po czym mocno go przytuliłam.
- Nie masz za co przepraszać. - powiedział i odwzajemnił mój uścisk.
I w ten oto sposób rozbudziłam w nim stos wspomnień.
W ciągu chwili stracił apetyt na jedzenie i poszedł do swojej sypialni.
-*-
Gdy skończyłam jeść, ruszyłam do swojego pokoju.
Po drodze zatrzymałam się przy pokoju rodziców.
Drzwi od pomieszczenia były lekko uchylone, przez co dało się usłyszeć cichy płacz taty.Płacz mężczyzny, który nigdy się nie poddawał, nigdy nawet nie płakał i zawsze powtarzał mi, że pomimo jakichkolwiek przeciwności losu pod żadnym pozorem nie mogę się poddać, że muszę walczyć do samego końca i że nigdy nic nie jest stracone.
Cicho westchnęłam i poszłam do pokoju, a następnie natychmiastowo położyłam się na łóżku i ze zmęczenia zasnęłam.
-*-
Obudziłam się około 4 rano przez liczne koszmary.
Postanowiłam wstać po picie i zeszłam na dół do kuchni.
Gdy stanęłam przy schodach zauważyłam w salonie ojca, który spożywał jakiś trunek.
Zaskoczyło mnie to.. Przecież on nienawidził alkoholu.
Czasem napił się dla towarzystwa, ale nic poza tym.Podeszłam do niego.
- Tato, co ty robisz?! - krzyknęłam z wyczuwalnymi pretensjami i próbowałam wyrwać mu szklaną butelkę z dłoni, ale mężczyzna lekko mnie odepchnął.
To znaczy.. Dla niego lekko, dla mnie nieco mocniej.
Należał do silniejszej grupy mężczyzn.- Daj mi spokój! Tylko to mi zostało.. - wybełkotał, a w jego głosie dało się usłyszeć ogromny żal.
- Tato, przecież masz jeszcze mnie. Co ze mną? - spytałam, czując, że łzy zaczynają przepełniać moje oczy.
- Co z tobą?.. Spierdalaj do pokoju spać! - krzyknął głośno, czym nieco mnie wystraszył.
Nigdy na mnie nie krzyczał, ani nie bluźnił.
Był chodzącym ideałem.
No właśnie.. Był.Pamiętam, że gdy leżałam w szpitalu od czasu do czasu czułam od niego alkohol, ale jakoś nie zwracałam na to większej uwagi.
Być może to był mój błąd.-*-
Od tamtej nocy pił regularnie.
Dzień w dzień kilka kieliszków wódki.
Nie wiem dlaczego.
Być może stwierdził, że skoro i tak go już nakryłam, to nie ma nic do stracenia.Za każdym razem kiedy go upominałam wyzywał mnie i kazał mi się wynosić.
Czułam się bardzo bezradnie i samotnie.
Nie miałam już nikogo.
Zostałam zupełnie sama.-----
Komentujcie! :))
![](https://img.wattpad.com/cover/38890538-288-k363821.jpg)
CZYTASZ
Skrzywdzona // Justin Bieber
Roman pour AdolescentsJest to historia o różowowłosej dziewczynie. Po śmierci matki spotyka ją wiele rozczarowań i problemów. Rani ją tata, inni ludzie, a także ona sama. W pewnym momencie spotyka mężczyznę imieniem Justin. Czy odmieni jej życie? Czy to już koniec proble...