20. Łzy

2.3K 135 10
                                    

Zmarszczyłam brwi.

- Mary, ja.. Ja chyba.. Nie, z pewnością. Ja się w tobie zakochałem.

Jak to możliwe?!

Owszem, Max był bardzo przystojnym i wysportowanym mężczyzną, a jego oczy wręcz mnie hipnotyzowały, ale nie mogłam.. To było dla mnie zdecydowanie za wcześnie.

- Max, dobrze wiesz, że dopiero wyprowadziłam się od chłopaka. Jak na razie mam dość związków.

- Mogę poczekać, aż będziesz gotowa, ale nie zostawiaj mnie. Proszę.

- N-Nie mogę tu zostać. - obraz był już dla mnie kompletnie niewyraźny przez łzy, które napłynęły do moich oczu.

Nie chciałam, by Max widział mnie w takim stanie, więc niespodziewanie wybiegłam z jego naprawdę przytulnego domu.
Pobiegłam przed siebie, chciałam uciec przed miłością.. Bałam się jej. Nie miałam zamiaru na nowo się zakochiwać. Jeszcze nie.

Podczas biegu potknęłam się o korzenie drzewa i upadłam na ziemię.

- Kurwa. - przeklnęłam cicho, gdy zauważyłam czerwoną ciecz spływającą po moim kolanie.

- Pomóc ci? - usłyszałam bardzo znajomy mi głos. Ale przecież to nie było możliwe.

Serce stanęło mi w gardle, z ogromną niepewnością się odwróciłam i zauważyłam Justina. Mojego Justina.

- Ju-Justin? - zająkałam się.

Wyglądał onieśmielająco, jak zawsze. Tak też pachniał.

- Kochanie, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że wreszcie cię widzę. - powiedział załamującym się głosem, a ja nagle znalazłam się w jego silnych ramionach.

Jeśli mam być szczera, to bardzo się cieszyłam, że kolejny raz mogłam dotknąć ciała Juss'a, zobaczyć jego idealnie ułożone włosy, malinowe usta, brązowe oczy i karmelową skórę.

Chciałam go już nigdy nie puszczać, ale nie zapomniałam o ostatnim zdarzeniu.

- Jedziemy do domu? - spytał czule, dotykając mojego delikatnie zasiniaczonego policzka.

- N-Nie. - wyszeptałam i niechętnie odsunęłam się od niego.

Patrzył na mnie z niedowierzaniem. Był mocno zdezorientowany.

- Dlaczego nie chcesz wrócić? - spytał, nerwowo oblizując usta i nie spuszczając ze mnie wzroku nawet na moment.

- Już niczego nie pamiętasz?

- Co miałbym zapamiętać? - patrzył na mnie zdziwiony.

Westchnęłam.

Odwróciłam się od mężczyzny i ruszyłam, kulejąc.

- Gdzie ty idziesz? Porozmawiaj ze mną. - usłyszałam za sobą jego głos.

Przewróciłam oczami i szłam dalej.

Nagle poczułam chłodną dłoń na moim ramieniu.

- Co ci zrobiłem Mary?

Znów czułam napływające do moich oczu łzy.

- Mary..

- Nic, Justin. Pozwól mi odejść. - mówiłam załamanym głosem.

- Nienawidzę, gdy kłamiesz. - syknął.

Gwałtownie odwróciłam się w jego stronę, patrząc mu głęboko w oczy.

- Uderzyłeś mnie. - powiedziałam, zaciskając wargi, by nie wybuchnąć płaczem.

Justin wziął głęboki oddech i nerwowo przeczesał palcami włosy.

- Gdzie cię uderzyłem? - spytał.

- A czy to waż.. - nie dokończyłam, bo chłopak mi szybko przerwał.

- Tak, ważne. Gdzie? - spuściłam wzrok i przyłożyłam swoją dłoń do mojego prawego policzka.

- Tu? - moją odpowiedzią było jedynie pokiwanie głową. - A więc to byłem ja. Przepraszam cię skarbie, naprawdę. Nie chciałem tego zrobić. Nigdy. - spojrzałam na niego i zwróciłam szczególną uwagę na zaszklone oczy.

Na ten widok moje serce prawie rozerwało się na kawałki. Ledwo się opanowałam przed przytuleniem go.

- Justin.. - szepnęłam.

Mężczyzna patrzył na mnie z nadzieją w oczach, ale nie mogłam z nim wrócić. Bałam się, że kolejny raz mnie skrzywdzi. Być może gorzej.

- Justin.. - powtórzyłam, wzdychając. - Ja nie mogę z tobą wrócić. Jeszcze nie teraz.

- Mary, kochanie.. - złapał mnie za rękę. - Nie potrafię bez ciebie żyć. Potrzebuję ciebie obok, inaczej się gubię, a wszystko traci sens. - poczułam, jak po moich policzkach spływa ciepła ciecz, którą moment później Juss wytarł palcem.

Przymknęłam oczy, chcąc przemyśleć całą tę sytuację.

-----
Czy według was Mary powinna przebaczyć Justin'owi i do niego wrócić?
A może powinna iść do nowo poznanego Max'a?
Piszcie w komentarzach. :)

Skrzywdzona // Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz