Justin's POV
- Kurwa mać, masz mi ją namierzyć! - krzyknąłem na mojego przyjaciela.
Może nie powinienem tak na niego naskakiwać, ale chciałem jak najszybciej znaleźć moją ukochaną. Nie dawała ani znaku życia.
- Kurwa, Justin! Myślisz, że dzięki twoim krzykom szybciej znajdziesz Mary?!
- Sorry, stary. Zrozum mnie. - opadłem na sofę, głośno wypuszczając z płuc powietrze.
- Rozumiem cię, ale opanuj emocje, okej?
- Mhm. - mruknąłem, drapiąc się po brodzie.
W tej samej chwili Chris namierzał telefon Mary. Miałem to szczęście, że poznałem takiego gościa jak on.
- Mam ją! - krzyknął nagle, a moje serce biło jeszcze szybciej, co wydawało mi się niemożliwe.
- Masz ją? Gdzie?! - podbiegłem do laptopa chłopaka.
- Stary, to jest na jakimś odludziu i kilkaset kilometrów stąd.
- Tam jest?
- Jej telefon był włączony ostatnio równo o piętnastej przy Vintedy Village.
- O piętnastej? - spojrzałem na zegar. - Kurwa, jest dwudziesta. Ona może być teraz gdziekolwiek indziej.
- Więc co robimy? - spytał, wpatrując się we mnie i z niecierpliwością czekając na moją decyzję.
- Jedziemy. - odpowiedziałem, zapisując adres na kartce.
Mam cię, kotku.
-*-
Ledwo otworzyłam oczy. Zupełnie nie wiedziałam co się wcześniej wydarzyło. Czy to ze zmęczenia?
Wtem moim oczom ukazał się jakiś mężczyzna.
Dlaczego trafiam tylko na facetów?
Halo, czy kobiety jeszcze istnieją?- G-Gdzie ja jestem? - spytałam nieśmiało, próbując wstać.
- Chyba zemdlałaś i postanowiłem cię wziąć na parę dni do siebie. - powiedział mężczyzna i w tym czasie zdjął z siebie koszulkę. Miał niesamowicie wyrzeźbione ciało.
- C-Co ty robisz? - zająkałam się i odwróciłam głowę.
- Spokojnie, ja tylko się przebieram. - zachichotał.
Moment później wstałam i delikatnie przetarłam oczy.
- Chcesz się czegoś napić, czy może zjeść? - spytał, powoli podchodząc do mnie.
- Masz wodę? - delikatnie uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Mam. - odwzajemnił uśmiech.
Po chwili przyniósł mi szklankę wody.
Pomału wzięłam ją do ręki, a kolejno łapczywie wypiłam zawartość naczynia. Potem podziękowałam, ale spotkałam się z chichotem mężczyzny.- Coś nie tak? - skrzywiłam się.
- Wszystko okej, ale.. Jesteś taka nieśmiała.
- A jaka mam być w takiej sytuacji?
- No tak, budzisz się w nieznajomym miejscu i widzisz jakiegoś faceta, który przebiera się przed twoimi oczami. Może zacznijmy od początku. Jak masz na imię? - zapytał. Trochę mnie rozbawił tą wypowiedzią.
- Mary. A jak brzmi twoje imię?
- Max. - uśmiechnął się. - Jak się czujesz, Mary?
- Boli mnie głowa i prawy nadgarstek, ale poza tym świetnie. - zaśmiałam się.
- Zaraz temu jakoś poradzimy. - powoli się do mnie zbliżał.
Gdy już nasze usta dzieliły centymetry, odwróciłam głowę.
Koleś, widzimy się pierwszy raz.
- Przepraszam. - był zmieszany. Nic dziwnego.
- To ja przepraszam. Wydajesz się w porządku, ale.. Nie mogę.
- Rozumiem. Jesteś w związku? - spytał.
Nagle do moich myśli powrócił Justin i każde wspaniałe chwile z nim spędzone. Ale wszystko zostało pokryte ostatnimi wspomnieniami. Tym, przez co uciekłam.
- Nie. - odpowiedziałam pewnie, na co chłopak uniósł prawy kącik ust. - Dlaczego się uśmiechasz? - zapytałam, delikatnie go uderzając.
- Mary, może zajmiemy się twoją ręką i głową, a po tym przejdziemy się na spacer?
- Max, nie zmieniaj tematu! - zaśmiałam się.
- Chcesz iść, czy nie? - zachichotał.
- Możemy pójść, ale.. Czy jesteśmy daleko od tego miejsca, w którym mnie znalazłeś?
- Dlaczego pytasz?
- Odpowiedz proszę.
- Tak, minimum 50km. - po tych słowach odetchnęłam z ulgą.
- To chodźmy. - wstałam i podążyłam w stronę drzwi, jednak zostałam powstrzymana przez chłopaka.
Gdy na niego spojrzałam, wskazał palcem na apteczkę, która była widoczna z tej odległości.
- Dobrze, zajmij się mną.
- Z największą przyjemnością, najdroższa panno. A później spacer!

CZYTASZ
Skrzywdzona // Justin Bieber
Novela JuvenilJest to historia o różowowłosej dziewczynie. Po śmierci matki spotyka ją wiele rozczarowań i problemów. Rani ją tata, inni ludzie, a także ona sama. W pewnym momencie spotyka mężczyznę imieniem Justin. Czy odmieni jej życie? Czy to już koniec proble...