36. Wyjaśnienie

1.6K 94 2
                                    

Nagle poczułam ciepłą dłoń na moim policzku.

- Skarbie. Tak bardzo chciałbym Ci to wszystko wytłumaczyć, ale nie wiem jak.. Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów. - usłyszałam głos Justina.

Otworzyłam oczy i zauważyłam ogromny smutek i ból, wymalowany na jego twarzy.

- Proszę, nie płacz. Nienawidzę, gdy płaczesz. Zwłaszcza przeze mnie. - szepnął, wycierając moje łzy.

- Justin, Ty niczego nie rozumiesz. Znam prawdę. Jedyne, czego oczekuję, to usłyszeć ją od Ciebie. Poznać Twoją perspektywę. - mówiłam spokojnie.

Byłam niesamowicie zła, zraniona. W tak krótkim czasie zdążył skrzywdzić mnie tak wiele razy.
Mogłabym krzyczeć, przeklinać. Ale nie chciałam. To był mój czas na pomoc.

- Dobrze, wszystko Ci opowiem. Ale przejdźmy do kuchni, napijmy się czegoś i porozmawiajmy w spokoju.

Pokiwałam głową i powoli ruszyliśmy do wyznaczonego pomieszczenia.

-*-

Na blacie ustawiłam dwie filiżanki - jedna z kawą, druga z herbatą.
Uwielbiałam czarną, niesłodzoną kawę, ale w czasie ciąży niestety nie jest to wskazane.
Oboje usiedliśmy na barowych krzesłach i spojrzeliśmy sobie w oczy.

- Dzięki.. - szepnął mężczyzna, po czym wziął łyka napoju, a ja jedynie delikatnie się uśmiechnęłam.

Po chwili przeszedł do interesującego mnie tematu.

- Ok, czas to z siebie wyrzucić. Więc.. Wszystko miało miejsce zanim osiągnąłem sławę. Wraz z kumplami postanowiliśmy założyć własną grupę, gang. Chcieliśmy mieć pieniądze, szacunek i.. Sposób na nudę. Zaczęło się niewinnie, ale wszystko rosło w zastraszającym tempie. Nawet nie wiem kiedy, zaczęliśmy dostawać zlecenia na zabójstwa. Początkowo je odrzucaliśmy, ale później mieliśmy proponowane coraz większe ceny i chłopaki się na to zgadzali. Tylko nie ja. Ja, jako szef, zbierałem dla nich nowe zlecenia, starałem się działać dyskretnie i kierowałem ich misjami. Wszystko zrobiło się mniej zabawne, gdy dowiedziała się o nas jedna z najgroźniejszych mafii. Byliśmy dla nich konkurencją. Dodatkowo zacząłem swoją karierę muzyczną. Wtedy rozpoczęła się między nami ogromna walka. Chciałem to rzucić, uciec i być znów wolny, zająć się tylko muzyką, ale nie mogłem zostawić kumpli. I tak, jakoś minęły dwa lata. Wtedy moja kariera drastycznie się powiększyła, więc tym razem nie mogłem się poddać. Postanowiłem odejść, ale akurat tego samego dnia ludzie z mafii zabili moich. Nie udało im się załatwić wyłącznie mnie i Oliviera. Byliśmy o krok przed nimi. W zemście, gdy tylko miałem okazję, zabiłem jednego z nich. Żałuję tego do dziś.

- Boże. A.. od kiedy.. bierzesz? - spytałam z zaciekawieniem i wyczuwalnym zdenerwowaniem.

- Właściwie od początku sprzeczek między naszym gangiem, a mafią. W tym okresie bardzo mi to pomagało. Jednak, szybko straciłem nad tym kontrolę. - odpowiedział, popijając kawę.

- I od tamtego czasu nie przestajesz? - czułam jakby serce miało wyskoczyć mi z piersi.

- Nie, ale jest już coraz lepiej, przysięgam. Biorę dużo mniej. Tylko wtedy, gdy naprawdę potrzebuję. - powiedział szybko, jakby chcąc mnie zapewnić.

- Justin.. - westchnęłam. - Czas z tym skończyć. Za pięć miesięcy będziemy rodzicami i.. - przerwał mi wypowiedź.

- Pięć miesięcy? Zostało tylko tyle? - pytał z niedowierzaniem, co mnie rozbawiło.

Justin's POV

Po słowach Mary, dotarło do mnie, że już za pięć miesięcy nasze dziecko miało ujrzeć świat. Byłem w niemałym szoku.

Ja, Justin Drew Bieber, w przeciągu pięciu miesięcy miałem zostać ojcem. Widzieć swoją własną, małą istotkę. Kierować jej życiem.
To naprawdę był najwyższy czas na to, by w pierwszej kolejności poważnie ułożyć swoje.

- Halo, Justin! Słuchasz mnie? - usłyszałem uroczy śmiech mojej pięknej kobiety.

- Huh? Tak, tak, słucham. - uśmiechnąłem się szeroko i położyłem dłoń na lekko zaróżowionym policzku Mary, na co ta przymknęła oczy.

- Będziesz najwspanialszą mamą na świecie, skarbie. - szepnąłem.

Kobieta powoli otworzyła oczy, w których mogłem zauważyć ten dawny błysk.

- Mała, zostało nam dokładnie pięć miesięcy beztroskiego życia, więc musimy to wykorzystać w jak najlepszy sposób. Co ty na to? - uśmiechnąłem się szyderczo.

- Jest jeszcze jedna kwestia. - zmarszczyła brwi, mówiąc poważnie. - Blond suka.

Wiedziałem, że był to ogromny błąd i że będę musiał to naprawić.

-*-

Mary's POV

- Mary, jestem z ciebie taka dumna. - słyszałam głos mojej matki.

Gorączkowo poszukiwałam jej sylwetki, ale otaczała mnie tylko czerń.

- Mamo?! Gdzie jesteś?! - krzyczałam.

- Bliżej niż myślisz, skarbie. Jestem przy Tobie przez cały czas.

- Mamo, pokaż mi się, błagam! - zaczęłam krzyczeć ile sił, aż nagle przed moimi oczami pojawiła się biała postać, która moment później przybrała ciało mamy.

Wyglądała dokładnie tak, jak ją zapamiętałam. Stale uśmiechnięta, szczęśliwa, zarażająca swoim pozytywnym podejściem.

- Mamo.. - szepnęłam, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.

Znowu mogłam ją zobaczyć!
Natychmiast podbiegłam i chciałam rzucić jej się na szyję, ale zamiast tego, upadłam na ziemię.

- Mamo, dlaczego nie mogę Cię dotknąć? - spytałam, powoli wstając.

- Kochanie, nie jestem człowiekiem. - powiedziała ze spokojem.

- Nawet nie wiesz ile się zmieniło..

- Wiem słoneczko. Wszystko wiem..

- Dlaczego nie pomogłaś mi, podczas gdy ojciec mnie.. - nie skończyłam zdania, czując cisnące się do oczy łzy.

W tym samym czasie uśmiech z twarzy mojej pięknej matki zanikł.

- Mary, uwierz mi, że próbowałam go powstrzymać, próbowałam Ci pomóc, ale nie mogłam.. - zaczęła płakać.

- Mamo, nie płacz, już dobrze.

- Księżniczko, jestem z Ciebie taka dumna.. Nie zmarnuj swojej szansy. - powiedziała, po czym rozpłynęła się w powietrzu.

- Mamo? Mamo! - krzyczałam.

- Kochanie, wstawaj.. - poczułam delikatne szturchanie, przez co się obudziłam.

- Justin? Co ty robisz? - wymamrotałam, pół snem.

- Mary, jest dwunasta. - zaśmiał się. - No już, wstawaj. - pocałował mnie delikatnie w czoło. - Pójdziemy na spacer, jest tak piękna pogoda.

- Daj mi pięć minut.. - szepnęłam i przetarłam oczy.

- Oczywiście. Jak tylko wstaniesz, zejdź na dół. Czeka na ciebie śniadanie. - powiedział i wyszedł z pomieszczenia, a ja westchnęłam.

Przypomniałam sobie mój sen i każde słowo mojej matki.
To było cudowne.
Nawet śmierć nie rozdzieli ludzi.

-----
I tym akcentem kończymy! :)
Jak wam minęła połowa wakacji? Pozwiedzaliście trochę świata? :)

Skrzywdzona // Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz