Totalnie nie wiem co mam zrobić. No niby skoro ma go nie być to nie powinno stać nic na drodze żeby tam iść, a jednak coś, jakiś głos w głowie mówi mi, że nie powinnam się tam pojawiać. Z drugiej strony nie chcę zawieść mamy. Ona się martwi, co znaczy dla mnie na prawdę wiele, bo po za nią martwi się o mnie tylko moja internetowa przyjaciółka i jedna dobra koleżanka z klasy. Właśnie! w sumie mogłabym się ich poradzić. Od razu wzięłam telefon do ręki i wzięłam się za pisanie smsa. Do obu dziewczyn takie same wiadomości, gdzie tłumaczyłam im z grubsza całą sytuację. Caroline odpisała po pięciu minutach: "Hm.. moim zdaniem skoro ma go nie być, to nie wiem czym się tak przejmujesz. Powinnaś iść. JEDZENIE". Cóż to było dość typowe jak na Caroline. W sumie ma racje... jedzenie. A po za tym nie mam się co przejmować, przecież mama mi zagwarantowała, że go nie będzie. Nie no chwila nie zagwarantowała po prostu to powiedziała a to co innego, bo przecież... Susan odpisała: "Nie wiem, rób co chcesz". Uuuu coś się stało. Coś się stało i ja to wiem. Natychmiast do niej odpisałam.
Do: Sushi ♥
"Sam?"
Od: Sushi ♥
"Znasz mnie na wylot? Pokłóciliśmy się znów o jakieś pierdoły... eh szkoda gadać"
Do: Sushi ♥
"O mój jeżu... dlaczego wy się wiecznie kłócicie? Czemu nie możecie chociaż przez tydzień wytrzymać bez kłótni?"
Od: Sushi ♥
"Gdyby to było takie proste..."
Do: Sushi ♥
"Ja Ci już mówiłam, że nie widzę was razem w związku, więc..."
Od: Sushi ♥
"No wiem, no wiem... co do tego czy masz iść... W sumie co Ci szkodzi. Grill więc będzie jedzenie, więc będzie fajnie ☺"
Do: Sushi ♥
"Ugh... kolejna. Wy tylko o jedzeniu myślicie... Ale w sumie masz racje. Jedzenie rządzi światem. Chyba pójdę."
Od: Sushi ♥
"Pf... zawsze mam racje. Idę spać misia ☺ Dobranoc ♥"
Do: Sushi ♥
"Dobranoc kocham ♥"
Hm... Już pomijając sam fakt jedzenia, dziewczyny rzeczywiście mają racje. Co mi szkodzi. Jest godzina 21 więc Thomas powinien teraz szykować się na nocną zmianę w pracy. On jest policjantem i wolę go 100 razy bardziej niż mojego ojca, z którym nie chce nawet mieć kontaktu za te wszystkie rzeczy, które nam wyrządził w przeszłości. Jakkolwiek... Thomas szykuje się do pracy więc mama na 100% jeszcze nie śpi. Zresztą ludzie jest dopiero 21 kto o tej godzinie chodzi spać? Zwlekłam się z łóżka i poszłam do salonu gdzie oboje nadal siedzieli. Stanęłam na przeciwko nich i klasnęłam w dłonie.
-Postanowiłam, że z wami pójdę.-Wzruszyłam ramionami, a mama na moje słowa się uśmiechnęła.-To o której to jest?
-o 17.-Odpowiedziała mama z uśmiechem a ja jak dziecko z upośledzeniem umysłowym zrobiłam coś co wyglądem miało przypominać "okej" i przyłożyłam do czoła po czym odmaszerowałam do swojego pokoju.
~*Następnego dnia, godzina 16*~
-O mój rozmarynie! Co ja mam założyć?-Mówiłam sama do siebie siedząc i patrząc się bezczynnie w otwartą szafkę z ubraniami. Z jednej strony nie mam po co się stroić, ale z drugiej strony lubię wyglądać oszałamiająco, więc w sumie czemu by się jakoś ładnie nie ubrać. Pogoda jest piękna, wiec co do tego, że ubiorę się zwiewnie nie mam żadnych wątpliwości. Myślę nad sukienką, chociaż mam jakąś dziwną ochotę ubrać crop top, bo włosy będę mogła zostawić w lekkim nieładzie i nie będę musiała tworzyć niczego specjalnego z tymi dzikusami, bo i tak prędzej czy później i tak fryzura się zniszczy i zostanie z niej nic.
CZYTASZ
Way back home // MLE
FanfictionRight here ain't nobody can control you. You make your own story.