10.

224 17 4
                                    

(TEKST PISANY KURSYWĄ JEST "PRZYPOMNIENIEM" ZDARZEŃ Z ZESZŁEJ NOCY.)

Obudził mnie głośny grzmot i ściągnięcie ze mnie kołdry. Odwróciłam się leniwie w drugą stronę skąd dochodził hałas. Zza łóżka wystawała głowa Matthew na co otworzyłam szeroko oczy.

-Co Ty robisz moim łóżku?!-Krzyknęłam na niego. W tym samym czasie zauważyłam, ze mam na sobie jedynie za dużą koszulkę i bieliznę, wiec szybko naciągnęłam na swoje kolana czarną koszulkę.

-Sam chciałbym to wiedzieć.-Odpowiedział chłopak poprawiając włosy po czym podnosząc siebie i kołdrę z podłogi. Matt był ubrany wyłącznie w szorty. Zdziwiły mnie widoczne mięśnie brzucha, bo Matthew nie specjalnie był skory do tego, aby uczęszczać na siłownię.-Zrób zdjęcie starczy na dłużej.-Powiedział bez jakichś wyraźniejszych emocji na twarzy, po czym ubrał białą koszulkę i wyszedł z pokoju.

Woah dalej jest zły no nieźle.

Zazdrośnik.

I to jaki.

Jestem taką szczęściarą, że robię się czerwona tylko w ekstremalnych sytuacjach. Po chwili otrząsnęłam się i udałam się do łazienki, gdzie biorąc prysznic zauważyłam, ze mam ogromną ranę na kolanie i na łokciu, ale nic nie umiałam sobie przypomnieć więc dokończyłam szybko prysznic i się ubrałam a następnie zeszłam do wielkiej kuchni, gdzie siedzieli wszyscy znajomi.

-Dzień dobry.-Powiedziałam i wszyscy po za Matthew leniwie odpowiedzieli to samo. Przewróciłam lekko oczami, podeszłam do Caroline, która opierała się o ścianę i pociągnęłam ją za rękę do salonu.

-Ej co jest?-Warknęła na mnie zabawnie.

-Co się wczoraj wydarzyło?

-Czuję się świetnie dzięki że pytasz. A jak u Ciebie? Jak po libacji, jest kac?-zaczęła sarkastycznie szatynka, na co ponownie przewróciłam oczami.

-Nie ma problemu, jest super, nie m... chwila co jakiej libacji?-Zmarszczyłam brwi przez co musiałam wyglądać nieco zabawnie.

-Jak to nie pamiętasz?

-Nie no co ty zapytałam bo wszystko doskonale pamiętam.-Powiedziałam z sarkazmem.-Oczywiście, że nie pamiętam ćwoku.-uderzyłam dziewczynę lekko w ramię.

-Ej bez takich mi tu!-Dziewczyna pogroziła mi palcem, na co już trzeci raz dzisiaj przewróciłam oczami.-Nie przewracaj oczami na mnie.-Westchnęłam denerwują się powolutku.-Dobra... Ty i Matt uchlaliście się do nieprzytomności po czym zaczęliście się zachowywać jak kompletni debile i niedorozwoje.-Otworzyłam szeroko oczy nie chcąc wierzyć w o co do mnie teraz mówiła Caroline. Ja się nie upijam za często więc mam prawo nie wierzyć w to tak.-Potem chciałaś gdzieś iść, ale jako ze nikt po za Mattem nie chciał nigdzie iść chcieliście iść sami, nie chwieliśmy was puścić samych w takim stanie, gdzie ty ledwo co trzymałaś się na nogach a Matt nie umiał wypowiedzieć poprawnie jednego słowa, więc chcieliśmy was powstrzymać a Ty trochę uparta jesteś jak wiesz i zaczęłaś uciekać.-Słuchając opowiadania Caroline zrobiło mi się tak cholernie głupio a jednocześnie niedobrze. Zrobiła zdegustowaną minę i słuchałam dalszych opowiadać szatynki.-Ale daleko to Ty nie pobiegłaś, bo może 200 metrów dalej wywróciłaś się o wystający korzeń i rozwaliłaś sobie kolano.

-Więc stąd się to wzięło...-powiedziałam bardziej sama do siebie.-Dobra ale bardziej mnie interesuje skąd Matthew wziął się w moim łóżku?-Zapytałam o to o co najmniej ton ciszej.

-A... hahah to było zabawne.-Dziewczyna się zaśmiała.-Kiedy już się uspokoiliście o ile można to tak nazwać, to stwierdziliście, że będziecie spać razem. Wiedziałam, że nie myślisz racjonalnie, więc nie chciałam na to pozwolić, ale wy oboje jesteście tak uparci, że to jest życiowa porażka. Dosłownie.-Dziewczyna uważała tą całą sytuację jako zabawną, ale ja nie koniecznie.

-Rzygałam?-Dziewczyna kiwnęła głową.-Dużo?-Skrzywiłam się.

-Tylko dwa razy. Ale musiałam Cię pilnować w nocy, przez pierwszą godzinę.Na początku rozmawiałaś o czymś z Mattem ale nie wiem o czym, nie podsłuchiwałam, ale jak zasnęłaś tak już się chyba nawet nie ruszyłaś z jednej pozycji.

-Ta i chyba znów muszę z nim pogadać, fu. Okej dziękuję bardzo za informacje, mimo że zrujnowały mi życie.-Zaśmiałam się po czym wróciłyśmy do kuchni. Podeszłam do Matthew, żeby mieć to już z głowy i zapytałam o to co ciekawiło mnie najbardziej.-Co pamiętasz z wczoraj?

-Po tym jak wróciliśmy na ognisko nie wiele. W sumie to nic. A ty?

-Jedynie tyle co mi powiedziała Caroline.

-Świetnie.-Powiedział nie zainteresowany i wyszedł na taras.Z ledwością powstrzymałam przewrócenie oczami po czym usiadłam na jednym ze stołków przy stole.

No one P.O.V. *

Caroline wprowadziła ledwo trzymającą się na nogach Samanthę po schodach do jej pokoju, po czym pomogła jej się przebrać w koszulkę. Położyła dziewczynę na łóżku, ale ta zaraz szybko wstała i pobiegła do toalety, aby zwrócić to czego nie zwróciła poprzednim razem. Caroline ponownie pomogła dziewczynie się podnieść i zaprowadziła ja do łóżka. Szatynka wyszła z pokoju i zeszła do kuchni,gdzie nalała do szklanki wody i przyniosła ją z powrotem do pokoju dziewczyny, jednak nie zastała jej tam samej tylko z Matthew. Caroline westchnęła i postawiła szklankę z wodą i wyszła z pokoju zostawiając Sam i Matta samych.

-Sam?

-Tak?-Dziewczyna uśmiechnęła się u spojrzała w stronę chłopaka.

-Kocham Cię.-Wydukał niewyraźnie Matthew.

-A co z Victorią?-Dziewczyna zdawała się być całkowicie trzeźwa, ale pozory mylą.

-Jej nie kocham.

-Więc dlaczego z nią jesteś?-Sam ledwo co utrzymywała otwarte oczy, ale walczyła z chęcią spania bo bardziej zależało jej na rozmowie z jej byłym, mimo że kilka godzin wcześniej zdawali się pokłóceni na śmierć i życie

-Bo jest chora. Nie chce jej zranić. Nie teraz.-Chłopak wybełkotał niewyraźnie, również zasypiając na siedząco, ale tak samo dla niego jak i dla niej ważniejsza jest rozmowa.-Ale to Ciebie kocham.

-Też Cie kocham Matt.-Dziewczyna odpowiedziała z uśmiechem na twarzy

-Ale nie kocham Cię jak siostrę czy przyjaciółkę.

-Wiem Matthew, wiem to.-Dziewczyna dodała po czym oboje ułożyli się wygodnie i zasnęli w minucie.

W związku Sam i Matta, chłopak nie mówił jej zbyt często, że ją kocha, a teraz gdy to wszystko do nich wróciło Matthew jest bardziej skory do tego aby wyrażać uczucia i teraz trafiło się to nawet dwa razy jednego dnia, co nigdy nie było dla nich obojga codziennością. Jaka to szkoda że dziewczyna tego nie zapamięta, bo byłaby to dla niej jedna z milszych chwil do wspominania.

*Mimo, że napisałam to no ones pov nie znaczy, ze to oni pamiętają ja to napisałem, żebyście byli jakby zorientowani or somting big is hapen filin it ander maj kontrol

Okej jest 10 jak obiecałam trochę krótkie ale hej

pozdrowionka dla @luvmymatte za podrzucenie pomysłu hehe. Troszkę zmodyfikowałam go w mojej głowie i z tego będzie rozwiniątko takie małe w późniejszych rozdziałach hehe

Także no

Pozdrówki również dla Karolci ♥ i Zuzki ♥ (wiem, że czytacie to cipognioty)
Za błędy sorki
C ya.

Way back home // MLEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz