30

138 14 4
                                    

Proszę bardzo o komentarzeeee ♥ kocham

Wiem, wiem... Mama w szpitalu a ja... O mój Boże, teraz nawet ciężko mi jest się przyznać przed samą sobą, że na prawdę to się stało. Ja będąca aktualnie w związku- toksycznym ale wciąż związku, przespałam się z moim ex. I to nie raz...

Jakim cudem, przecież nie byłam aż tak najebana. Wszystko pamiętam, byłam świadoma.

Po tym co się zdarzyło w samochodzie... um... tak jakby, korzystając z okazji pustego domu, zaprosiłam go do środka. Ale przecież nie mogłam przewidzieć tego, że to być może trochę się przeciągnie... To znaczy ugh.

On wyglądał tak dobrze, a ja mam do niego taką słabość... Choćbym nie wiadomo jak się starała.

Cholera, on zawsze wraca.

Nie mam zielonego pojęcia, która godzina była, ale było trochę po 2, mimo o żadne z nas nie zdawało się jakkolwiek zmęczone, myślę że jeśli byśmy byli to najprościej na świecie poszlibyśmy spać, ale cóż cofnąć czasu nie mogę i nawet nie jestem pewna czy chce.

Mieszkanie z nim będzie ciężkie.

Podniosłam lekko wzrok na zegarze wiszącym na ścianie, wskazówki pokazywały godzinę 11:30. Powinniśmy być już dawno w szkole tym czasem ja leżę z głową schowaną w zgięciu szyi Matta, który ciasno trzyma mnie w talii.

Słońce, które wpadało przez moje okno lekko raziło mnie w oczy, więc jeszcze bardziej skuliłam się i kiedy poczułam lekki ucisk w głowie i dzwonienie w uszach, chciałam spróbować ponownie zasnąć, ale ciche chrapanie Matthew, które było wystarczająco irytujące, zęby zmusić mnie do wstania. Delikatnie wyplątałam się z dziwnej pozycji w jakiej spaliśmy i kiedy wstałam z łóżka złapałam się za głowę, ból który wcześniej czułam zaczął promieniować i stawał się nieznośny.

Jedyne co miałam na sobie to bielizna. Stanik był tak kurewsko nie wygodny, że od razu go ściągnęłam. Poczułam tą ulgę, jak zawsze gdy na koniec dnia w końcu mogę ściągnąć to cholerstwo.

Szybko chwyciłam za bluzkę, która leżała na podłodze, ale zrezygnowałam z niej i postanowiłam jak zwykle zabrać bluzkę od Matthewa. Ubrałam ją i zeszłam na dół zrobić nam naleśniki.

Kiedy już je zrobiłam był kwadrans po 12. Sama zjadłam tylko 2 i poszłam obudzić chłopaka.

Jak otworzyłam drzwi i zobaczyłam go odwróconego i wypiętego tyłem do wyjścia momentalnie się zaśmiałam i lekko zawstydziłam jednocześnie mentalnie dając sobie plaskacza w policzek za patrzenie się na jego tyłek, ale ej... Każdy się patrzy każdemu na tyłek nie okłamujmy się w tym momencie. Na myśl o tym co się wczoraj w sumie już dzisiaj ponownie się zaśmiałam tylko tym razem bardziej zdumiona, że do tego doszło.

Okrążyłam łóżko i przykucnęłam przy jego twarzy, przyglądając się jej przez chwilę. Miał lekko rozchylone wargi a jego włosy nachodziły mu na oczy. Odsunęłam je z jego czoła po czym lekko masując go po głowie dmuchnęłam w jego twarz. Szatyn skrzywił się lekko marszcząc nos.

-Śniadanie czeka w kuchni.-Powiedziałam cicho, ale ten nie zareagował. Jego twarz ponownie złagodniała. Wyglądał jak aniołek, ale skoro ja nie śpię to on też nie będzie.-Matthew.-Powiedziałam o ton głośniej.

-Daj mi spokój zła kobieto.-Wymruczał, delikatnie marszcząc brwi.

Westchnęłam śmiejąc się cicho.-W nocy nie uważałeś że jestem taka zła.-Chłopak otworzył oczy na te słowa i zadziornie się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech i pocałowałam go w policzek dodając "wstawaj" po czym wstałam i powoli ruszając w stronę łazienki, jednak kiedy nie zauważyłam żądnego ruchu chłopaka, podeszłam do łóżka i z całej siły uderzyłam go w tyłek.-Wstawaj!- krzyknęłam ale ten tylko lekko podskoczył na miejscu i jęknął. Przewróciłam oczami i poszłam wziąć gorący prysznic.

Way back home // MLEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz