Matt P.O.V
Poważnie, jeśli Sam się też nie przyłoży do tego aby się pogodzić to nigdy nam to nie wyjdzie. Po za tym nie mam zamiaru być jednanym, który chce w ogóle to "naprawić" czy coś w tym stylu. W takie sytuacje muszą się ingerować obie strony i nie jest to tylko mój wymysł, bo boję się czy coś. Nie ma szans. Ja wiem jak to działa i nikt nie musi mi mówić, co robić a co nie. Jedynie tym razem przyznałem rację Caroline. Dziewczyna ma porządnie poukładane w głowie co już nie pierwszy raz udowodniła, więc myślę ze mogę się zdać na jej słowa.
Wysiadłem z auta i przeszedłem do bagażnika, żeby wyciągnąć zakupy, które zrobiliśmy z Caroline. Kiedy je zanieśliśmy do środka domku nikogo tam nie zastaliśmy. Pewnie poszli nad jezioro. Wypakowaliśmy z Caroline wszystkie produkty i pochowaliśmy je tam gdzie ich miejsce.
-Chodź musisz znaleźć Sam i z nią pogadać.-Powiedziała dziewczyna i nie czekając na moją odpowiedź pociągnęła mnie w stronę jeziora. Nie wiem czy ta dziewczyna coś ćwiczy, ale jest cholernie silna. Albo ja słaby, ale to nie wchodzi w grę. Mógłbym tak powiedzieć 8 miesięcy temu kiedy nie chodziłem na siłownię. Teraz się wszystko zmieniło. Victoria mnie "przekonała" do ćwiczeń. W sumie to to nawet nie było przekonywanie tylko zmuszanie, ale chcąc ją zadowolić i uwolnić się od jej jęczenia, zacząłem regularnie uczęszczać na siłownię, i nawet to polubiłem.
Kiedy doszliśmy nad jezioro, poczułem tak mocną zazdrość, że nawet nie miałem zamiaru tego jakoś specjalnie ukrywać. Jak zobaczyłem tego fiuta trzymającego MOJĄ Sam na rękach piszczącą wniebogłosy, miałem ochotę mu przypierdolić, jednak nie mogłem tego zrobić. Nie chciałem psuć całej reszty wyjazdu tutaj. Ostatnie dni wakacji. Mówiłem Sam, że chcę aby ten ostatni tydzień był najlepszym z całych wakacji. Nie mogłem tego zepsuć. Zacisnąłem pięści i szczękę z nerwów, którym nie mogłem dać upustu. Odwróciłem się aby wrócić do domku, ale ręka Caroline mnie zatrzymała.
-Matthew, uspokój się. Przecież nic takiego się nie dzieje. Zluzuj trochę.
-Teraz to ty zluzuj. Zostawiłem telefon w środku. Po za tym przyniosę Sam ręcznik. Stąd widzę, że trzęsie się jak galareta.-Powiedziałem, ze spokojem w głosie a Caroline puściła moją rękę i mogłem odejść. Wszedłem do środka i zabrałem telefon, który leżał na blacie w kuchni, po czym poszedłem na górę do pokoju i zabrałem ręcznik Sam, który leżał na łóżku, na którym spaliśmy oboje zeszłej nocy. Wróciłem nad jezioro, już z większym spokojem a w tym samym momencie z wody wychodziła zmarznięta Samantha, więc podszedłem do brzegu i rozłożyłem ręcznik. Kiedy Sam mnie zauważyła uśmiechnęła się szeroko a kiedy do mnie podeszła wtuliła się w ręcznik, który trzymałem i jednocześnie we mnie, a ja owinąłem ją ręcznikiem dookoła. Przez chwilę, wyglądało jakby nigdy nic się nie stało.
Samantha P.O.V.
-Musimy pogadać.-Powiedziałam przytulona do Matthewa.
-Tak wiem, ale najpierw może idź się przebrać co?-Aww kochany, się martwi. Znowu! No dobra są postępy. Może będzie łatwo. Chwila wie? W sensie, ze sam miał zamiar czy... raczej sprawka Caroline, ale w to nie wnikam. Powiedziałam szybko "jasne" i pobiegłam się przebrać do domku. Cały czas było mi cholernie zimno, po za tym jest już w miarę późno i na dworze też jest już chłodno, więc postawiłam na leginsy, zwykłą bluzkę i na to przydużą zwykłą czarną bluzę. Rozpuściłam jeszcze koka, którego zrobiłam przed wejściem do wody, ale włosy i tak zostały doszczętnie zmoczone, ale przynajmniej mi mnie przeszkadzały, bo mimo, że nie są one aż tak długie to i tak potrafią przeszkadzać w cholerę. Nie miałam zamiaru ich ponownie związywać, wiec dokładnie przesuszyłam je ręcznikiem, żeby ograniczyć ryzyko przeziębienia i nie przedłużając więcej wyszłam z domku.
Serce zaczęło mi porządnie walić, tak ze myślałam, że mam palpitację, ale w moim wypadku takiej reakcji nie da się pominąć. Raz kozie śmierć.
Podeszłam do grupki, która już tym razem nie siedziała obok jeziorka tylko tym razem w ogródku przy domku. Nie siadałam nawet na krzesełku, tylko spojrzałam się na Matthewa i kiwnęłam mu głową, na co on wstał i poszliśmy się przejść.
To był długi spacer w ciszy zanim któreś z nas się odezwało, bo myślę, że po prostu żadne z nas nie wiedziało od czego zacząć. Kilka razy się już do tego zbierałam jednak, po chwili uświadamiałam sobie, że nie są to słowa od których bym chciała rozpocząć rozmowę. Cały czas miałam cichą nadzieję, że temat rozpocznie Matt ale on najwyraźniej czekał a że rozpoczynającą będę ja. Myślę, że oboje mieliśmy w głowie mniej więcej takie same myśli, ale co ja tam mogę wiedzieć. Od ostatniej naszej rozmowy przed tym jak rzuciłam się w ogień idąc z rodzicami na tego grilla, Matt się bardzo zmienił. Ponoć zaczął chodzić na siłownię, ale jeszcze nie miałam okazji widzieć efektów w całości. Jedyne co mogę przyuważyć to że jego ramiona i barki znacznie się powiększyły, więc myślę, że mogę mu wierzyć na słowo.
-Cholera, dobra. Przejdźmy do rzeczy.-Wypaliłam nagle co zdziwiło tylko Matthewa ale i mnie.-Po primo... Caroline Ci kazała?-Spojrzałam się na chłopaka a ten się lekko zaśmiał.
-No powiedzmy, że kazała.-Chłopak się zaśmiał, na co mu zawtórowałam.-A po sekundo to powinienem Cię chyba przeprosić.
-Ej sekundo jest moje!-uderzyłam chłopaka z oburzeniem i się zaśmiałam.-Nie masz mnie za co przepraszać.
-Oczywiście, że mam za co!-Tym razem chłopak udawał oburzonego.-Zachowywałem się jak idiota. Nie zrobiłaś nic złego a ja zrobiłem tego wielkie halo.
-Nie... w sumie to miałeś rację.-Matthew zmarszczył brwi i czekał aż dokończę to co miałam na myśli.-Nie powinnam Ciebie całować, to... to było pod wpływem impulsu.-Przez chwilę czekałam na jakąkolwiek reakcję ze strony chłopaka, ale jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Cholera chyba coś zjebałam.
-Wiesz co tak teraz myślę?-Spojrzałam na chłopaka kiedy nagle z dupy się odezwał po tej niezręcznej ciszy.-Jebać to.-Powiedział po czym załapał moją twarz w dłonie i wpił się w moje usta, bez chwili zastanowienia oddałam jego pocałunek.
Cóż tym dał mi do zrozumienia, ze już jest między nami wszystko w porządku, ale i tak boję się tego co nastąpi później, bo on nie patrząc nadal ma dziewczynę i z tego mogą wyjść kolejne konflikty i sytuacje, które wolałabym ominąć, ale nie jestem pewna czy to jest w ogóle możliwe.
#
#
#
Cholera znów skończyłam na pocałunku cri
No ale jest tak jak pisałam pod koniec tygodnia tym razem minimalnie dłuższy bo 1004 słowa, ale myślę, że puki mam wenę zacznę od razu pisać kolejny i myślę że może w piątek dodam kolejny, gdzie już będzie się tak jakby więcej działo i nie będzie wszystko się działo tylko w okół Satthewa psh.
(Tak wiem zdjęcie tematyczne ASF ale On na vma to życie dziękuje)No także miłego poniedziałku wszystkim ;)
C ya ;)
CZYTASZ
Way back home // MLE
Hayran KurguRight here ain't nobody can control you. You make your own story.