34 cz.2

126 13 8
                                    

Notka na dole ♥ przeczytaj!

UWAGA SCENY "18+"

-Już możemy iść do pokoju?- Jęknęłam kiedy wychodziliśmy z VS.

-Nie chciałaś czasem odwiedzić wujka Donalda?- chłopak zaśmiał się melodyjnie, co odwzajemniłam momentalnie.

-No tak. Idziemy jeść.- Szybko potwierdziłam i pociągnęłam chłopaka w stronę strefy jedzenia, od razu odzyskując energię.- Ale wciąż jestem zła, żebyś sobie nie myślał, że wszystko jest okej. -Pogroziłam palcem i dalej szłam dumnie przed siebie.

-Mhm... za niedługo Ci przejdzie. -Mruknął pewnie idąc za mną niczym piesek na smyczy. Nie miłe porównanie, wiem... ale ups, zasłużył.

Końcowo zamiast w McDonald's znaleźliśmy się w Subwayu. Matthew szarpnął się na kanapkę 30 cm, której i tak oczywiście nie dałam rady zjeść, ale nie zostawiłam nie wiadomo ja wiele, więc chłopak dokończył ją za mnie, bo go zmusiłam. Na początku nie chciał jej zjeść i stwierdził, że przecież można ją wyrzucić, ale to nie w moim stylu. Sam już był w sumie najedzony, ale słowa "później to spalimy" w połączeniu z puszczeniem oczka, jakoś go przekonało, chociaż marudził jeszcze chwilę zanim się zmusił.

Po niecałej godzinie już całkowicie opuściliśmy centrum handlowe, co mnie niezmiernie ucieszyło. Jednak zamiast od razu udać się do apartamentu, przechadzaliśmy się pełnymi ulicami Vegas, cały czas trzymając się za ręce i rozmawiając o wszystkim. Nie dowiedziałam się jeszcze co takiego mamy zaplanowane na wieczór, ale za niedługo się dowiem, bo czas tutaj leci dwa jak nie trzy razy szybciej.

-Mogę Cię o coś zapytać?- Wtrąciłam nagle, kiedy już byliśmy w drodze powrotnej, aby powoli zacząć się przygotowywać, na to "wielkie" wydarzenie dzisiejszego wieczoru.

-Chyba tak. -Powiedział samemu nie będąc pewnym, czy na pewno jest gotowy na pytanie, które miałam zadać, ale nie jest one jakieś straszne, no chyba że on przyjmuje takie rzeczy inaczej.

-Czy zabrałeś tutaj kiedyś Victorię? -Od kiedy Matthew wyszedł po opowiedzeniu historii życia z Carterem za drugim razem, kiedy tu był, nie miałam specjalnie okazji, żeby o to zapytać, a żeby nie skłamać troszkę mnie to pytanie męczyło. Znaczy się pewnie znalazłaby się jakaś tam okazja, ale miałam za każdym razem wrażenie, że to nie jest ten moment, co u mnie się często zdarza. Najlepiej jest wszystko przekładać, dopóki nie stanie się to nieważne, albo do usranej śmierci, Jak kto woli.

Chłopak zwolnił na chwilę kroku, żeby móc się przyjrzeć mojej twarzy. Na pewno zauważył zainteresowanie w moich oczach, za to ja nie mogłam nic wyczytać z jego mimiki, po za tym że wydawał się nadmiar spokojny, co nie skłamię sprawiło ze poczułam się odrobinę lepiej. -Nie.- Odpowiedział krótko, wciąż mi się przyglądając, jakby się zastanawiając, czy ma coś więcej powiedzieć. Pokręcił głową ledwo widocznie, jakby odrzucając od siebie jakieś myśli, co miał często w zwyczaju robić, tak samo jak przeczesywanie włosów palcami, albo stanie opartym o ścianę, jeśli tylko była taka możliwość i sytuacja, nie była zbyt wymagająca. -Po za Kristen i Tobą, nie było z nami żadnej dziewczyny. -Dodał po chwili, już nie przyglądając się mi, a ciągnąc nas do apartamentu.

Ta odpowiedź mnie zadowoliła, ale nie dawałam po sobie tego poznać i udawałam obojętną co do tego, ale prawdopodobnie i tak wiedział, że to było kłamstwo, ale i tak po co się z tym wszystkim tak obnażać. -Okej to jeszcze jedno pytanie.- Matthew westchnął, na co się cicho zaśmiałam. -Powiesz mi gdzie idziemy dzisiaj?

-Nie.

-Dlaczego nie? -Jęknęłam niczym dziecko, czyli tak samo jak zachowuję się prawdopodobnie połowę dzisiejszego dnia.

Way back home // MLEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz