11

172 13 2
                                    

-Słuchaj no, nie możecie sie wicznie kłócic.
-a własnie ze możemy- powiedziałam niczym zadufana rozkapryszona nastolatka, którą w sumie byłam ale nie aż w tak dużym stopniu. Chyba.
-pogodzicie się przynajmniej, żebyście nie kończyli wakacji skłóceni
- po co skoro i tak sie moge założyć że w szkole i tak już będzie mnie totalnie olewal. To nie ma kompletnie żadnego sensu.
-a ja Ci mówie że ma. Nie psujcie sobie i przedewszystkim nam wakacji okej...-powiedziała lekko zirytiwana Caroline. Okej okej może i miała troche racji ale może mi bardziej chodzi o to że nie mam pojęcia jak z nim mam się pogodzić okej
-Pshh...-złożyłam ręce na piersiach i zrobiłam obrażoną minę.-Niech Ci będzie. Pogodze się z nim o ile powiesz mi jak mam się do tego zabrać.
-No... Normalnie chyba-Powiedziała lekko zmieszana Caroline.
-Fajnie.-westchnęłam lekko zirytiwana.
-oj daj spokój coś wymyślisz. Albo po prostu na spontana, podejdź do niego i powiedz, że... Że...-ucięła Caroline aby chwilę się zastanowić.- żeeee... Nie chcesz, aby eh... O! Nie chcesz, psuć tego co jest między wami i nie chcesz, żebyście kończyli wakacje w tak nie miły sposób?-powiedziała sama nie pewna swoich słów.
-Kobieto, ale między nami nic nie ma.-stwierdziłam poważnie, na co dziewczyna podniosła brwi zaśmiała się, poklepała mnie po ramieniu i odeszła jak gdyby nigdy nic. Co to w ogóle miało być? Przecież jakby coś było to byśmy się cały czas nie kłócili o najmniejsze rzeczy. A ten... Mmmh te pocałunki to przecież nic nie... O cholera, nie mam żadnych argumentów.
-O kurwa.-to było jedyne co mogłam w tej chwili powiedzieć.-Ja go chyba kocham...-pomyślałam chwilę i się zaśmiałam.-Pshh.. Nah.
-Kogo kochasz?-usłyszałam za swoim uchem przez co się wystraszyłam i podskoczyłam na miejscu.
-Cameron ty chory pojebie.
-Mnie kochasz?-zapytał z wielkim uśmiechem na ustach, na co się zaśmiałam.
-Oczywiście najbardziej...
-A może Matta?-momentalnie spoważniałam
-Caroline Cie nasłała?
-Nikt mnie nie nasyłał-wzruszył ramionami- to jak kogo kochasz?
-o matko...-westchnęłam i wymyśliłam na poczekaniu jakąś wymówkę.-ojczyma, i nie, nie zakochałam się w partnerze mojej mamy, poprostu jestem mu bardzo wdzięczna i te sprawy, bo przed chwilą dostałam smsa, że załatwił mi bilety na koncert.-Dobrze Sam. Powiedziałam sama do siebie w myślach a Cameron tylko pokiwał głową na znak że zrozumiał. Może się odczepi.
-Rozumiem... Dobra wymówka Sam.-Spojrzałam na niego jak na idiotę, udając jednocześnie że nie mam pojęcia o czym on mówi.-Twoja reakcja kiedy o nim wspomniałem jest jednoznaczna kochana.-zaczęłam kręcić głową, jakbym zaczęła go o coś prosić bez słów, nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć więc milczałam.-spokojnie nikomu nie powiem.-Dodał, po czym puścił mi oczko, złapał za jabłko ze stołu i odszedł tak samo jak wcześniej zrobiła to Caroline.

Sam. Mam złe wiadomości.

o co Ci chodzi?

Chyba już nie potrafisz ukrywać wszystkich swoich uczuć tak dobrze.

Jakich znowu uczuć!? Nie mam żadnych uczuć!

Samej siebie nie oszukasz.

Skoro tyle wiesz, to powiedz mi co mam zrobić.

Słuchaj swojego sumienia.

Ty jesteś moim pieprzonym sumieniem.

Nie mnie ja jestem głupia, to drugie.

Jakie drugie Co ty do mnie gadasz?
Halo
Powiedz coś

Dobra dam sobie jakos radę. W sumie to nie mam raczej żadnego wyjścia. ''Obiecałam'' Caroline, że to naprawię, mimo że ja tu nie widziałam nic do naprawiania.
Wyszłam z domku, z którego nie wychodziłam od kiedy wstałam (10:30) aż do teraz (16:56). Jako, że nikogo przed domkiem nie widziałam, ruszyłam w stronę jeziorka gdzie jak się spodziewałam zauważyłam Susan, Kiana, Jc, Mirandę, Camerona i Taylora i podeszłam do nich. Susan siedziała z Kianem na kocu patrząc jak pozostali chlapią się wodą w jeziorku.
-Chodź do nas!-krzyknął Cameron kiedy mnie zauważył.
-Woda jest ciepła nie musisz się martwić!-Dodała Miranda na co reszta przytaknęła. W sumie jest gorąco jak diabli, więc nie widzę żadnych przeciw wskazań, więc dałam znać znajomym i poszłam ubrać strój kąpielowy, bo nie bardzo mi się widziało kąpać w ubraniach ani w bieliźnie bo hehe ja geniusz wzięłam tylko jeden stanik. Szybko się przebrałam i wróciłam do przyjaciół.

Caroline POV.
-Too...-zaczęłam rozmowę z Matthewem, który był uważnie skupiony na drodze. Jechaliśmy do sklepu dokupić trochę jedzenia i picia.-Jak Ci się układa z Sam?
-A jak ma mi się układać?-zapytał zdziwiony moim pytaniem.-Nijak. Ona sobie jest, ja sobie jestem i wszystko jest... Normalnie?
-Normalnie?-zadrwiłam patrząc na niego jak ma debila.-Prosze Cię przecież widzę jak Cie zazdrość zjada jak jest obok Jc i to jak na nią patrzysz... Nie umiem zinterpretować tego spojrzenia, aaaale na pewno nie wygląda to tak jakby było ''normalnie''.- zrobiłam cudzysłów w powietrzu. Postanowiłam pomóc trochę Sam z tą całą sprawą, która męczyła mnie bardziej niż, którekolwiek z nich.-Zrobisz coś z tym?
-Co mam z tym niby zrobić?-zapytał cały czas nie odrywając wzroku od jezdni.
-No nie wiem pogadaj z nią o tym.
-Jasne o ile nie będzie siedziała z Jc.-westchnęłam na upratość tego człowieka i przewróciłam oczami.
-Schowaj tą zazdrość i dumę i ją odzyskaj!
-Spróbuję, ale nic nie obiecuję. Ona też musi współpracować... Znaczy się Sam.. Sam też musi współpracować.-uśmiechnęłam się w dumie. Może coś z tego wyjdzie.

#
#
#
EDIT

BEDZIE #TEAMMATT
Ale nie wiem czy już cały czas nie wiem nie wiem albo i wiem ale nie powiem
Chciałabym sprobować wkrecic jakas akcje wiec zobaczymy

Info!!!!!
Okejka, więc na wejściu po wejściu aj em soł sorry ale kurcze no wakacje były i mi sie niechciało nic a nic.
Aaale to że jest rok szkolny wcale w tym nie pogmaga bo mam od pon do środy 9 wykanczajacych lekcji (moja klasa liczy 38 osób wiec wykańczające) w czwartek mam CIEZKIE praktyki w hotelu i jedynie w piatek mam malo lekcji wiec jedyne co to w weekend bede probowac
NOWY POD KONIEC TYGODNIA

Way back home // MLEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz