-Nie.-powiedział stanowczo chłopak. Nie wyglądał nawet na przekonanego tym że rzeczywiście mam zamiar to zrobić. Jakby w ogóle nie wierzył w prawdziwość moich słów.
-Co nie...- przewróciłam lekko oczami i spojrzałam na niego spod byka.
-Nie będziesz mieszkać z tym idiota.-Dodał zakładając ręce na piersiach.
-On nie jest idiotą... A po za tym to już twoje "nie" nie ma w tym momencie znaczenia. Jutro idziemy zobaczyć...-Nie dokończyłam bo postanowił mi przerwać.
-Prędzej pozwolę Ci rozmawiać z innymi chłopakami, niż mieszkać z tym chujem.
-Wiesz co w takiej sytuacji to tylko ty tutaj jesteś chujem.-Jak tylko to powiedziałam to ugryzłam się w język ale było jak zwykle za późno. Momentalnie pożałowałam kiedy zobaczyłam wyraz jego twarzy. Nie był zadowolony czego nie ma się co dziwić. Przygryzłam wargę od wewnątrz i przełknęłam zbierającą się szybko ślinę.
-Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj.
-W takim razie Ty nie nazywaj tak Matthewa.-Wow, tak sam brnij w to dalej. Brawo ja.-Daj spokój, nie biorę z nim ślubu tylko z nim zamieszkam.-Próbowałam jakoś załagodzić tą sytuacje, ale jak tu łagodzić taką sprawę.
-Tak od tego to się zaczyna. Dziewczyno zapomnij.-Podkreślił dodatkowo pochylając się nade mną czym sprawiał wrażenie silniejszego i prawdopodobnie nie było to tylko wrażenie.-Ty nie rozumiesz... Ja muszę się wyprowadzić.
-W takim razie wyprowadź się sama.-Oh serio... Takich rzeczy mi życzy. Szkoda słów.
-To nie jest takie proste...
-Prościej się chyba kurwa nie dało.
-Dasz mi kurwa choć raz dokończyć zastane zdanie?-Warknęłam na niego czym na pewno w ogóle go nie zadowoliłam, ale przynajmniej lekko się odsunął i odchylił głowę do tylu patrząc na mnie jeszcze bardziej z góry niż wcześniej.-Dziękuje.-Dodałam i poprawiłam włosy.-Muszę się wyprowadzić, czy chce czy nie chce a to że Matthew również aktualnie szukał mieszkania, to jest mi to na rękę. Pracuje, ale nie zarabiam wystarczającą dużo, żeby od tak sama zamieszkać. Po za tym on znalazł całkiem ciekawa ofertę. Dwa pokoje łazienka i kuchnia. W miarę spora przestrzeń, ale dokładniej przekonam się jutro. Plus zawsze lepiej mieszkać z kimś w o wiele większej przestrzeni niż siedzieć całymi dniami samemu w małej klitce.-Zaczęłam tłumaczyć, ale on dalej zdawał się nie dawać się w ogóle przekonać moim słowom.
-Jakoś mało przekonująca jesteś.
-Co... Ja nie staram się być przekonująca, bo ja nie mam Cie do czego przekonywać. Ja Cie najprościej na świecie informuje, że będę mieszkać z Matthew.-Ponownie się wkurzyłam, jednak dalej nie mówiłam moim typowo sukowatym tonem głosu, bo mimo wszystko ten typek miał w sobie coś co mnie do tego zniechęciło do jakiegokolwiek pyskowania. Chociaż nie do końca. Nvm.
-Nie będziesz mieszkała z nim. Przynajmniej nie dopóki jesteś moją dziewczyną. A szybko to się nie zmieni.-Powiedział z palcem przystawionym do mojej twarzy po czym wyszedł z mojego pokoju a później z domu jak gdyby nigdy nic.
Przewróciłam oczami na zachowanie Nasha i usiadłam na łóżku opierając się plecami o chłodna ścianę. Koniec końców i tak nie wyszło tak źle jak się spodziewałam.
*następny dzień*
Niechętnie ubrałam buty i wyszłam z domu wcześniej zabierając ze sobą torebkę. Zamknęłam drzwi na klucz bo ostatnio całymi dniami przesiaduje sama w domu, co mnie nie specjalnie cieszy. Trochę mi tęskno za mama i nawet i tym wredziolem Thomasem. Mama mimo, że jest w ciąży to dalej pracuje. Co prawda jest w 3 miesiącu i jej praca nie jest aż tak wykańczająca, ale zawsze to coś tak. Za niedługo się wyprowadzam prawdopodobnie na stałe a oni nawet nie maja dla mnie odrobiny czasu. Jak... Litości jeszcze się sobą nacieszycie tak. A mną już nie tak często. Oczywiście będę odwiedzać ich jak tylko będę mogła i jak oni będą mogli nie zapominajmy. I zapewne wpadnę raz na jakiś czas na jakiś rodzinny obiadek, bo za długo chyba nie wyżyję z Matthewem na samych pizzach i Taco Bell. Znaczy się nie narzekam czy coś, bo uwielbiam ale... Chyba, że samej uda mi się trochę pod szkolić w gotowaniu. Cóż nadziei umiera jako ostatnia, czy jakoś tak.
Ruszyłam powolnym krokiem w stronę samochodu Matta. Usiadłam na miejscu pasażera i poprawiłam włosy.
CZYTASZ
Way back home // MLE
FanficRight here ain't nobody can control you. You make your own story.