13

165 14 8
                                    

KOMENTUJCIE BO NIE WIEM CZY ZYJECIE AAA

°°°°°°°

Wróciliśmy do reszty przyjaciół , którzy się rozgościli na ogródku przy domku a ich spojrzenia były wręcz nie do zniesienia.

-I co jesteście razem?-Wypaliła nagle Susan na co otworzyłam szeroko oczy i popatrzyłam na nią z grozą w oczach, na co ona się tylko zaśmiała. Mała żmija. Ale i tak ją kocham.

-Nie Matt nadal ma dziewczynę, nie zapominaj o tym.-Powiedziałam i chciałam usiąść na krześle, ale zostałam przyciągnięta na kolana Matthewa, przez co się zdziwiłam. Założyłam włosy za ucho i popatrzyłam się ze zdziwieniem na chłopaka, na co on się tylko szeroko uśmiechnął. Jednak nie zeszłam z jego kolan tylko usiadłam wygodniej.

-Już nie długo z tego co widzę.-Powiedziała pod nosem Miranda, ale nie było to zbyt ciche i wszyscy się zaśmiali.

-Ale wy jesteście zabawni.-Powiedziałam śmiejąc się sarkastycznie po czym w jednej sekundzie zrobiłam poważną twarz, patrząc się na nich z lekką grozą.-Idę po coś do picia...

-Siedź ja Ci przyniosę- szybko podniosła się Caroline i poklepała mnie po ramieniu. Co tu się dzieje? Czy przepraszam oni próbują z tego zrobić jakieś pieprzone biuro matrymonialne? Jeśli tak to nie mam zamiaru brać a tym udziału. Po chwili dziewczyna wróciła z kilkoma piwami i sokiem pomarańczowym, który wręczyła mi.

-Dziękuję, ale mogłabym sobie iść po to sama.-Powiedziałam po czym sarkastycznie się do niej uśmiechnęłam.

-A nie ma problemu kochana.-Odpowiedziała po czym puściła mi oczko i się zaśmiała na co ja również się zaśmiałam tym razem nie sarkastycznie. Ta dziewczyna jest nie możliwa. Oparłam się wygodnie o Matta i wdałam się w ciekawą konwersację ze znajomymi.

Caroline P.O.V.

Cóż mogę dumnie stwierdzić, że misja została zakończona sukcesem, bo z tego co widać między nimi teraz jest lepiej niż w ciągu całego tego czasu od kiedy ponownie gadają. Mam nadzieje tylko, ze tak już zostanie, bo trochę trwało to zanim doszło do takiego stanu, a razem oni wyglądają wręcz cudownie, aż chce się na nich patrzeć. W sumie fajnie było bawić się w swatkę jednak w ich przypadku wolałabym się nie bawić się w to ponownie bo to już będzie konkretne wyzwanie. Ale nie żebym się chwaliła jestem świetna w tych sprawach. Chociaż nigdy nie byłam za tym, żeby kogoś na siłę związywać. Ale oni razem to goals, więc po prostu serce mi się krajało kiedy widziałam ich skłóconych. Wiem, ze Sam nienawidzi kiedy, ktoś ją chwali albo komplementuje bo strasznie się wtedy peszy i nie ma pojęcia co ze sobą zrobić, co ja w sumie też mam ale raczej się cieszę z komplementów szczególnie kiedy dostaje je od Camerona. Jednak jej przypadek jest ekstremalny. Ona się boi tylu rzeczy i jest tak niepewna siebie, ze przechodzi to ludzkie pojęcie, ale ona już taka jest i tego nie zmienię choćbym się nie wiadomo jak bardzo starała.

Susan P.O.V.

Super po prostu świetnie Caroline jest z Cameronem, Sam jest z Mattem, no prawie ale wiem, że to i tak nastąpi prędzej czy później, a ja jestem rozerwana między moim chłopakiem, który nie odezwał sie do mnie od tygodnia a jego byłym przyjacielem, który jest tak cudownym człowiekiem, że gdybym nie była zakochana po uszy w Samie to bym za niech wyszła bez chwili zastanowienia. Po prostu złoty człowiek. Ale miłość jest głupia i często ślepa jak cholera, przez co często wiele osób cierpi. Nigdy nie miałam szczęścia do chłopaków, a najgorszy był ten, który był tuż przed Samem. Ten dupek aka Damien, zniszczył mi moje cenne 3 miesiące życia. Przez niego zaczęłam palić i pić, bo wcześniej to byłam całkiem porządną dziewczyną, ale on mnie zniszczył przez to, że byłam w nim ślepo zakochana. Gdybym wtedy wiedziała to co wiem dzisiaj nigdy bym do tego nie dopuściła.

-Susan!-Podniosłam głowę, kiedy ktoś krzyknął moje imię.

-Huh?-Powiedziałam lekko zdezorientowana.

-O czym ty tak myślisz?-Powiedziała Samantha

-A o niczym konkretnym. Po prostu się zawiesiłam.-Powiedziałam po czym się zaśmiałam, ale Sam nie wyglądała na zbytnio przekonaną, ale powiedziała tylko przeciągnięte "okej". Nagle poczułam w kieszeni mojej bluzy wibracje, po czym usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki Super Girl. Przeprosiłam towarzystwo i odeszłam na kilka metrów od grupki znajomych.

-Halo?-Odebrałam połączenie. To Sam.

-Em... cześć.

-Masz jakąś sprawę?-zapytałam bez emocji w głosie.

-Tak chciałem się zapytać jak się bawisz na wyjeździe?

-Oh nagle Cię to zaczęło interesować?

-Susan proszę Cię... Po prostu jestem ciekawy jak się bawisz i...

-I? I co?-zirytowanie rosło w moim głosie jednak nie chciałam na niego zacząć krzyczeć ani nic w tym stylu, bo w jego głosie mogę usłyszeć skruchę, ale z tego co się dowiedziałam w te ostatnie dni od Kiana to niezły z niego aktor.

-I chciałem się zapytać czy chciałabyś się spotkać po twoim powrocie?

-Oh...

-Chciałbym Cię przeprosić. Wiem, ze ostatnio nie byłem dobrym chłopakiem i chciałbym to naprawić.-I jak zwykle moje serce zmiękło. Chcę mu dać jeszcze jedną szansę, bo cały czas mam nadzieję, na to że kiedyś się zmieni i będzie między nami tak jak było na samy początku.

-Um... okej. Jeśli to nie dla Ciebie problem, ze w Kanadzie będę dopiero koło godziny 21 to jasne.

-Godzina nie gra roli. Po prostu czuję potrzebę przeproszenia Cię.

-Okej, wiec możesz przyjechać po mnie na lotnisko.

-Jasne. Nie mogę się doczekać.-Jego głos się rozweselił i mogłam usłyszeć jak mówi z uśmiechem na twarzy. Zawsze to rozpoznam.

-Okej to do zobaczenia.

-Do zobaczenia. Kocham Cię.-Powiedział po czym się rozłączył, a mi prawie zatrzymało się serce. Żeby nie skłamać dodał mi teraz tyle nadziei na nasz związek i rozweselił mnie już do końca tego dnia. Na prawdę nie mogę się doczekać kiedy się z nim spotkam. Moje uczucia do niego się znacznie teraz wzmocniły i nie wiem jak się pozbieram w całość jeśli znów nam nie daj Boże nie wyjdzie. Wróciłam do znajomych z wielkim uśmiechem na twarzy i tym razem wdałam się z nimi w zaciętą dyskusję.

Samantha P.O.V.

Susan wróciła z rozmowy jakaś strasznie zadowolona i ciesze się z tego powodu niezmiernie, ale strasznie ciekawi mnie co ją tak uszczęśliwiło i ożywiło. Ale spokojnie i tak ją o to prędzej czy później wypytam. Wywiad jej nie ominie jak zwykle z resztą.

Mimo, że na początku byłam bardzo przeciwna siedzeniu Mattowi na kolanach to nadal na nich siedzę, bo co jak co ale nogi to on ma wygodne. Jeszcze bardziej to siedzenie na nich polepsza fakt, że Matthew cały czas bawi się moimi włosami albo "masuje" mnie po plecach. Jedynie minimalnie niszczy to, ze czasami jeździ swoją ręką troszkę za wysoko moich ud, bo przepraszam ale nie jesteśmy tu sami.

$

$

$
Zdjęcie znów nie w temacie ale jest perf wiec je dodalam dziekuje

Wow napisałam dwa rozdziały w jeden dzień i to w sumie w miarę długie bo ten ma 1035 słów to i tak lepiej niż 800 rajt? rajt.

Okej zrobiłam wam dzień dziecka dwa rozdziały w trzy dni ale nie mogłam się powstrzymać cri. Jakoś taka jestem podekscytowana tym, w sumie za niedługo sami zobaczycie dlaczego no ale. W sumie sama tego nie planowałam na początku ale hehehe no. Nie mówię, że wy musicie byś tak samo zadowoleni z tego jak to się potoczy ale ja jestem więc lel no.

Dziękuję za uwagę

C ya ;)

Way back home // MLEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz