5.

251 20 0
                                    

-Dziewczyno co ty tam masz w tej torbie? Kamienie tu przywiozłaś czy jak?-Westchnął Matthew wnosząc do domu walizkę od Susan.

-Oj nie przesadzaj, to tylko 150 metrów księżniczko.-Zaśmiałam się razem z Susan.

-W takim razie, księżniczko-powiedział z naciskiem na "księżniczko" dając mi tym wyraźnie do zrozumienia, że irytuje go to jak do niego mówię.-Jak będę was odwoził na lotnisko to sama będziesz niosła tą walizkę.- Powiedział obrażony i tradycyjnie oparł się o ścianę.

-Oh... czyli już się zgłaszasz na ochotnika na odwiezienie nas? Świetnie! Nie będę musiała prosić mamy.-Klasnęłam radośnie w dłonie. Matt po zorientowaniu się w co się "wpakował" powiedział cicho "kurwa" pod nosem co obie z przyjaciółką zauważyłyśmy i się zaśmiałyśmy.-Oj, przecież to nic takiego! Tylko nas odwieziesz i po sprawie!

-Tak, ale będziemy musieli wyjechać co najmniej dwadzieścia minut wcześniej, żebyście zdążyły się pożegnać. Chociaż, nie wiem czy 20 minut starczy.-Przewrócił chłopak oczami.

-Oj już przestań.-powiedziałam poważnie, ale zaraz znów się uśmiechnęłam.- I nie przewracaj tak tymi oczami bo Ci do innej galaktyki odlecą księżniczko.

-Przestań mówić na mnie księżniczko!-Chłopak się wyprostował i lekko podniósł głos. Chłopak ścisnął dłonie w pięści i zacisnął szczękę. Okeeej... nie wiedziałam, że czymś tak błahym mogę go aż tak wkurzyć.

-Pożegnaj się z Susan.

-Chwila to on nie zostaje?-zapytała zawiedziona(?) dziewczyna

-Jak widać nie. Cześć Sus. Fajnie było Cię poznać.

-Mi Ciebie również.-W głosie dziewczyny można było wyczuć lekkie zmieszanie i przerażenie w całej tej sytuacji. Wypchnęłam chłopaka z domu i wyszłam za nim. Zamykając drzwi. Dosłownie dwie sekundy później uchyliłam drzwi.

-Rozgość się. Możesz zaatakować lodówkę.-powiedziałam do dalej zmieszanej przyjaciółki, zaśmiałam się dla lekkiego rozluźnienia sytuacji i zamknęłam z powrotem drzwi i podeszłam do chłopaka opierającego się o czarnego Jeepa i palącego papierosa. Stanęłam na przeciwko niego z założonymi rękami na klatce piersiowej. Przez chwilę przyglądałam się jego twarzy, którą miał odwróconą w innym kierunku niż ja stałam. Westchnęłam głęboko.

-Co z Tobą jest nie tak? -Chłopak spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami.-Na prawdę nie masz się o co obrażać?

-No widzisz właśnie nie mam. Mówiłem Ci kilka razy a ty dalej swoje. Jeśli uważasz to za zabawne, to musisz wiedzieć, że nie jest.

-Kiedy zachowujesz się jak księżniczka, to tak Cię nazywam.-Wzruszyłam obojętnie ramionami, mimo że wcale nie było mi to takie obojętne. Nie chciałam mu zrobić przykrości.

-Kiedy ja się tak kurwa zachowywałem?! Nawet jeśli bym się tak zachowywał, to nie powinnaś tak mówić, do żadnego faceta. Nikomu nie życzę aby był tak nazywanym. Nawet najgorszemu nieudacznikowi tego świata.

-No tak zapomniałam, że uraziłam twoją męską dumę. Dalej z Ciebie taki nerwus.

-Tak kurwa! Jestem byłem i będę nim i tego nie zmienisz czy tego chcesz czy nie. Powinnaś zrozumieć, ze w niektórych sytuacjach najprościej na świecie puszczają nerwy, a już szczególnie mi!-Chłopak cały czas mówił z podniesionym głosem i cały czas zaciskał szczękę.

-Nie krzycz na mnie.-Powiedziałam cicho ale pewnie, jednak nadal cicho.-Dobra, przepraszam. Nie będę już. Obiecuję.-Ostatnie słowo powiedziałam cicho pod nosem bardziej do siebie niż do niego. On jedynie na te słowa znów odwrócił głowę w bok i patrzył się tępo w nieistniejący punkt, paląc już kolejnego papierosa. Nie wiem dlaczego ale zaczęłam się skrupulatnie przyglądać, każdemu calu jego twarzy i ciała. Twarz nic się nie zmieniła, ale jego postura owszem. Zawsze był chudy. Teraz tez jest ale wydaje się być bardziej zbudowany. Spojrzałam w jego jak zwykle świecące się oczy, którymi wcale nie miał zamiaru na mnie patrzeć.-Powiesz coś?

Way back home // MLEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz