8.

207 12 4
                                    

-Ała!-Krzyknęłam na całe gardło kiedy poczułam jak coś wbija mi się w palec.-Nie nosze więcej tego zasranego drewna.

-Pf księżniczka-zaśmiała się żartobliwie ze mnie Miranda.-Malutka drzazga Ci się wbiła i robisz z tego wielkie halo.-Spojrzałam się na nią z miną w stylu "nie żartuj sobie ze mnie". Podeszłam do niej i pokazałam jej dłoń w której miałam rzekomą malutką drzazgę. Dziewczyna otworzyła swoje oczy jakby zobaczyła ducha.-Okej. To n-nie jest malutka drzazga.-Blondynka zaczęła się wachlować rękoma jakby było jej okropnie gorąco.

-Miranda, dobrze się czujesz?-popatrzyłam na nią z lekkim przerażeniem wypisanym na twarzy.

-Tak... t-tylko weź to ode mnie.-Powiedziała ledwo stojąc na równych nogach. W tym samym momencie podbiegł do nas Taylor i Matthew. Taylor złapał Mirandę w talii i przytrzymał ją przed upadkiem a Matthew zabrał mnie do domku, w którym się zatrzymaliśmy.

-Usiądź i nie ruszaj tego.-Powiedział i szybko poszedł w stronę łazienki, z której szybko przyszedł z apteczką w ręce. Równie szybko wziął moją dłoń i delikatnie pęsetą pozbył się drzazgi, która w niej tkwiła. Bolało jak cholera ale starałam się tego po sobie nie pokazywać.-Możesz nie wbijać mi paznokci w nogę?-zaśmiał się chłopak nadal skupiony na mojej ranie na dłoni.

-Uh... przepraszam, nie chciałam-powiedziałam puszczając nogę chłopaka i tym razem łapiąc się za swoją, w którą ponownie wbiłam paznokcie kiedy tylko Matthew polał ranę wodą utlenioną, co piekło jak cholera. Chłopak po naklejeniu plastra na moją dłoń złapał drugą, którą wbijałam sobie boleśnie paznokcie w nogę, w swoją dwa razy większą rękę i zaczął gładzić moje knykcie kciukiem. Otworzyłam oczy, które nieświadomie zamknęłam i już z ulgą spojrzałam się na uśmiechniętą twarz Matthew przez co sama się uśmiechnęłam.-Dziękuję.-powiedziałam po czym pocałowałam chłopaka w policzek i wyszłam z domu. Wow tak trochę slut*. Najpierw zarywam do jednego i sie z nim całuję potem całuję kolejnego w policzek a później znów tego pierwszego. Nieźle robisz nieźle.

Przecież to był tylko przyjacielski pocałunek za słuchawki.

Ta... a Matthew to co? Przyjacielskie wymienianie się śliną?

Matthew to co innego.

Tak, ale to właśnie on ma dziewczynę, którą ze mną zdradził duh...

Jego wybór. Po za tym i tak Ty pasujesz do niego bardziej niż ta cała Victoria.

Ale to właśnie z nią jest w związku, a nie ze mną.

Jeszcze kilka dni temu nie chciałaś go znać, więc co się dziwisz?

Zamknij się mała szmato.

Ten głos w głowie z jednej strony miał rację a z drugiej... nie miałam zamiaru słuchać go. Sama doskonale wiem co jest dla mnie i dla Matthew dobre a co nie. Po za tym jakiś niezmaterializowany głos nie będzie mi mówić co mam robić.

Jestem twoim sumieniem, czyli twoimi myślami. Czyli ja to ty a ty to ja, więc nazywasz w tej chwili sama siebie szmatą.

Ugh.. spadaj.

Odganiając od siebie wszystkie myśli ruszyłam z powrotem w miejsce, w którym miało za chwilę być rozpalone ognisko, przy którym mieliśmy spędzać wspólnie czas i cieszyć się swoim towarzystwem. Przy miejscu wyznaczonym na ognisko kucał Cameron, który ustawiał kawałki drewna w piramidkę, aby później je podpalić. Szło mu to całkiem sprawnie.

-Uważaj!-Krzyknęłam mimo, że chłopak był ode mnie zaledwie pół metra.-Ten diabelski kawałek drewna zrobił mi to!-Przystawiłam rękę do jego twarzy na tyle blisko, że nie był w stanie nic zobaczyć.-Uważaj na niego Kemryn.-Powiedziałam starając się brzmieć tajemniczo.-Uważaj.-Dodałam i usiadłam na pieńku, który był ustawiony przy ognisku. Cameron patrzył się na mnie jak na jakąś psychopatkę ale na prawdę miałam to gdzieś, bo przecież chcemy spędzać razem wesoło czas. No tak czy nie?

Way back home // MLEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz