Harry zabrał z biurka list, który napisał do Konwalii Black i już chciał wychodzić z dormitorium, ale zatrzymał go Ron, który dopiero co się obudził.
- Weź szalik - wymamrotał, a Harry westchnął i zabrał ze sobą szalik, który jedynie narzucił na szyje, nawet go nie wierząc - Widzimy się na śniadaniu.
Harry wyszedł z dormitorium. Pokój wspólny był pusty, co wcale nie go dziwiło, bo było wcześnie. Wyszedł z zamku. Od razu poczuł chłodne powietrze. Całą noc padał deszcz, przez co powietrze było wilgotne. Harry wspiął się pod schodkach do sowiarni i podszedł do Hedwigi.
- Cześć, Harry - usłyszał za sobą, przez co gwałtownie się odwrócił. Melissa juz stała przy swojej szarej sówce.
- Cześć - wymamrotał odwracając się znowu do Hedwigi. Kontem oka ciągle patrzył na Melisse.
- Zanieść to tacie, dobrze? - poprosiła - Tylko nie dziob go za mocno - uśmiechnęła się lekko, a sówka zachuchała cicho.
Hedwiga i sówka Melissy poleciały, a Harry odwrócił się by wyjść. Melissa szła tuż za nim. Przez deszcz w nocy schodki sowiarni były śliskie i Harry poślizgnął się. Przeklnął cicho ładując na samym dole.
- Na Merlina! Harry, nic ci nie jest? - zapytała Melissa stając obok niego. Czarnowłosy poczuł jak robi mu się wstyd i jego policzku zaczęły płonąć czerwienią.
- Nic mi nie jest - powiedział wstając z ziemi i otrzepując się - Ja się tylko poślizgnąłem.
- Nie chcesz iść do skrzydła? - zapytała chwytając go za dłoń. Melissa zarumieniła się i zabrała rękę. Harry odchrząknął.
- Nie trzeba - powiedział - Nic mi nie jest.
- W porządku - powiedziała, a Harry przez chwilę gapił się na nią.
- Idziesz do Wielkiej Sali? - zapytał, a Melissa kiwnęła glową. Ruszyli z powrotem do Hogwartu. Harru schował dłonie do kurtki.
- Widzimy się dzisiaj na...?
- Tak - powiedział Harry - Jesteś naprawdę dobra. To ty powinnaś to prowadzić, a nie ja.
- Jesteś znakomitym czarodziejem! - powiedziała. Jej policzki były zarumienione - Potrafisz wyczarować patronusa. Zawsze chciałam to potrafić.
- Nie jestem tak dobry - powiedział, ale uśmiechnął się lekko. Weszli do zamku i od razu ruszyli do Wielkiej Sali.
- Do zobaczenia potem, Harry - powiedziała, kiedy weszli do Wielkiej Sali.
- Tak... Do zobaczenia - powiedział i dołączył do Rona i Hermiony - Macie naprawdę głupie uśmiechy.
- Rozmawiałeś z Melissą - powiedziała Hermiona.
- Nie odebrało ci mowy! - powiedział Ron.
- Dzięki. To naprawdę miłe z waszej strony - powiedział sięgając po tosta - To nic wielkiego.
- Jak to się stało? - zapytał Ron.
- Co?
- Że się odezwałeś? - ponownie zapytał, a Harry miał ochotę trzepnąć go porządnie w głowę.
- Dzisij spotkanie GD - powiedział zmieniając temat, a Ron i Hermiona spojrzeli na siebie.
- Co zrobiłeś? - Ron ponownie zadał pytanie. Na jego twarzy pojawił się lekko kpiący uśmieszek.
- Spadłem ze schodów - wymamrotał, a Ron się zaśmiał.
- Harry, nie przejmuj się. Każdemu to się zdarza - powiedziała Hermiona.
- Nic mi się nie stało, dzięki za troskę - powiedział - Była miła. Nie śmiała się ze mnie.
- To najmilsza osoba na świecie - powiedziała Hermiona.
***
Spotkanie Gwardii Dumbledore'a odbyło się tam gdzie zwykle. Melissa i Shara przyszły jako jedne z pierwszych. Shara od razu podeszła do Rona, któremu zarumieniły się lekko uszy. Kiedy już wszyscy przyszli Harry zaczął. Wciąż trenowali zaklęcie rozbrajające.
- Neville możesz pracować z Robin - powiedział Harry, a do Neville'a podeszła dziewczyna o brązowych krótkich włosach.
Melissie znowu szło dobrze na spotkaniu, a Harry nie mógł oderwać od niej wzroku. Dziewczyna poczuła, że serce bije jej szybciej, kiedy Harry stanął tuż obok niej. Starała się opanować i ponownie rzuciła zaklęcie wytrącając różdżkę Shary z ręki. Uśmiechnęła się pod nosem. Zawsze zastanawiała się czy jej mama była dobrą czarownicom. Potrafiła wyczarować patronusa, to chyba świadczyło, że była niesamowita.
- Bardzo dobrze - pochwalił ją Harry i poszedł w stronę Neville'a Longbottoma, który wydawał się jeszcze bardziej spędzony niż zazwyczaj.
- To już koniec na dzisiaj! - powiedział Harry, a w sali rozległy się dźwięki niezadowolenia - Widzimy się za tydzień.
- Widziałam cię, Potter - powiedziała Kaia szturchając Harry'ego w bok - Gapiłeś się na Melissę.
- Kaia, nie tak głośno i wcale się nie gapiłem tylko... obserwowałem ją - powiedział wychodząc z pokoju życzeń - To jest różnica.
- Podoba ci się, co? - zapytała z lekkim uśmiechem.
- Nie podoba mi się - powiedział Harry.
- No nie bądź taki, Potter. Przyznaj się - powiedziała ponownie szturchając Harry'ego w bok - Nie powiesz mi chyba, że dalej podoba ci się Cho!
- Lubie Cho - powiedział wchodząc do pokoju wspólnego gryffindoru. Usiadł na kanapie, a Kaia tuż obok niego. Ron usiadł po jego prawej stronie, a Hermiona na fotelu.
- A myślałem, że idziesz się spotkać z twoim chłopakiem - powiedział Ron.
- Archer to nie mój chłopak - powiedziała stanowczo.
- Może zaprosisz go kiedy do GD - powiedziała Kaia, a Hermiona zaprzeczyła.
- Nie ma mowy! Widzę go tylko w bibliotece i nigdzie indziej. On takim jakby duchem - powiedziała - Nigdy nie widziałam go, żeby był w Wielkiej Sali. Tak jakby siedział całe dnie w bibliotece.
- Spytaj go o co chodzi - powiedział Ron.
- Nie - powiedziała stanowczo - Och, przestańcie już o nim mówić!
- Co z Nathanem? - zapytał Harry - Dalej go nie poznałem.
- I nie poznasz. Byś tylko doniósł tacie - powiedziała - Idę już do dormitorium.
Harry, Ron i Hermiona też po woli rozdzielili się idąc do dormitorium. Harry wziął szybki prysznic i położył się w łóżku od razu zasypiając.
CZYTASZ
Puchoński Idealizm | Harry Potter
FanfictionPerfekcja i idealizm to drugie imiona Melissy. Zawsze wszystko starała się wykonywać z doskonałą starannością i we wszystko wkładała swoje całe serce. Jej życie nie zawsze było kolorowe i przepełnione radością. Po stracie mamy, jej serce rozbiło się...