Rozdział 9

432 31 1
                                    

Harry zabrał z biurka list, który napisał do Konwalii Black i już chciał wychodzić z dormitorium, ale zatrzymał go Ron, który dopiero co się obudził.

- Weź szalik - wymamrotał, a Harry westchnął i zabrał ze sobą szalik, który jedynie narzucił na szyje, nawet go nie wierząc - Widzimy się na śniadaniu.

Harry wyszedł z dormitorium. Pokój wspólny był pusty, co wcale nie go dziwiło, bo było wcześnie. Wyszedł z zamku. Od razu poczuł chłodne powietrze. Całą noc padał deszcz, przez co powietrze było wilgotne. Harry wspiął się pod schodkach do sowiarni i podszedł do Hedwigi.

- Cześć, Harry - usłyszał za sobą, przez co gwałtownie się odwrócił. Melissa juz stała przy swojej szarej sówce.

- Cześć - wymamrotał odwracając się znowu do Hedwigi. Kontem oka ciągle patrzył na Melisse.

- Zanieść to tacie, dobrze? - poprosiła - Tylko nie dziob go za mocno - uśmiechnęła się lekko, a sówka zachuchała cicho.

Hedwiga i sówka Melissy poleciały, a Harry odwrócił się by wyjść. Melissa szła tuż za nim. Przez deszcz w nocy schodki sowiarni były śliskie i Harry poślizgnął się. Przeklnął cicho ładując na samym dole.

- Na Merlina! Harry, nic ci nie jest? - zapytała Melissa stając obok niego. Czarnowłosy poczuł jak robi mu się wstyd i jego policzku zaczęły płonąć czerwienią.

- Nic mi nie jest - powiedział wstając z ziemi i otrzepując się - Ja się tylko poślizgnąłem.

- Nie chcesz iść do skrzydła? - zapytała chwytając go za dłoń. Melissa zarumieniła się i zabrała rękę. Harry odchrząknął.

- Nie trzeba - powiedział - Nic mi nie jest.

- W porządku - powiedziała, a Harry przez chwilę gapił się na nią.

- Idziesz do Wielkiej Sali? - zapytał, a Melissa kiwnęła glową. Ruszyli z powrotem do Hogwartu. Harru schował dłonie do kurtki.

- Widzimy się dzisiaj na...?

- Tak - powiedział Harry - Jesteś naprawdę dobra. To ty powinnaś to prowadzić, a nie ja.

- Jesteś znakomitym czarodziejem! - powiedziała. Jej policzki były zarumienione - Potrafisz wyczarować patronusa. Zawsze chciałam to potrafić.

- Nie jestem tak dobry - powiedział, ale uśmiechnął się lekko. Weszli do zamku i od razu ruszyli do Wielkiej Sali.

- Do zobaczenia potem, Harry - powiedziała, kiedy weszli do Wielkiej Sali.

- Tak... Do zobaczenia - powiedział i dołączył do Rona i Hermiony - Macie naprawdę głupie uśmiechy.

- Rozmawiałeś z Melissą - powiedziała Hermiona.

- Nie odebrało ci mowy! - powiedział Ron.

- Dzięki. To naprawdę miłe z waszej strony - powiedział sięgając po tosta - To nic wielkiego.

- Jak to się stało? - zapytał Ron.

- Co?

- Że się odezwałeś? - ponownie zapytał, a Harry miał ochotę trzepnąć go porządnie w głowę.

- Dzisij spotkanie GD - powiedział zmieniając temat, a Ron i Hermiona spojrzeli na siebie.

- Co zrobiłeś? - Ron ponownie zadał pytanie. Na jego twarzy pojawił się lekko kpiący uśmieszek.

- Spadłem ze schodów - wymamrotał, a Ron się zaśmiał.

- Harry, nie przejmuj się. Każdemu to się zdarza - powiedziała Hermiona.

- Nic mi się nie stało, dzięki za troskę - powiedział - Była miła. Nie śmiała się ze mnie.

- To najmilsza osoba na świecie - powiedziała Hermiona.

***

Spotkanie Gwardii Dumbledore'a odbyło się tam gdzie zwykle. Melissa i Shara przyszły jako jedne z pierwszych. Shara od razu podeszła do Rona, któremu zarumieniły się lekko uszy. Kiedy już wszyscy przyszli Harry zaczął. Wciąż trenowali zaklęcie rozbrajające.

- Neville możesz pracować z Robin - powiedział Harry, a do Neville'a podeszła dziewczyna o brązowych krótkich włosach.

Melissie znowu szło dobrze na spotkaniu, a Harry nie mógł oderwać od niej wzroku. Dziewczyna poczuła, że serce bije jej szybciej, kiedy Harry stanął tuż obok niej. Starała się opanować i ponownie rzuciła zaklęcie wytrącając różdżkę Shary z ręki. Uśmiechnęła się pod nosem. Zawsze zastanawiała się czy jej mama była dobrą czarownicom. Potrafiła wyczarować patronusa, to chyba świadczyło, że była niesamowita.

- Bardzo dobrze - pochwalił ją Harry i poszedł w stronę Neville'a Longbottoma, który wydawał się jeszcze bardziej spędzony niż zazwyczaj.

- To już koniec na dzisiaj! - powiedział Harry, a w sali rozległy się dźwięki niezadowolenia - Widzimy się za tydzień.

- Widziałam cię, Potter - powiedziała Kaia szturchając Harry'ego w bok - Gapiłeś się na Melissę.

- Kaia, nie tak głośno i wcale się nie gapiłem tylko... obserwowałem ją - powiedział wychodząc z pokoju życzeń - To jest różnica.

- Podoba ci się, co? - zapytała z lekkim uśmiechem.

- Nie podoba mi się - powiedział Harry.

- No nie bądź taki, Potter. Przyznaj się - powiedziała ponownie szturchając Harry'ego w bok - Nie powiesz mi chyba, że dalej podoba ci się Cho!

- Lubie Cho - powiedział wchodząc do pokoju wspólnego gryffindoru. Usiadł na kanapie, a Kaia tuż obok niego. Ron usiadł po jego prawej stronie, a Hermiona na fotelu.

- A myślałem, że idziesz się spotkać z twoim chłopakiem - powiedział Ron.

- Archer to nie mój chłopak - powiedziała stanowczo.

- Może zaprosisz go kiedy do GD - powiedziała Kaia, a Hermiona zaprzeczyła.

- Nie ma mowy! Widzę go tylko w bibliotece i nigdzie indziej. On takim jakby duchem - powiedziała - Nigdy nie widziałam go, żeby był w Wielkiej Sali. Tak jakby siedział całe dnie w bibliotece.

- Spytaj go o co chodzi - powiedział Ron.

- Nie - powiedziała stanowczo - Och, przestańcie już o nim mówić!

- Co z Nathanem? - zapytał Harry - Dalej go nie poznałem.

- I nie poznasz. Byś tylko doniósł tacie - powiedziała - Idę już do dormitorium.

Harry, Ron i Hermiona też po woli rozdzielili się idąc do dormitorium. Harry wziął szybki prysznic i położył się w łóżku od razu zasypiając.

Puchoński Idealizm | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz