Pokój wspólny gryfonów był pełny uczniów. Harry z westchnięciem usiadł na kanapie, a miejsce obok niego zajął Ron. Hermiona i Archer siedzieli na fotelach wpatrzeni w siebie i nawet nie zauważyli ich dwójki. Hermione ocknęło dopiero chrząknięcie Rona. Dziewczyna spojrzała na nich poirytowana. Oboje wrócili z treningi i byli wykończeni. Harry poprawił rozczochrane włosy, nad którymi spędził rano pół godziny, a i tak wyglądały tak jak zwykle.
- Naprawdę, Ron, powinieneś coś zrobić z tą chrypką - powiedziała Hermiona. Rudowłosy przewrócił oczami.
- Nic mi nie jest.
To było oczywiste kłamstwo, bo Ron ledwo mówił. Harry odchylić głowę do tyłu, marząc o porządnym wyspaniu się. Od kilku dni budzi się znacznie szybciej niż zwykle i późno zasypia. Liczne pracę domowe, które dostają nie pomagają, tylko pogarszają to sprawę.
- Muszę już iść - powiedział Archer do Hermiony. Brunetka spojrzała na niego wzrokiem pełnym zawiedzenia.
- Już? Dopiero przyszedłeś - powiedziała wstając z fotela i odprowadzając do obrazu Grubej Damy.
- Dostała świra na jego punkcie - wychrypiał Ron - Gorzej niż z Krumem.
- Brzmisz okropnie - powiedziała Harry.
- Już słyszałem to od Shary - powiedział Ron - Idę do dormitorium. Położę się, jestem zmęczony.
Harry kiwnął głową i wyciągnął kawałek pergaminu. Próbował się skulić nad pisaniem wypracowania na transmutację, ale szło mu koszmarnie. W końcu skończył pisać, ale był przekonany, że napisał same głupoty.
- Harry, dlaczego co drugie twoje słowo to Melissa? - zapytała Hermiona patrząc mu na pergamin. Harry z zawstydzeniem spojrzał na swoje wypracowanie i rzeczywiście, jego co drugie słowo to było imię dziewczyny. Chłopak jęknął i zgniotł pergami - Ja to napisze za ciebie.
- Nie musisz, Hermiono - powiedział wyrywając jej pergamin z ręki.
- Wiem, że zazwyczaj tego nie robię, ale jesteś zmęczony i nic innego nie wymyślisz, a oddać mamy to jutro - powiedziała Hermiona. Harry poczuł ogromną wdzięczność do przyjaciółki.
- Dziękuję - wymamrotał sennie i oparł się o kanapę.
- Idź do dormitorium - odparła nie podnosząc głowy znad pergaminu.
Harry pożegnał się z Hermioną i wszedł do dormitorium. Ron już dawno chrapał. Wziął szybki prysznic i położył się w łóżku.
***
Lekcje mijały mu strasznie wolno i strasznie się nudził. Głowa pulsowała mi bólem i czuł się poirytowany, zdecydowanie Ron, który ciągle pociągał nosem lub kaszlał mu nie pomagał. Cały dzień nie widział Melissy i nie mógł się doczekać, aż w końcu się z nią spotka.
Po transmutacji weszli do Wielkiej Sali, ale Harry nie zdążył nawet zająć miejsca, bo przed twarzą stanęła zdyszana Shara. Była bledsza niż zwykle.
- Co się stało? - zapytał.
- Misty jest w skrzydle szpitalnym. Zemdlała na lekcji - wydyszała - Idź do niej.
Harry ruszył do skrzydła szpitalnego. W środku czuł zapach eliksirów, od którego zakręciło go w nosie. Melissa leżała na jednym z łóżek, biała jak ściana. Pani Pomfrey z nią rozmawiała, a obok niej stała pani Sprout z zmartwieniem na twarzy.
- Proszę chwilę poczekać, panie Potter - powiedziała pani Pomfrey. Dopiero po kilkunastu minutach Harry mógł podejść do Melissy - Ale tylko chwilkę - upomniała.
- Co się stało? - zapytał siadając na krzesełku. Harry zauważył jak oczy zachodzą jej łzami. Przysnął się bliżej i chwycił Melissę za rękę - Nie musisz mówić - powiedział w końcu. Zaraz muszę iść na lekcje. Przyjadę później.
- Dziękuję, Harry - wyszeptała, a czarnowłosy uśmiechnął się lekko i wyszedł z skrzydła. Shara czekała przed wyjściem.
- Co się stało? - zapytał od razu - Nie chciała mi nic powiedzieć.
- Melissa ostatnio... ma dość stresujący czas i wtedy trochę zapomina o jedzeniu. Przez ostatnie kilka dni mało jadła i piła. Próbowałam ją zaciągnąć do Wielkiej Sali, ale ciągle mówiła, że zje później, więc jej zmuszałam. Od rana wyglądała dość blado, ale upierała się, że nie jest głodna. Przyniosłam jej tosty, ale ich nie zjadła. Nie jest to dla niej łatwy temat. Daj jej czas. Na pewno za jakiś czas wszystko ci wytłumaczy.
- Okej. Dzięki Shara - powiedział wchodząc do klasy zaklęć. Usiadł obok Rona i Hermiony.
- I co z nią? - zapytała Hermiona.
- Nic nie mówiła - szepnął Harry i westchnął - Może później dowiem się więcej.
Nie mógł się skupić przez resztę eliksirów. Czuł się okropnie. Chciał być obok Melissy teraz i dowiedzieć się wszystkiego. Poszedł do skrzydła od razu po lekach. Melissa leżała patrząc się w sufit. Harry usiadł na krzesełku.
- Lepiej się czujesz? - zapytał.
- Tak. Pani Pomfrey chce mnie przetrzymać na noc. Jutro już mogę wyjść - powiedziała - Nie chciałam, żeby Shara cię martwiła. Masz ważniejsze sprawy na głowie.
- Wolę być tutaj - powiedział.
Harry siedział długo i Melissy. Pani Pomfrey musiała go wyganiać, żeby wyszedł. Jeszcze zanim ostatnie go wygoniła zawołała Harry'ego do siebie.
- Słuchaj, Potter. Wiem, że ona ci ufa, więc chce po prosić byś miał na nią oko. To nie był pierwszy raz, w którym zemdlała. Już kilka razy tak się stało. Proszę cię, żebyś dopilnował, by jadła odpowiednio. Oczywiście nie zmuszaj ją siłą, zrób to delikatnie. Porozmawiaj z nią o tym. Nie chcę by znowu takie coś się stało. Zgadzasz się, Potter?
- Oczywiście - powiedział od razu.
- Dobrze, a teraz Idź już. Zaraz cisza nocna.
CZYTASZ
Puchoński Idealizm | Harry Potter
FanfictionPerfekcja i idealizm to drugie imiona Melissy. Zawsze wszystko starała się wykonywać z doskonałą starannością i we wszystko wkładała swoje całe serce. Jej życie nie zawsze było kolorowe i przepełnione radością. Po stracie mamy, jej serce rozbiło się...