Rozdział 20

402 30 4
                                    

Melissa ziewnęła cicho i oparła się na dłoni, zamykając oczy. Patrolowanie korytarzy nocą nie było najprzyjemniejszą rzeczą. Głównie się nudziła, a na następny dzień była ledwo żywa. Ron, który siedział obok niej spojrzał na nią kontem oka.

- Wszystko dobrze? - zapytał, a brunetka otworzyła oczy.

- Tak, tak - odpowiedział szybko.

- Nie wygłasza dobrze - powiedział, widząc, że jest bledsza niż zwykle.

- To nic takiego - powiedziała Melissa -  Jestem po prostu zmęczona. To miłe, że spytałeś.

- No wiesz. Spędzasz dużo z Harrym, ja z Sharą, a prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy - powiedział Ron - Może przyjdzie jutro razem z Sharą do pokoju wspólnego? Harry na pewno się ucieszy. Jesteś chyba jedyną osobą przy której się nie denerwuje. A uwierz mi, przy nas wygląda na spokojnego tylko kiedy śpi.

- Chętnie przyjdę - powiedziała Melissa z lekkim uśmiechem - Bardzo lubisz Sharę, co?

- Skąd to pytanie? - zapytał nagle, a jego uszy przybrały różowy odcień. Melissa wzruszyła ramionami.

- Spędzacie bardzo dużo czasu razem - powiedziała Melissa.

- No lubię ją - powiedział po chwili - Nie czuję się przy niej samotny - dodał ciszej, tak, żeby brunetka tego nie usłyszała.

- Nigdy nie widziałam Shary takiej - powiedział Melissa - Zawsze była radosna i miała dużo energii do wszystkiego, ale nigdy nie, była tak szczęśliwa.

- Serio? - zapytał patrząc na Melissę. Jego uszy zrobiły się jeszcze bardziej czerwone.

- Tak. Uwielbia cię - powiedziała Melissa z lekkim uśmiechem. Widząc minę Rona zaśmiała się cicho.

***

Melissa i Shara wyszły z pokoju wspólnego puchonów. Shara znała hasła do wieży gryffindoru, bo Ron jej wszystkie podawał i rudowłosa spędzałam tak więcej czasu, niż w pokoju wspólnym puchonów.

- Zaprosiłeś Melissę - powiedział Harry do Rona, a rudowłosy uśmiechną się jedynie do niego - Cześć - wymamrotał Harry, a Ron prawie wybuchną śmiechem.

Melissa zajęła miejsce obok Harry'ego. Ron i Shara usiadli na fotelach. Na ich stole leżały szachy czarodziejów.

- Potrafisz grać? - zapytała Melissa Harry'ego.

- Tak, ale nie jestem tak dobry Ron - powiedział Harry.

- Na pewno nie jesteś zły - powiedziała.

- Chcesz zagrać? - zapytał, a Melissa ochoczo kiwnęła głową.

Rozpoczęli grę. Melisse nauczyła grać Shara na pierwszym roku i brunetka okazała się bardzo dobra w to. Później ogrywała już nawet rodziców rudowłosej, kiedy ta zaprosiła ją na wakacje. Ron wstał z fotela i oparł się o kanapę.

- Czasem mam już go dość! - powiedziała wściekła Hermiona, która przelazła przez dziurę w obrazie.

- Za chwilę, Hermiono - powiedział Ron.

- Przecież Harry przegra - powiedziała brunetka, a Ron prędko ją uciszył.

Ron co chwilę podpowiadał coś Harry'emu, ale to nic nie dało. Harry przegrał. Melissa uśmiechnęła się dumnie.

- Teraz możesz mówić - powiedział Ron do Hermiony.

- Chodzi o Archera - powiedziała Hermiona, a Harry i Ron spojrzeli na siebie.

- No a o kogo innego - mruknął Ron, a Hermiona wywróciła oczami.

- Chodzi o to, że zaproponowałam mu, żeby przyszedł tu ze mną, a on się zrobił dziwny - powiedziała Hermiona - Jakbym go przeklęła lub coś.

- Może się wstydzi - powiedziała Shara - Mówiłaś, że jest nieśmiały.

- Jest samotnikiem - poprawiła ją Hermiona - Ale nie sądziłam, że aż tak!

- To nic złego w byciu samotnym - powiedziała Melissa - Może go zaskoczyłaś i się zestresował. Musisz poczekać na dobry moment.

- Ten dobry moment nigdy nie nadejdzie - powiedziała Hermiona - On nie jest taki jaki się wydaje. Jest tajemniczy. Nie mówi praktycznie o niczym.

- A próbowałaś z nim porozmawiać na spokojnie? - zapytała Melissa.

- Próbowałam na milion sposobów - powiedziała Hermiona i odgarnęła włosy z twarzy.

- Daj mu czas - powiedziała Shara - Na pewno się otworzy.

***

Melissa i Shara wyszły z pokoju wspólnego gryffindoru. Harry chwilę gapił się w obraz, przez który przed chwilę przeszła Melissa. Harry nie pamiętał, kiedy czuł się tak spokoju. Ciągle czuł gniew, nawet bez powodu, a teraz w końcu był spokojny.

- Zakochałeś się, Harry! - powiedziała Hermiona z dziwnym uśmiechem na twarzy.

- Teraz to odkryłaś? - zapytał Ron.

- Co? To nie tak! Ja nie jestem zakochany - powiedział Harry - Ja nie wiem co to jest!

Nagle ten spokój uleciał z Harry'ego i znowu poczuł się jak kilka godzin temu. Westchnął głośno i przetarł twarz dłonią. Nigdy nie był zakochany. Nie widział jakie to uczucie.

- Dajcie mi już spokój - powiedział wstając z kanapy i idąc do dormitorium.

Wszedł z impetem do środka i stanął w drzwiach widząc, że jego dormitorium nie jest późno, a na łóżku Neville'a siedzi również Robin Grant. Dziewczyna o krótkich, sięgających ledwie do ramion, brązowych włosach. Harry znał ją z Gwardii Dumbledore'a. Była na roku niżej.

- Już wychodzę - powiedział Robin wstając z łóżka chłopaka - Do jutra, Nev!

- Nie chcę wiedzieć - powiedział Harry, kiedy Neville już otwierał usta, żeby coś powiedzieć.

Harry wszedł do łazienki. Wziął długi prysznic, w którym przemyślał wszystko. Poczuł się tak bezsilny. Nie chciał wychodzić z łazienki, żeby Ron nie zobaczył w jakim jest stanie, bo on od razu by pytał. Harry nie czuł się na siłach, żeby rozmawiać. Ostatnio nie miał siły na nic. Wziął głęboki oddech i wyszedł z łazienki. Ron siedział na swoim łóżku. Już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, a Harry bez słowa usiadł na łóżku i zasunął zasłony.

Puchoński Idealizm | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz