Rozdział 29

318 25 4
                                    

Harry odwrócił się na drugi bok próbując zasnąć. Ron chrapał głośno i nie dawało mu to zasnąć. Deszcz głodno dudnił w szybę i miał wrażenie, że to jeszcze bardziej pogarsza sprawę. Westchnął ciężko, ponownie się odwracając. Po kilku minutach poddał się i sięgnął po okulary. Wyszedł powoli z pokoju Rona i cicho zszedł do kuchni.

- Harry? - usłyszał czyiś szept. Wzdrygnął się i gwałtownie odwrócił do tyłu, o mało nie spadając ze schodów - To tylko ja. Nie chciałam się wystraszyć.

- Nie wystraszyłaś - szepnął - Chcesz herbaty?

Melissa kiwnęła głową i cicho zeszli do kuchni. Harry postawił czajnik z wodą na kuchence i oparł się o blat czekając aż się zagotuje. Melissa stanął obok niego. Włosy miała spięte w rozwalającego się już kucyka, a pod oczami miała wory.

- Wszystko dobrze? - zapytał cicho.

- Tak. Tylko nie potrafiłam zasnąć. Czemu nie śpisz?

- Ron starsznie chrapie i nie dawał mi spać. Nie chciałem już leżeć bezczynnie w łóżku - powiedział i wyciągnął herbaty z szafki. Sięgnął po szajnij i zalał dwie herbaty - Nie balas się zostawić taty samego?

- Codziennie się o niego boję - wyznała - Nie pisze do niego tyle ile powinnam. Boję się, że go znajdą i... - przełknęła ślinę. Chwyciła naszyjnik od mamy i zaczęła się nim bawić - Brakuje mi jej. Tata stara się jak może, ale czasem go to męczy. Pierwsze lata bez niej były bardzo ciężkie. Tata często zamykał się i mało ze mną rozmawiał.

- Ja w ogóle nie pamiętam moich rodziców. Syriusz i profesor Lupin opowiadali mi o nich, ale to nie to samo. Nie wiem jacy naprawdę byli - westchnął Harry.

- Jestem pewna, że byli dobrymi ludźmi. Oddali za ciebie życie, Harry - powiedziała łagodnie Melissa i sięgnęła po kubek z herbatą.

- Wiesz...dowiedziałem się czegoś czego nie chciałem się dowiedzieć o moim tacie i... ciągle o tym myślę - powiedział Harry - Chciałbym wiedzieć jacy byli. Czy tata byl tak dobry jak wszyscy o nim mówią. Czasem się zastawiam co by było gdyby nie zginęli.

Harry westchnął i pokiwał głową, by wyprzeć z siebie te myśli. Wziął kubek z herbatą i napił się parząc sobie gardło.

- Byliby z ciebie dumni - odparła. Harry wymusił lekki uśmiech i ponownie się napił.

Wypili herbaty i każdy umył swój kubek. Powoli zaczęli wchodzić na górę. Schody skrzypiały i musieli uważać, by nie obudzić wszystkich.

- Dzięki... Wiesz za rozmowę - powiedział Harry zanim Melissa weszła do pokoju. Ciemnowłosa uśmiechnęła się delikatnie.

- Dobranoc, Harry.

Wszedł cicho do pokoju Rona i położył się na łóżku. Zasnął dopiero, kiedy słońce zaczęli wschodzić. Przez resztę myślał o rodzicach, mimo, że ciągle chciał wypierać z siebie te myśli.

Harry był wdzięczny, że Ron go nie budził jak wstał. Obudził się zmęczony i najchętniej zostałby w pokoju przyjaciela cały dzień, ale z dołu już dobiegały hałasy. Podejrzewał, że przyszedł Fred i George i nie mylił się. Zobaczył ich od razu jak zszedł na dół. Audrey i Lauren siedziały na kanapie razem z Arthurem, Sharą, Melissą i Ginny.

- Zastanawiam się gdzieś ten Bill. Mieli zaraz być - powiedziała głodno Molly.

- Nareszcie wstałeś. Mama chciała cię zaraz budzić - powiedział Ron - Jest przedpołudniem. Dobrze się czujesz, Harry? Naprawdę długo spałeś.

- Nie potrafiłem spać w nocy. Wszystko dobrze - powiedział i wszedł do kuchni, gdzie został zarzucony pytaniami Molly.

Po odpowiedzeniu na wszystkie pytania, zabrał się do pomocy Molly z obiadem. Bill i Madison przyszli chwilę przed obiadem, nawet nie tłumacząc się czemu się spóźnili.

Popołudnie spędzili w dużym pokoju. Przyszedł Remus razem z Astrid i nawet Konwalia się pojawiła. Harry wiedział jak trudno jest jej teraz po śmierci Syriusza.

- Więc to ona ci się podoba? - zapytał Remus, kiedy byli we dwoje. Harry spojrzał na mężczyznę zdziwionym wzrokiem - Wiem, że nie jestem Syriuszem, ale możesz powiedzieć. Nie wyśmieje cię. Ja ukrywałem uczucia do Astrid i uwierz mi, nie było to łatwe.

- Chyba mi się podoba - wyznał Harry i od razu poczuł się dziwnie mówiąc to na głos i to jeszcze człowiekowi, który kiedyś go uczył - Ale wątpię bym coś zrobił.

- Musisz chociaż spróbować. Twój ojciec cały czas próbował. Lily go odrzucałam milion razy. No cóż... powtarzałem mu, że zaproszenie jej przez krzyczenie do niej na korytarzu nie jest dobrym pomysłem, ale James wiedział lepiej. W końcu to Lily go zaprosiła. Musisz coś zrobić, Harry.

- Ale to jest... ciężkie. Nie wiem co mam powiedzieć. Jak to w ogóle zacząć.

- Nie jestem dobrą osobą do porad miłosnych, ale nie wahaj się - powiedział - Nie wygląda na taką co cię wyśmieje.

- Zdecydowanie nie jestem dobry w udzielaniu rad miłosnych - powiedziała Astrid starając po drugiej stronie Harry'ego - Po prostu się spytaj. Zaplanujesz coś fajnego i wszystko będzie świetnie, Harry.

- Odechciało mi się o tym rozmawiać - powiedział Harry już lekko zirytowany.  Wziął do ręki szklankę z wodą i wrócił do pokoju. Usiadł obok Melissy na kanapie. Rozmawiała z Lauren, a Harry nie chciał przeszkadzać, więc siedział cicho tylko jej słuchając.

- Chcesz wyjść na chwilę? - zapytał, kiedy wszystscy powoli się zbierali. Melissa wstała i razem wyszli na dwór.

Było ciepło i wiał ciepły wiatr. Na niebie widniały gwiazdy. Chwilę się w nie gapił nic nie mówiąc.

- Chciałbyś może kiedyś pójść ze mną na jakąś randkę, albo... nie musisz się zgadzać jak nie chcesz. Ja tylko tak spytałem.

- Możemy iść kiedyś na randkę - powiedziała stając obok niego i opierając głowę na jego ramieniu.

Puchoński Idealizm | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz