Rozdział 26

343 32 0
                                    

Pierwsze dni wakacji nie były zbyt ciepłe i Melissa przesiedziała je w domu spędzając czas z tatą, który od paru dni nie wyglądał i nie czuł się dobrze. Melissa martwiła się o niego, ale Kenta cały czas zaprzeczał i mówił, że to nic takiego.

Tego dnia Melissa wstała późno. Na dworze świeciło słońce. Od razu po zjedzeniu śniadania zebrała wszystkie swoje rzeczy. Do torby wrzuciła książkę i wyszła z domu. Niedaleko jej domu była rzeka, przy której Melissa uwielbiała spędzać czas. Nie przebywało tam wiele ludzi. W większości czasu była tam sam. Leżała na kocu z książką z regału jej mamy w rękach.

*

- Misty, nie wchodząc do wody! - zawołała Matilda i odciągnęła córkę od wody - Jest lodowata.

Dziewczynka się zaśmiała wtulając głowę w pierś mamy. Kenta, bez zmarszczek i zmęczonego wyrazu twarzy, siedział na kocu i z szerokim uśmiechem obserwował córkę i żonę. Dziewczynka miała niecałe dwa lata. Matilda wróciła na koc i usiadła obok męża. Kenta pocałował ją w czoło. Melissa skupiła się na bawieniu się piaskiem.

- Tak szybko rośnie - powiedział Matilda opierając głowę na ramieniu Kenty - Za niedługo będziemy patrzeć jak idzie do szkoły.

- Nie wyprzedzaj tak bardzo - powiedział ze śmiechem - Nie skończyła jeszcze dwóch lat.

- No wiem, ale sam wiesz - powiedziała i westchnęła

Matilda przyglądała się córce i jej pięknych skośnych barowych oczach. Marzyła, żeby jej córka miała dobre dzieciństwo i dobre życie. Chciała dla niej jak najlepiej.

- Melissa, chodź, wracamy! - powiedziała Matilda, a Melissa złapała Matildę za rękę.

Podróż do domu trwała dłużej niż zwykle. Melissa co chwilę się zatrzymywała obserwując różne rzeczy. Doszli do domu. Melissa pobiegła za tatą do kuchni, a Matilda oparła się i przyglądała się córce.

- Pójdę się już położyć - powiedziała, a Kenta spojrzał na nią zmartwionym wzrokiem - Tylko na chwilę.

- Jest wcześnie - powiedział podchodząc do żony.

- Jestem jakąś zmęczona - powiedziała i pocałowała Kente w policzek.

Matilda weszła po schodach na górę. Musiała się przytrzymać komody, żeby nie upaść, kiedy zakręciło jej się głowie. Weszła do pokoju i położyła się w łóżku.

*

Melissa wróciła do domu chwilę przed powrotem jej taty z pracy. Od razu wspólnie zaczęli robić obiad. Kenta odchrząknął, a Melissa podniosła głowę.

- Musze jechać na dwa dni. Znowu mnie potrzebują w pracy - powiedział - Poradzisz sobie?

- To tylko dwa dni. Poza tym jutro ma przyjechać Shara. Nie będę sama - powiedziała i uśmiechnęła się.

Jej tata zawsze dużo pracował i Melissa czasem żałowała, że tak jest. Jej tata pojechał następnego dnia z rana. Shara przyjechała dopiero przed południem w znakomitym humorze.

- Dostałam list od Harry'ego - powiedziała Melissa.

- Ja i Ron ciągle ze sobą piszemy. Nie możemy pisać wszystkiego, bo sowy mogą być przechwycone - powiedziała Shara siadając na łóżku Melissy.

- Czyli dobrze się czujesz po tym wszystkim z Samem? - zapytała Melissa siadając obok Shary.

- Tak. To nie było nic poważnego - powiedziała - Sam miał inne plany nq życie. Nie mam mu tego za złe.

***

Harry spędzał czas w domu Konwalii. Przesiadywał głowie z Kaią i Shawnem. Oboje wciąż nie byli w najlepszym stanie. Wciąż rozmyślali o śmierci Syriusza. Konwalia dużo pracowała, często chodziła przemęczona. Kaia i Shawn się o nią martwili. Harry z resztą też. W końcu była jego matką chrzestną. Był wdzięczny, że mógł spędzić wakacje w domu Konnie.

- Pójdę się już położyć - powiedziała Konwalia, kiedy wieczorem wszyscy siedzieli razem na kanapie - Nie siedźcie za długo - dodała całując każdego w czoło.

Kaia poszła chwilę po Konwalii, mówiąc, że chce jeszcze napisać list do Nathana. Chłopaka, z którym ostatnio Kaia spędzała dużo czasu. Harry wyciągnął nogi i oparł głowę na poduszce. Zaczynał odczuwać brak Melissy. Polubił spędzać z nią czas i zaczynał za nią tęsknić.

Następnego dnia Harry wstał późno, a mimo to czuł, że nie jest wyspany. Głowa pulsowała mu nieprzyjemnym bólem, ale starał się to zlekceważył. Konwalia miała wolne tego dnia. Stała w kuchni gotując już obiad. Uśmiechnęła się lekko dp Harry'ego, który wszedł do kuchni.

- Dobrze spałeś? - zapytała, a Harry kiwnął głową - Co się dzieje?

- To nic - Harry machnął ręką.

- Shawn i Kaia mówili, że poznałeś dziewczynę - powiedziała Konwalia, a Harry zapłonął rumieńcem - Jest dobra dla ciebie?

- Dobrze się czuję przy niej i lubię spędzać z nią czas, to wszystko - powiedział Harry.

- Zakochałeś się?

- Nie...

- Kochanie, znam ten wzrok i te gadanie - powiedziała - Jest identyczne jak Lily, kiedy zaczęła zakochiwać się w Jamesie. Wszyscy wiedzieliśmy, że to kiedyś następi.

- Może i czuję coś więcej - powiedział w końcu, a Konnie się uśmiechnęła - Ale nie potrafię jej tego powiedzieć. Czasem trudno mi cokolwiek przy niej wykrztusić. Zachowuje się idiota przy niej.

- Z miłości każdy głupieje - powiedziała łagodnie gładząc go po włosach - Nie poddawaj się.

Puchoński Idealizm | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz