Rozdział 34

223 18 3
                                    

Harry wziął głęboki wdech i jeszcze raz poprawił włosy przed lustrem. Ron patrzył na niego z rozbawieniem. Harry naprawdę się denerwował randką z Melissą. Wyszedł z łazienki i schował różdżkę do kieszeni.

- Nie denerwuj się tak, Harry - powiedział Ron klepiąc go po plecach - Co pójdzie nie tak?

- Ron, nie umiem rozmawiać z nią bez zająknięcia.

- Dasz radę! - odpadł Ron, machając ręką - Idź, bo się spóźnisz.

Wyszedł z dormitorium I kolejny raz poprawił włosy, które opadały mu na czoło. Melissy jeszcze nie było. Oparł się o ścianę i zaczął bawić się palcami. Spędził już z nią tyle czasu, że nie powinien się denerwować. Powinien się cieszyć, że w końcu dzieje się coś poważniejszego, a nie tylko udawanie przyjaźni, tak długo jak potrafił.

Melissa zjawiła się przed nim chwilę po czasie. Podejrzewał, że Shara ją zatrzymała, bo sama nigdy się nie spóźnia. Miała na sobie czarną krótką spódniczkę i biały golf. Jej usta były w odcieniu ciemnego różu.

- Ładnie wyglądasz - powiedział uśmiechając się.

- Dziękuję, Harry - odwzajemniła uśmiech - przepraszam, że się spóźniałam, ale Shara mnie zatrzymała.

- Nic nie szkodzi - powiedział Harry I podrapał gruszkę. Weszli do kuchni. Na szczęście Skrzaty Domowe nie otoczyły ich. Były przygotowane na ich przyjście. Ustalał z nimi wszystko od tygodnia. Usiedli do stolika, który był dla nich przygotowany. Stały na nim świeczki i kwiatki.

- Sam to zrobiłeś? - zapytała.

- Z pomocą skrzatów. Czasem z nimi jest się trudno dogadać - powiedział Harry.

- Jest pięknie, Harry - powiedziała uśmiechając się.

Harry przełknęła ślinę, a między nimi zapadła cisza. Melissa poprawiła się na krześle i zaczęła bawić się kosmykami włosów. Robiła tak, kiedy zaczynała się stresować. Harry chciał zakopać się pod ziemię. Otworzył usta, żeby już coś powiedzieć, ale Skrzaty już przyniosły jedzenie.

- Smakuje ci? - zapytał w końcu przerywając ciszę.

- Tak, bardzo dobre - powiedziała - Ty też się stresujesz?

- Nawet nie wiesz jak! - odparł z ulgą - Cały dzień byłem spięty. Nie jestem najlepszy w...randkowanie. Moja pierwsza randka z Cho była porażką. Nie chcę, żeby ta też była niewypałem. Zależy mi na tobie i...

Zrobił się czerwony na twarzy, kiedy uświadomił sobie co powiedział. Opuścił wzrok, żeby tylko nie patrzeć na Melissę.

- Mi na tobie też zależy, Harry - powiedziała Melissa, czytając przyjemne ciepło na sercu.

- Nie chce nic zepsuć.

- Nic nie psujesz. Stresujesz się, to normalne - powiedziała chwytając go za rękę.

♡♡♡

Harry odprowadził Melissę do pokoju wspólnego pychonów. Kiedy oboje się rozluźnił i przestali czuć na sobie presję, wszystko przebiegło tak jak Harry zaplanował i był zadowolony.

- Świetnie się bawiłam - powiedziała uśmiechając się.

- Początek to była porażką - odparł, a Melissa się zaśmiała - Widzimy się jutro?

- Pewnie - powiedziała a uśmiechem.

Długo wpatrywal się w oczy Melissy, jakby próbował z nich coś odczytać. W końcu zbliżył twarz do jej twarzy i złączył się ich usta w pocałunku. Melissa owinęła ręce wokół jego szyi.

Wrócił do dormitorium piętnaście minut później. Ron i Hermiona siedzieli na kanapie czekając na niego. Usiadł obok rudowłosego na kanapie z szerokim uśmiechem.

- Randka się udawała? - zapytała Hermiona.

- Chyba masz pomadkę na twarzy - powiedział Ron, a Harry zaczął obsesyjnie pocierać okolice wokół ust.

- Jak było? - zapytała Hermiona.

- Na początku koszmarnie, a później coraz lepiej - powiedział z uśmiechem.

- Widać - skomentował Ron. Harry szturchnął go w brzuch

- Jesteście razem? - zadała kolejne pytanie.

- Nie rozmawialiśmy o tym.

- Oh, daj spokój Hermiono! Byli na jednej randce. Ty i Archer byliście parą po pierwszej randce.

- Ja i Archer nie byliśmy na randce i to nie jest mój chłopak!

- Dobra, jasne - powiedział Ron - Jeszcze.

- Może mamy rozmawiać o tobie i Sharze? Ktoś normalny kogoś całuje i ucieka do dormitorium? - krzyknęła, a Ron zrobił się czerwony na twarzy.

- Dużo się wydarzyło się jak mnie nie było - powiedział Harry.

- Wróćmy do ciebie - powiedziała Hermiona zmieniając temat.

Opowiedział im wszystko. Nie mogl przestać się uśmiechać. Zdecydowanie to był najlepszy dzień w jego życiu. Już nie mógł się doczekać, aż jutro ją zobaczy.

Położył się w łóżku z uśmiechem na twarzy. Zamknął oczy, a przed oczami widział Melissę uśmiechając się do niego.

Puchoński Idealizm | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz