Melissa włożyła dłonie do kieszeni. Mimo grubej warstwy ubrań wciąż było jej zimno. Początek grudnia nie był zbyt przyjemy. Jedynym plusem, który Melissa dostrzegała to był śnieg, który zaczynał już sypać. Melissa uwielbiała śnieg. Lubiła wtedy wychodzić na szkolne błonia i po prostu chodzić bez celu. Melissa i Shara szły do wioski Hogsmeade, chociaż Melissa nie miała zbytnio ochoty na to. Shara brutalnie ją tam wyciągnęła.
Weszły do Trzech Mioteł. Pubu w Hogsmeade, który jak zwykle był pełny. Przy jednym z stolików dostrzegła bliźniaków Weasley, z którymi siedziała Audrey Moore, dziewczyna Freda i Lauren Cowan, pychonka, którą często widywała w pokoju wspólnym. Lauren i George ostatnio mieli się ku sobie, a rudowłosy wygadał na naprawdę szczęśliwego przy brunetce. Do stolika zawołał je Ron, który widocznie ucieszył się na widok Shary.
- Tam jest wolny stolik - powiedziała cicho Melissa.
- Nie wstydź się ich - powiedziała Shara ciągnąć Melisse za rękę - Oni są mili. I Harry cię lubi - szepnęła rudowłosa, a Melissa zarumieniła się lekko.
Shara pociągnęła Melisse do stolika gdzie siedział czarnowłosy. Harry uśmiechnął się na widok Melissy, a Ron spojrzała na niego starając się nie wybuchnąć śmiechem. Melissa usiadł obok Harry'ego.
- Chcecie piwo kremowe? - zapytał Ron.
- Pewnie - powiedziała Shara - Chodź pójdziemy zamówić.
- To ja pójdę z wami - powiedziała szybko Hermiona i dołączyła do Shary i Rona.
Melissa założyła włosy za ucho. Po raz pierwszy nie czuła się tak niezręcznie w towarzystwie Harry'ego. Nie chciała tak się czuć. Polubiła Harry'ego, ale zawsze było ciężko jej się otworzyć na ludzi.
- Wracasz do domu na święta? - zapytał przerywając ciszę między nimi.
- Tak. Nie chcę by tata spędził je sam - powiedziała.
- Ja pewnie pojadę z Ronem - powiedział - Tak się zastanawiałem. Na GD idzie ci bardzo dobrze i mówiłaś, że bardzo chciałabyś się nauczyć zaklęcia patronusa. Może chciałabyś już się go zacząć uczyć? - zapytał ściszając głos. Melissa poczuła nagłą ochotę rzucenia się Harry'emu na szyję.
- Tak! - prawie krzyknęła, a Harry uśmiechnął się.
- Możemy jutro się spotkać w Pokoju Życzeń jeśli chcesz - powiedział.
- Oczywiście, że chce.
Shara, Ron i Hermiona wrócili do stolika z dwoma kuflami piwa kremowego. Po propozycji Harry'ego Melissie poprawił się znacznie humor. Nie mogła się już doczekać.
***
Harry czekał na nią w umówionym miejscu. W dłoni trzymał mapę huncwotów i śledził Melisse na mapie. Zaczynał wierzyć Ronowi, że to co robi zaczyna być przerażające. Kiedy się zbliżała stuknął w mapę i powiedział koniec psot. Schował mapę do torby, a Melissa pojawiła mu się przed oczami. Weszli do pokoju życzeń, który gdy byli razem wydawał się im znacznie mniejszy. Harry odłożył torbę i szybkim ruchem poprawił włosy. Przez kilka minut chciał je ułożyć, ale jak zwykle mu nie wyszło. Jego włosów się nie dało po prostu ułożyć. Melissa wyjęła różdżkę.
- Okej, więc przypomnij sobie jakieś najszczęśliwsze wspomnienie i powiedź Expecto patronum - powiedział - To trudne zaklęcie, więc nie poddawaj się jak ci nie wyjdzie.
Melissa myślała o mamie. Nie pamiętała jej za dobrze. Znała ją tylko z tego co wymsknęło się jej tacie. Matilda co wieczór śpiewała Melissie kołysanki. To była jedyna rzecz, którą brunetka pamiętała. Zamknęła oczu i wzięła głęboki oddech.
- Expecto Patronum - szepnęła, ale nic się nie zadziwiało.
- Nie poddawaj się - powiedział Harry od razu - Spróbuj jeszcze raz.
Melissa powtórzyła zaklęcie, ale znowu nic się nie zadziało. Pomyślała o czymś innych. O nieliczny chwilach, które spędziła razem z obojgiem rodziców. Ponownie powtórzyła zaklęcie, a z jej różdżkę wystrzeliła srebrzysta mgiełka. Nie był to cielesny patronus, taki potrafił wyczarować Harry, ale coś zaczynało się dziać. Melissa odwróciła się do Harry'ego z uśmiechem.
- Widziałeś! Udało mi się coś wyczarować - powiedziała rzucając mu się na szyję.
Czarnowłosy zesztywniał. Dopiero po paru chwilach objął Melisse w talii czując wanilie i lawendę. Melissa odsunęła się od niego. Na jej policzach pojawiły się rumieńce.
- Naprawdę ci dziękuję, Harry - powiedziała z uśmiechem.
- Jestem pewny, że następnym razem uda ci się wyczarować cielesnego patronus - powiedział biorąc torbę - jeśli mogę spytać. Czemu ci tak zależy, żeby wyczarować patronusa?
- Moja mama potrafiła. Nie znałam ją za dobrze, ale była znakomitą czarownicą. Sama nie wiem czemu mi tak na tym zależy - wzruszyła ramionami poprawiając włosy, które spadły jej na twarz.
- Moi rodzice też potrafili - powiedział - Na każdym kroku słyszę, jakimi byli dobrymi czarodziejami i ludźmi.
- Byliby z ciebie dumni, Harry - powiedziała Melissa.
- Sam nie wiem - wyznał - Jedyne co ostatnio robię to się denerwuje. Ciągle jestem niemiły dla Rona i Hermiony. Sam nie wiem jak oni ze mną wytrzymują. Szczególnie Ron. Ma anielską cierpliwość do mnie.
- Każdy czasem ma gorszy czas - powiedziała.
Harry i Melissa pożegnali się. Melissa poszła do biblioteki, żeby skończyć zadania domowe, a Harry poszedł do wieży gryffindoru. Na kanapie siedział Ron i Hermiona. Harry usiadł na kanapie obok Rona
- Uśmiechasz się - powiedział Ron szturchając Harry'ego w bok - Dobrze poszło?
- Było... Fajnie.
- Serio, Harry? Fajnie? - zapytał Ron.
- No... Udało jej się wyczarować mgiełkę na razie, ale tak się cieszyła. Przytuliła mnie. Przez chwilę nie widziałem co zrobić - powiedział, a Ron się zaśmiał.
- Ron, to nie powód do śmiechu - skarciła go Hermiona - Sam zachowujesz się jak głupek jak Shara cię dotknie.
- Wcale nie - zaprzeczył od razu Ron, a jego głos zrobił się o wiele wyższy niż zazwyczaj.
Harry po raz pierwszy od wakacji poczuł się szczęśliwy.
CZYTASZ
Puchoński Idealizm | Harry Potter
FanficPerfekcja i idealizm to drugie imiona Melissy. Zawsze wszystko starała się wykonywać z doskonałą starannością i we wszystko wkładała swoje całe serce. Jej życie nie zawsze było kolorowe i przepełnione radością. Po stracie mamy, jej serce rozbiło się...