Rozdział 36

155 14 4
                                    

Pierwszy mecz gryffindoru był bardzo udany. Gryffindor wygrał z ślizgonami, chociaż Harry musiał zmieniać skład drużyny. Był zdziwiony, że Draco Malfoy nie grał z pozycji szukającego ślizgonów. Wszystko to było dla niego podejrzane, ale miał inne zmartwienia na głowie. Ron wciąż się dziwnie zachowywał, a Shara nie pojawiła się nawet na meczu. Zaczął się zastanawiać czy Ron i ona się pokłóciły.

- Shara nie przyszła? - zapytał Harry Rona, podając mu piwo kremowe.

- Nie miała czasu - powiedział Ron, biorąc od Harry'ego piwo kremowe i upijając łyk.

- Pokłóciliście się? - zapytał opierając się o ścianę.

- Nie. Nie mogła przyjść i tyle. Ma te swoje zajęcia do roboty - powiedzial ostro Ron.

- Nie denerwuj się tak, stary.

Ron przewrócił oczami i znowu upił łyk napokoju. Był zirytowany. Od rana zachowywał się dziwnie i nieswojo. Na meczu grał o wiele ostrzej niż zwykle. Cały czas miał zaciśniętą szczękę z nerwów.

- Patrzcie co mam! - powiedział, podchodząc do nich Seamus Finnigan. Wyciągnął z torby ognistą whisky.  Harry spojrzał na alkohol, a potem na niego. Jeszcze nigdy nie pił.

- Schowaj to! Jak McGonagall się tu pojawi to nas wywali - powiedział Harry, czując jak serce mu przyśpiesza.

- Wyluzuj, Potter - powiedział odkręcając butelkę. Upił łyka i skrzywiła się lekko - Nic ci nie będzie. Chcesz?

- Ja chce - powiedział Ron i wziął butelkę od chłopaka. Upił trochę więcej niż Seamus i skrzywił się mocno - Dawaj, stary.

- Jak McGonagall tu przyjedzie...

- Od kiedy się nią martwisz? Brzmisz jak Hermiona. Nic ci się nie stanie - powiedział Ron wpychając butelkę w ręce Harry'ego.

Spojrzała na Rona i Seamusa, którzy wpatrywali się w niego oczukujaco. W końcu się złamał i upił trochę trunku. Gardło go zapiekło i momentalnie zrobiło mu się gorąco. Seamus wyrwał butelkę Harry'emu.

Harry i Ron opadli na kanapę. Nie widział co się nic dzieje. Czuł się dziwnie w środku. Wypił tylko kilka łyków i już czuł się jakoś dziwnie. Ron wypił o wiele więcej niż Harry i niemalże już spał.

- Co z wami? - zapytała Hermiona.

- Co ma być? - zapytał Harry mrugając kilka razy.

- Nie mówicie, że...

- Nie bądź taka grzeczna, Hermiona - wymamrotał Ron

- Jak McGonagall się dowie...

- Ej, serio brzmiałem jak Hermiona - zaśmiał się Harry.

- Idźcie do dormitorium, błagam was - powiedziała ciągnąć Ronna za rękę.

- Zostaw ich, Hermiono. Przecież nic się nie stało - powiedzial Archer obejmując brunetke - Idź do dormitorium. Ja tu posiedzę i posprzątam.

Hermiona weszła po schodach do dormitorium. Harry spojrzał na Rona. Miał ochotę znowu go spytać co jest między nim a Sharą, ale wtedy nie odpowiadał i bał się, że tym razem będzie tak samo.

- Pokłóciliśmy się - powiedział Ron - Tak naprawdę o nic, ale wystarczyło, żeby ze mną przestała rozmawiać. Chciałem iść do niej kilkanaście razy, ale ona mnie unikała.

- Gadałeś z Melissą? Może ona by coś wymyśliła.

- Tak. Powiedziała, że muszę to przeczekać. Zmuszanie do rozmowy nic nie da. Było tak dobrze między nami, stary. Ten pocałunek wtedy.... a potem zjawiła się Lavender.

- Czemu ty z nią jesteś?

- Jest... fajnie. Jest miła i potrafi być naprawdę zabawna. Dobrze się z nią bawię.

- To coś na dłużej?

- Raczej nie. Jest super, ale to chyba nie to na co liczyłem.

- Jesteś w niej zakochany?

- Nie wiem, Harry. Ja już nic nie wiem - wyznał - Muszę się położyć.

Wstali z kanapy i poszli do dormitorium.  Harry położył się na łóżku i od razu zasnął. Rano od razu odczuł skutki picia. Głowa pulsowała mu okropnym bólem i bolały mu mięśnie. Wstał z łóżka I wszedł do łazienki. Wszedł pod prysznic, mając nadzieję, że on trochę go obudzi.

- Trzymasz się tam? - uslyszal krzyk Rona zza drzwi.

- Tak! - odkrzyknął. Jego głos był lekko ochrypły - Okropnie się czuje - powiedział, kiedy uchylił drzwi. Ron zaśmiał się krótko.

- Ja też - mruknął.

Ominęli śniadanie. Nie byli głodni. Cały dzień przeleżeli w dormitorium. Popołudniu przyszła do nich Hermiona.

- Harry, Melissa na ciebie czeka w pokoju wspólnym - powiedziała, po długim kazaniu o piciu w pokoju wspólnym.

- Melissa? - zapytał i wyskoczył z łóżka. Poprawił szybko włosy ręką I wybiegł z dormitorium. Melissa stała w pokoju wspólnym obok obrazu - Hej! - przywitał się podchodząc do niej.

- Jak sie czujesz? - zapytała, a Harry spojrzał na nią zdziwiony - Hermiona mi wszystko powiedziała.

- Aaa... jest okej. Mogło być lepiej, ale nie jest najgorzej - powiedział.

- Przyniosłam ci eliksir na ból głowy - powiedziała, podając mu falkonik.

- Dzięki, Melissa - uśmiechnął się lekko i wypił jego zawartość.

- Gratuluję wygranej. Przepraszam, że nie mogłam przyjść - powiedziała.

- Nie przejmuj się - powiedział.

- Słyszałam, że dobrze grałeś - powiedziała, a na policzkach Harry'ego pojawił się lekki rumieniec - Muszę iść. Do zobaczenia, Harry.

Chciał spędzić z nią więcej czasu. Ostatnio mało czasu spędzali ze sobą i zaczynał bać się, że coś się między nimi zepsuło. Odrzucił te myśli i wrócił do dormitorium.

Puchoński Idealizm | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz