Rozdział 37

197 21 8
                                    

Święta w tym roku nadeszły szybko. Harry jak zwykle został zaproszony do Nory. Cieszył się, że może ze wszystkimi spędzić święta. Na pewno jest to lepsze niż siedzienie w zamku samemu. Molly wysłała osobne zaproszenia do Melissy I Shary. Ron nie był zadowolony, że Shara jedzie. Nie rozmawiali ze sobą. Relacja Harry'ego i Melissy stanęła w jakimś punkcie i wciąż byli tylko przyjaciółmi. Było to dla niego głupie, ale jednocześnie bał się wykonać jakiś ruch. Nie chciał zepsuć ich relacji. Powoli robiło się to dla niego idiotyczne i czuł się jak skończony tchórz.

W Norze panowała dziwna atmosfera. Harry miał wrażenie, że wszyscy są na siebie źli. Shara nie rozmawiała ani z Melissą ani z Ronem. Wyglądał na wściekłą, a Harry próbował dowiedzieć się dlaczego, co sprawiło, że zezłościła się też na niego.

- Co jest z wszystkimi? - zapytała Ginny siadając obok Harry'ego. Jared usiadł obok niej.

- Czyli nie tylko ja to widzę - powiedział Harry - Wiesz czemu oni są tacy źli?

- Nie wiem, ale już wszyscy są spóźnieni. Mieli być tutaj dziesięć minut temu. Mama jest wściekła.

- Zawsze tak jest? - zapytał Jared. Harry był zdziwiony, że zaprosiła go na święta. Ciągle powtarzała, że to jej znajomy.

- Zazwyczaj jest inaczej - powiedział Harry I westchnął.

W Norze w końcu wszyscy zaczęli się zjawiać. Pierwszy pojawili się bliźniacy razem z Audrey i Lauren. Zaraz po nich przyszedł Bill z Madison, która dalej była darzona krytycznym spojrzeć przez Molly, przez ich nagle oświadczyny.

- Mama dalej się nie przyzwyczaiła? - zapytała Ginny.

- Coś ty! Będziemy po ślubie i dalej będzie jak jest. Chcemy go zrobić tutaj w Norze - powiedziała Madison i na samą myśl uśmiechnęła pod nosem.

- Przedstawiasz nam swojego kolegę? - zapytała Lauren.

- To jest Jared - powiedziała wskazując na chłopaka. Jared uśmiechnął się szeroko i przywitał się z resztą.

- Harry - usłyszał obok siebie. Remus stał obok niego z Astrid. Oboje wyglądała na zmęczony.

- Profesorze - wymamrotał Harry, wstając z kanapy.

- Jak się trzymasz? - zapytał, patrząc na niego z troską.

- Wolałbym rozmawiać w...

- Jasne, chodź - powiedział i poszli do bardziej ustronnego miejsca - Ja też nie lubię tłumów. Jak się trzymasz? Rozmawiałem z Konnie, ale nic nie wiedziała.

- No wiesz... dużo nauki.

- Nie pytam o naukę, Harry. Potrzebujesz  z czymś pomocy? - zapytał.

- Nic mi nie jest. Wszystko jest dobrze - powiedział zaczynając się denerwować.

- Możesz ze mną pogadać jak coś się dzieje. Nie trzymaj tego w sobie.

Harry już miał coś powiedzieć, ale zawołała ich Molly. Usiedli do stołu. Harry zajął miejsce obok Melissy i Shary. Miał wrażenie, że wszystko co się dzieje w jego życiu, prowadzi do katastrofy. Przy stole panował chaos. Było głośno, a on jak najbardziej chciał się ulotnić do pokoju.

Po kolacji powiedział, że jest zmęczony i poszedł do pokoju Rona. Usiadł na łóżku czując jak głową pulsuje mu nieprzyjemnym bólem. Dłonie zaczęły mu się trząść i klatce czuł dziwny ucisk. Zastanawiał co się z nim dzieje.

- Harry może... - do pokoju weszła Melissa - Dobrze się czujesz?

- Wspaniale - wymamrotał zamykając oczy.

Czuł się Mellissa siada obok niego. Położyła dłoń na jego plecach i lekko głaskała. Harry w końcu uspokoił. Ręce przestały mu się trząść i przestał myśleć, że zaraz zemdleje.

- Co się dzieje?

- Nic! Znaczy... nie wiem co jest tak! Było dobrze. Nie czułem się tak od miesięcy, a teraz znowu i... nie wiem co jest ze mną - powiedział - Melissa, chciałem cię przeprosić. Byłem ostatnio rozkojarzony. Przez to wszystko między nami zaczęło się psuć. Nie chcę, żeby coś się popsuło. Chce spędzać czas z tobą.

- Nie mam do ciebie żalu - powiedziała spokojnie - Brakowało mi ciebie, dlatego tu przyszłam. Chciałam pogadać, bo... nie wiem co jest między nami i denerwuje mnie to, Harry.

- Ja cię lubię. Naprawdę, bardzo cię lubię  - powiedział - I chce żeby to było coś więcej.

- Jesteś na to gotowy?

- Jestem, Melissa. Unikałem cię, bo jestem tchórzem. Bałem się co powiesz u unikałem tego tak długo jak mogłem - wyznał.

Melissa uśmiechnęła się pod nosem I spojrzała ja Harry'ego. Złączyła ich usta w pocałunku. Jego serce przyspieszyło, teraz z zupełnie innego powodu. Odsunęli się od siebie. Harry uśmiechnął się pod nosem. Melissa została w jego pokoju, aż do pojawienia się Rona. Dopiero wtedy wróciła do pokoju Ginny. Ron spojrzał na Harry'ego kontem oka. Nie musial pytać, żeby widzieć co się stało. Harry zamknął oczy, czując spokój w sercu.

Puchoński Idealizm | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz