Prolog

298 15 6
                                    


- Co ty, do cholery wyprawiasz?! - Piwnooki ciągnął mnie za sobą w stronę pokoju gościnnego,  jednocześnie rozdzielając mnie z przystojnym szatynem. Świetnie się bawiłam w towarzystwie nowo poznanego mężczyzny, jednak ten kretyn musiał wszystko zepsuć.
- O co ci chodzi człowieku? Nie widziałeś, że byłam zajęta? - odparłam oburzona. Tego wieczoru zdecydowałam, iż nie będę wylewać więcej łez z powodu jakiegoś parszywego kłamcy i postawiłam na totalną wolność i zabawę.
- Czym byłaś tak zajęta? Chyba nie masz na myśli zabawiania się na środku pierdolonego salonu, z tym palantem! - zaczął się wydzierać jak opętany, wymachując rękoma w powietrzu.
- Po cholerę machasz tymi łapami? W tłumacza migowego się bawisz, czy o co ci chodzi?! Tylko z nim tańczyłam a z resztą , to nie jest twój zasrany interes co i z kim robię! - teraz to ja podniosłam glos, czując jak wkurwienie pulsuje mi w żyłach.
- Nicole, kurwa mać! Co ty odpierdalasz?! Przez ostatnie kilka dni było dobrze między nami a teraz takie jazdy odwalasz?! Dlaczego jesteś taka chamska i oschła w stosunku do mnie? Zachowujesz się, jakbyś wyschła z jakichkolwiek uczuć do mnie. - Powiedział już nieco spokojniej a w jego tonie można było wyczuć smutek. Jeszcze chwilę temu zrobiłoby to na mnie wrażenie, lecz teraz działa to na mnie jak płachta na byka.
- Ależ to było poetyckie! Brawo! Masz racje, jestem sucha jak wiór, bo uznałam, iż wystarczy ci już wilgoci na ten wieczór!
- O czym ty mówisz, Nicole? - Zapytał zdezorientowany a jego zachowanie doprowadziło mnie do ostateczności.
- Mówię o piździe tej laski, z którą się całowałeś! Widziałam was, gnoju!
- To nie tak jak...
- To nie tak jak myśle?! Spałeś z nią, prawda?!- przerwałam mu, czując chęć mordu.
- Tak, znaczy nie.. Chodzi o to, że...
- Ty jesteś popieprzony człowieku! Przestań mnie w końcu okłamywać! Odkąd cie poznałam, czułam, że jesteś zwykłym chujem i wiesz co? Nie myliłam się!
- Zamknij się wreszcie i daj mi wyjaśnić! - Chłopak znów zaczął krzyczeć, chwytając za szklany wazon, stojący na komodzie i rzucając nim o ziemie z dużym impetem. Granica została przekroczona. Już nigdy więcej nie pozwolę na to, by jakikolwiek facet odzywał się do mnie w ten sposób.
- To ty się kurwa zamknij! Najlepiej w pokoju bez klamek i w kaftanie bezpieczeństwa, ty kłamliwa świnio! - wzięłam zamach i uderzyłam go w twarz z całej siły.
- Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj. - Wysyczałam, patrząc mu prosto w oczy i nie czekając na reakcje, opuściłam to pomieszczenie.
To był definitywny koniec. Koniec nas.

Ocal mnie przed złem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz